 |
Łuszczyca
Leczenie, profilaktyka, wymiana doświadczeń
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Michal66
Odpowiedzi: 134
Wyświetleń: 191077
|
Forum: Metody leczenia Wysłany: Sob Lut 21, 2009 7:31 pm Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Qwert napisał/a: | Wątpie żeby te maści były w stanie zaleczyć łuszczyce. Faktycznie pewnie po prostu zaleczyłeś infekcje dróg moczowych. Rozmawiałem z moim profesorem który mnie prowadzi i powiedział mi w ogólnym skrócie to co ty napisałeś. Czyli unikanie mocnego alkoholu,unikanie smażonej wieprzowiny,czekolady i ostrych rzeczy,jedzenie dużo ryb (najlepiej tych tłustych) i dodatkowo wspomaganie się olejem z nasion wiesiołka ew capivit A+E. Ponadto stwierdził że w rejonach basenu morza śródziemnego nie ma w ogóle problemu łuszczycy. Słońce + śródziemnomorska dieta. Powiedział też że bardzo dobre efekty przynosi głodówka (tylko taka konkretna) A to dlatego że kiedy organizm zaczyna "pożerać" zapasy zżera także te wszystkie świństwa które są w naszym organizmie.
Jeśli chodzi o mnie ja znaczącą poprawę zauważyłem po stosowaniu naświetlań SUP (2 miesiące), dieta bogata w dużo ryb, unikanie wódy (zawsze po ostrych bibkach objawy łuszczycy bardzo się nasilały) i dodatkowo stosuje jakąś maść (niestety nie napiszę wam co to jest bo jestem jej "testerem" w klinice dermatologii, jedynie wiem że maść jest produkowana w Danii) |
Witam Cię Qwert. Tu michal66.
Ponieważ napomknąłeś o tym, że jesteś testerem maści, opiszę Ci jak ja też byłem testerem maści p/łuszczycy.
To było na początku lat dziewiędziesiątych. Byłem wtedy w szpitalu dermatologocznym AM w Warszawie. Wykwity miałem duże i z wysiękiem. Koszmar. Rano i wieczorem maściarnia. Tam, na tułów i resztę cygnolina chyba "połówka", a na głowę olej salicylowy. No i tak się kurowałem. Tłuszcz, smród i w ogóle ... no sami wiecie. Jednak postanowiono wypróbowac na mnie jakąś nową maść. Nie była to maść tylko bardziej żel. Wybrano jeden uparty wykwit i zaczeto kurację. Wykwit ów którego nie jeszcze nie zdażyła ruszyć cygnolina, znikł bez śladu już po kilku dniach i to bez żadnych dolegliwości w rodzaju swędzenia. Przez cały ten czas codziennie mnie fotografowano (oczywiście tylko to miejsce). Kiedy kuracja tego wykwitu zakończyła się, wszystko gdzieś się ulotniło i zrobiła się wokół tego tematu absolutna cisza. Od tamtej pory, pomimo starań z mojej strony, nie uzyskałem ani słowa informacji na temat tego preparatu. W dokumentacji wypisowej też nie było nic na temat owych eksperymentów. To wszystko. Życzę Tobie i wszystkim zdrowia.
michal66 |
Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Michal66
Odpowiedzi: 134
Wyświetleń: 191077
|
Forum: Metody leczenia Wysłany: Sob Lut 21, 2009 12:02 pm Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
EWaa napisał/a: | Czyli biorąc pod uwagę to , że miałeś problemy z nerkami, stan zapalny , to moglo to byc przyczyną wysypów luszczycy. Leki , zioła przyjmowane wtedy zaleczyly nerki i tym samym stany zapalne , luszczyca sie cofnęła( zaleczyła)....... nie mowie aby ktos inny nie sprobował tych zioł ale skoro ktos ma zdrowe nerki to po co faszerować je lekami, u każdego stany zapalne wywolujące wysypy ł. sa inne, u jednych może to byc angina, chora trzustka a nawet chory ząb. |
Szanowna EWoo!
Przed kwadransem napisałem odpowiedź na twój ostatni post. Tylko coś kliknąłem i to wszystko gdzieś znikło. Nie mogę tego znaleźć, więc piszę od nowa.
EWoo!
Mój pierwszy post i te późniejsze, to jedynie suche relacje z tego co robiłem walcząc z łuszczycą. Nie chciałem i nie chcę dalej, żeby ktokolwiek odczytał moje posty jako porady czy też wskazówki na temat postępowania w leczeniu łuszczycy. Od tego są lekarze. Ja tylko opisałem jak ja to zrobiłem. Nie jest moim celem też wychwalanie w jakiejkolwiek formie stosowanych przeze mnie metod. Po prostu, była łuszczyca, nie ma łuszczycy. Bardzo chętnie zaś, udzielę wyczerpojących odpowiedzi osobom które się do mnie zwrócą z pytaniami na temat moich bojów z łuszczycą, Te odpowiedzi jednak będą jedynie przytoczeniem fragmentu całej akcji mojej walki z łuszczycą i niczym więcej. Postaram się żeby tak własnie było. Każdy bowiem ma prawo wybierać czego warto spróbować, a czego nie. I niech tak pozostanie. Proszę więc o nie wciąganie mnie w jakieś (moim zdaniem) bezsensowne dyskusje na temat: co mozna, a czego nie. Po co to, a po co tamto. Ja uwazam, że odniosłem sukces i to duzy. Jest się czym pochwalić i uważam, że podzielenie się tym z innymi nieszczęśnikami jest moim obowiązkiem. Jeszcze raz powtarzam. Ja odniosłem sukces.
Powiem Ci coś jeszcze.
Mam kilka całkiem solidnych chorób. Między innymi miażdzycę, wieńcówkę, cukrzycę typu II, miałem bajpasy, no, mam łuszczycę, 40 lat chorowałem na astmę no i nnne. I wiesz co? Gdyby Pan Bóg powiedział mi czy wybieram łuszcycę ale tamtych już nie, czy wszystkie tamte, a łuszczycy nie, to bez wahania wybrał bym te wszystkie z wyłączeniem łuszczycy.
Pozdrawiam Ciebie i Innych, michal66 |
Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Michal66
Odpowiedzi: 134
Wyświetleń: 191077
|
Forum: Metody leczenia Wysłany: Sob Lut 21, 2009 8:17 am Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
EWaa napisał/a: | Oba te leki sa na bakteryjne zapalenie kanałów moczowych, kamice nerkowa i ogolnie przeciwbakteryjne. |
Witam Cię serdecznie.
Zgadzam się z Tobą. Nie dlatego jednak, że wymaga tego kurtuazja, tyko dlatego, że
to wszystko zaczęło się od nerek właśnie. Nie umieściłem już tego w moim wczorajszym poście, bo chyba byłby zbyt długi. To, jak zapewne wiesz, grozi usunięciem wypowiedzi do "kosza" czy, określając to bardziej bez pardonu, na "śmietnik". Miałem już takie przypadki (jak pisałem: nie na tym forum). To było przykre i postanowiłem, że tam juz się nie pojawię. Do rzeczy jednak.
Wszystko zaczęło się od nerek. Leczyłem się na nie w 1992 roku lekiem o nazwie ENCORTON. To chyba jakiś steryd. Brałem tego całe opakowanie (25 pastylek) naraz. Kiedy lekarz wypisywał mi na to receptę, bąknął pod nosem mniej więcej tak:" ... a to panu zaraz zejdzie". Owo "to", to wykwity o wielkości mojej dłoni na które nie było siły. Ani w domu, ani w szpitalu. Po kilku dniach "to" zeszło bez śladu. Zatkało mnie. Jak to?! To nikt w specjalistycznym szpitalu nie potrafi się do tego dobrać (Mam tu na myśli zwalczenie wykwitów na długo. Leczenie szpitalne pomagało, ale na ... no... miesąc.) a tutaj wszystko schdzi bez swędzenia i nie pozostawiając żadnych, nawet tych brązowych przebarwień! No to co jest?! ENCORTON jednak brany w tych ilościach okazał się zbyt silny i kurację nim przerwałem. Po tym, zgodnie z przepowiedniami tego lekarza, wszystko wywaliło od nowa i to z podwójną energią - byłem załamany.
Kiedyś jednak poczułem nerki i postanowiłem wziąć się za nie, Jakiś dobry duszek podpowiedział mi żebym tak ... może ziołami. Tak się zaczęło i jest dobrze.
Tutaj zaznaczam z naciskiem; mnie pomogło. Chciałbym żeby pomogło i innym.
Pozdrawiam, michal66 |
Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Michal66
Odpowiedzi: 134
Wyświetleń: 191077
|
Forum: Metody leczenia Wysłany: Sob Lut 21, 2009 7:50 am Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Paweł napisał/a: | Zaszkodzić nie zaszkodzi. Kupie sobie pewnie i to
A mam pytanie: jaki to ma smak i jak dawkowałeś? |
Witam Cię Pawle!
Odpowiadam na pytania. Ja to dawkowałem tak:
- Każda tuba (z tych dwóch) ma inny smak. Tylko nie pamiętam, która jest która. Zielona, smak ziół z przewagą mięty. Żółta jest mdła. Jak zmięszasz, to będzie lekko miętowy.
- Dawkowałem tak jak mówią na opakowaniu. Napiszę jednak jak.
Płaską łyżeczkę od herbaty (nie małą od kawy) z jednej tuby i płaską łyżeczkę od herbaty z drugiej tuby trzeba rozpuścić w szklance dość ciepłej wody i pić małymi łyczkami 3 razy dziennie (ja piłem PRZED posiłkiem, na głodniaka) przez około 45 minut. Nie szybciej.
Oprócz tych ziół trzeba zaopatrzyć się w sporą dozę cierpliwości. A w ogóle spróbuj. Co Ci zależy?
Pozdrawiam Cię serdecznie, michal66.[/list] |
Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Michal66
Odpowiedzi: 134
Wyświetleń: 191077
|
Forum: Metody leczenia Wysłany: Pią Lut 20, 2009 2:59 pm Temat: Jak (w końcu) ujarzmiłem łuszczycę |
Drodzy Państwo!
Będę się streszczał, bo być może mój post wyląduje na śmietniku z powodu zbyt obszernej treści. Miałem już tak kilkakrotnie (nie tutaj) więc „dmucham na zimne”.
Nie będę opisywał co przeżywałem kiedy moja łuszczyca robiła ze mną co jej się podobało i to przez 20 lat. To już jest tutaj, na tym forum i zapewne na innych, wielokrotnie opisane przez różne osoby. Ja, tylko powiem krótko: spowodowałem cofnięcie się łuszczycy praktycznie do zera. Jak tego dokonałem ?
Piłem zioła i nic więcej. Są one w postaci past w tubach i są dostępne w aptekach bez recepty. Przed chwilą, wracając z miasta (mieszkam w Warszawie) wstąpiłem do apteki żeby zorientować się w tym temacie. Są te pasty i koszt jednej tuby, a ja piłem z dwóch różnych tub, wynosi 10 złotych. Dwie tuby to 20 zł i starczy na tydzień. W sumie, piłem te zioła 9 lat, ale pierwsze oznaki poprawy - brązowe otoczki wokół wykwitów – pojawiły się już po trzech dniach.
Przyznam się, że z wrażenia zatkało mnie. Zacząłem próbować. Na zmianę piłem zioła i ich nie piłem. Wszystko po to aby mieć pewność czy taka poprawa to nie przypadek. Nie, to nie przypadek. Zmiany nasilały się, to bledły w rytm naprzemiennego picia i niepicia tych ziół. No to jestem w domu – pomyślałem.
Nazwa tych preparatów to: DEBELIZYNA i FITOLIZYNA. Ja je stosowałem według wskazówek na opakowaniu. Od około ośmiu lat już nie piję tych kochanych i zbawiennych ziół i nie miałem żadnego nawrotu łuszczycy. Nie stosowałem żadnych mniej lub bardziej drakońskich diet i to w jakiejkolwiek postaci. Unikałem tylko alkoholu szczególnie silnego (nie do końca), oraz wieprzowiny (też nie do końca). Jadłem i jadam dużo ryb bo je w ogóle bardzo lubię. Do tych ziół chyba wrócę, bo wydaje mi się, że one w ogóle robią duże porządki w organiźmie.
Kilkakrotnie i w różnym czasie, w przypadkowych okolicznościach, miałem okazję zaproponować kilku osobom to, co napisałem. Szczegóły okoliczności pominę. Ot, po prostu, ktoś komuś coś powiedział. Zawsze udzieliłem jak najbardziej wyczerpujących informacji. Zawsze też poświęcałem takiej osobie tyle czasu ile chciała. Prosiłem tylko o jedno, żeby taka osoba dała mi znać co słychać. I co? I nic. Każda z tych osób odwróciła się do mnie plecami i … i tyle. Postanowiłem więc napisać ten post co uczyniłem. Kto chce, niech spróbuje, kto nie chce, niech nie próbuje. Ja, w każdym razie „mogę spokojnie umrzeć” choć jeszcze się nigdzie nie wybieram.
Tak, czy owak, chętnie napisze coś więcej na ten temat. Mój adres powinien wyświetlać się pod moją wizytówką, czy jak się to nazywa. Kiedyś było po polsku.
Pozdrawiam, michal66. |
|
Polecane strony
montaż anten Warszawa
| |
|