Wysłany: Pon Maj 13, 2013 12:45 am nasz początek życia z łuszczycą
Czytam forum od stycznia tego roku. Przekopałam niemal cały internet po polsku i częściowo po angielsku na temat łuszczycy.
A teraz nasza historia. Nasza ... bo dotyczy mojego synka.
Jaś ma 6 lat. Pierwsze podejrzenie pojawiło się prawie dwa lata temu, jakiś miesiąc po przebytej ospie (bardzo łagodnej). Na ciele pojawiły się dwie male plamki, dermatolog, jakaś maść na receptę i generalnie plamki nie znikły po smarowaniu, tylko dopiero same po jakiś 3-4 miesiącach. Rok później trafiliśmy do dermatologa ponownie z dziwnymi paznokciami (naparstkowe) - i znów podejrzenie. Wywiad rodzinny - ujemny.
W styczniu tydzień po przebytej grypie Jaśka totalnie wysypało - nogi, brzuch, plecy, ręce i głowa. Ponownie dermatolog - i tym razem diagnoza - łojotokowe zapalenie skóry i leczenie maścią cynkową. Maść cynkowa tylko pogorszyła sprawę. Potem kolejny dermatolog - i wróciło podejrzenie łuszczycy - leczenie - cygnolina 0,1%. Po tej cygnolinie stosowanej przez 10 dni nie było jakiś specjalnej poprawy. Potem trafiliśmy do dermatologa z NFZ (to był nasz największy błąd) - ponieważ rozpoczeliśmy leczenie starydami - Elocom, Cutative - i tak przez miesiąc. Chwilowa poprawa, potem infekcja i drugi wysyp.
Ostatecznie wróciłam do pierwszej pani dermatolog- decyzja - leczenie szpitalne.
Tuż przed szpitalem Jasiek dostał III wysypu -tym razem drobnogrudkowej.
W szpitalu spędziliśmy 10 dni. W zasadzie był to początek leczenia (na początek złuszczanie maścią borno-salicylową, pigmentem cast, potem cygnolina 0,5%, a później jak dosypało Jaska to zostały włączone dzięgcie (pix liquida pini), okolice intymne - Pimafucort. A na twarz Protopic. Natłuszczanie maścią mocznikową (nogi - co noc okluzje z maści mocznikowej). Na głowę - oliwa salicylowa a potem cygnolina 0,1% na którą zaregował tragicznie (podrażnienie) i leczenie głowy skończyło się Elocomem.
Wyszliśmy po 10 dniach w stanie dosłownie ciut lepszym. Teraz po dwóch kolejnych tygodniach leczenia w domu (nogi i ręce - cygnolina (zwiększona z 0,5 % do 1%), tułów - dzięgcie (trochę sama modyfikuję, bo dzięgcie musiałam również zastosować na drobnogudkową na rękach i nogach gdy zeszła z tułowia, a cygnolina 0,5% przerzuciłam na duże grudy na tułowiu i to chyba zaczyna w końcu mieć sens) , głowa - oliwa salicylowa (teraz maść borno-salicylowa) i szampon Pix) zaczyna wszystko wyglądać lepiej.
Dodatkowo zaczęłam podawać tran, eyeQ oraz Diclofor.
Ale od wczoraj Jasiek znów ma katar:( Boję się kolejnego wysypu:(
Ja jestem na granicy depresji, bo to leczenie idzie strasznie opornie:(
Ale jeszcze mam nadzieję i wiarę w to, że to będzie to jedyny taki wysyp na następne kilkadziesią lat.
witaj cales - przykre jak na luszczyce zachorowuja dzieci - ciezko jest wytlumaczyc po co te wszystkie zabiegi...
pogadaj z lekarka internistka - moze daloby sie cos przepisac Jasiowi na poprawe odpornosci? bo fakt luszczyca atakuje wtedy jak cos sie dzieje z nami - ja pierwszego wysypu dostalam po zapaleniu migdalow jak bylam w szkole podstawowej...
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum