Łuszczyca

Witajcie dobre duszyczki!
Przepraszam Szater za "kłopot" z mojego powodu, a właściwie klawiatury.
Nie wiem dlaczego tak się działo, w każdym bądż razie kupiłam drugą i mam nadzieję,
że to się więcej nie powtórzy. :evil:

A u mnie bez zmian, czyli w dalszym ciągu "kąpiele" w herbacie i
smarowanie maścią. Idzie powoli, ale coś tam idzie. Zobaczymy
jak to dalej się będzie kręciło.
Po herbacie, moje ogniska są jakby bardziej gładkie.
Natomiast maść którą używam ma w swoim składzie m.in. cynk,
po stosowaniu jej widzę że ogniska robią się bledsze,
czy to cynk ma takie działanie?

No to i ja zasilę Wasze szeregi :wink:

Wiem, że tak jest. No ale cóż, zwykle tak jest, że na widok nowego ogniska najpierw reagujemy złością, potem przychodzi czas na akeptację i bitwę. Trza to wziąć na klate i tyle... Albo nie! (wypluj te słowa - tfu! tfu!), bo jeszcze Pani Ł. zrobi szach mat na klacie i dopiero będzie :wow:

No a co do moich eksperymentów to coś am zacyna się dziać, w sensie poprawy. Nie wiem tylko czy tak działa herbata, czy ta maść.. a może to i to :hmm:

W każdym bądź razie cieszę się, że działa. Powoli bo powoli ale jednak. No i zauważyłam że częściej niż przed tym moim eksperymentem zdarzają się chwile, że swędzi niemiłosiernie :???:

resztkami sił walczę, żeby się nie poczochrać :evil:

Dziękuję Szater , o bardzo miłe :smile:

Mimo wszystko, mimo mojej radochy spowodowanej zieloną herbatą musiałam dzisiaj zejśc na ziemię bo pojawiło się nowe ognisko z tyłu głowy, tuż przy linii włosów. Ehh... :sad:

A tak się cieszyłam. Powiedzenie żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca,dziś bezczelnie zaglądnęło mi w oczy. Najpierw kostka, później piszczel, następnie łokieć. Światełko w tunelu bo trafiłam na to forum i świetne rady a teraz kop w zad bo linia włosów zaatakowana :twisted:

Ciekawe co jescze mnie czeka :hmm:

Jak to mówią : "Jakby się człowiek nie obrócił to doopa zawsze z tyłu. " i coś w tym chyba jest. :mad:

Witam!
Jestem tu nowa, postanowiłam się zarejestrować głównie z powodu użytkownika o nicku : "daro". Chciałabym Ci bardzo serdecznie podziękować za radę na temat zielonej herbaty!
Z moją chorobą zmagam się 10 lat, początkowo pokazała się w okolicach kostki prawej nogi, potem zaczęła rozsiewać ogniska na piszczeli i łokciu. Do drzwi wielu lekarzy pukałam nim padła właściwa diagnoza, co do leków to tak jak u większości metoda prób i błędów bo na jednych dany specyfik działa na innych niezbyt. I tak oto trafiłam tutaj, przeczytałam kilka postów, między innymi Twój "daro" o zielonej herbacie i po wieczornym prysznicu, parzyłam już liście. Przyznam się tylko, że trochę bałam się okładów i zawijania na kilka godzin/ na noc, postawiłam więc na delikatniejszą próbę tzn wlałam do miski wodę plus cały napar łącznie z liśćmi i moczyłam nogę co chwilę przykładając je do chorobowych zmian. Po tej kąpieli posmarowałam te miejsca maścią Multilind Heilsalbe (jest to niemiecka maść) owinęłam bandażem, żeby po prostu nie wytrzeć jej w pościel, rano odwinęłam bandaż i gapiłam się na nogę niczym wierny w obraz Matki Boskiej Częstochowskiej :razz:

.Widok ten przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, herbata działa cuda! :grin:

Załuję tylko, że nie zrobiłam zdjęcia tuż przed i zaraz po pierwszym zastosowaniu bo chętnie wrzuciłabym je tutaj. Zrobię dokumentację podobną do Twojej daro i wrzucę tutaj za jakieś 2 tyg. Mam nadzieję, że będzie równie podnosząca na duchu - jak Twoja

To chyba na tyle by było, jeszcze raz OGROMNE DZIĘKI DARO!