Wiem, ze słońce to błogosławieństwo, ale jak tu pokazać komukolwiek z taką skórą, bo własnego ogrodu nie posiadam.. Od poniedziałku do piątku siedzę sama z dzieciakami, niania poważnie zaniemogła, więc nawet nie mam ich z kim zostawić żeby pójść gdzieś się opalać. Z dziećmi to tylko na plażę miejską, a tego sobie nie wyobrażam.
W poniedziałek wybieram się do przyjaciółki na wieś na kilka dni, więc tam spróbuję się wystawić, ale ciemno to widzę, bo kilka prób już poczyniłam i skończyło się to swędzeniem, pieczeniem i bólem skóry na raz. Jestem chyba za bardzo popalona cygnoliną..
Nie wiem ile jeszcze wytrzymam to codzienne smarowanie - w tej chwili wydaje mi się to iście syzyfową pracą, bo co mi gdzieś zejdzie, to zaraz obok wyskoczy, albo nawet i w tym samym miejscu..
gosc [Usunięty]
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 10:52 pm
Kurcze ja myślę,że jednak masz rację też nie wystawiałabym popalonej cygnoliną skóry na działanie słońca.Znam ten ból.Co prawda do końca nie pamiętam jak to leczysz ale ja przy podobnym przebiegu leczonaka oparłam się na kąpielach i natłuszczaniu.A uwierz,że skóra była tak popalona że złaziła płatami.Kąpiele na pewno dadzą oddech choremu naskórkowi ale i usuwa się podczas nich wszystkie stany zapalne.Niestety troszkę to trwa.Zaczęłam od kąpieli w wywarach z płatków i siemienia lnianego-taki zestaw dobrze natłuszczał skórę,możesz też dodać zioła,jak również olejek,jakikolwiek masz pod ręką.I koniecznie po pluskaniu nie wycieraj ciała,niech wyschnie samo.
Podczas tego swojego wyjazdu to tak od razu niekoniecznie na ostre słoneczko.Na początek cień i letni wiaterek wystarczą.
A tak na koniec to bez żadnego moralizatorstwa....nie masz innej drogi niż szukanie swojego sposobu na tę @.Dana Ci była reemisja to może przy większej Twojej cierpliwości ten stan wróci. Na dziś to smarowanko,zmywanko i szukanie,innej drogi nie ma.Co prawda cuda się zdarzają ale im też trzeba pomóc.Głowa do góry,cygnolina w garść i...... relaksacyjnego wypoczynku.Kciuki trzymam
No wiesz, na razie tylko sobie tak gadam - właśnie stoję posmarowana i tęsknie wpatruję się w zegarek, kiedy te 2 godziny miną..
Smaruję się już od ponad miesiąca - tylko raz zrobiłam sobie 3 dniową przerwę, bo musiałam odetchnąć. Na razie smaruję się nadal, tylko nie wiem na jak długo starczy mi jeszcze cierpliwości. Ale jesli nie smarowanie, to co? Muszę coś robić, bo mnie w końcu mąż zostawi.. . Niestety źle znosi moją obsypaną skórę i to też kolejny powód do zmartwień..
Kąpiele niestety odpadają, bo nie posiadam wanny tylko brodzik z prysznicem. Przez te 16 lat bez pani ł zupełnie o niej zapomniałam i gdy robiłam 2 lata temu remont, nawet do głowy mi nie przyszło, ze mi się kiedyś wanna przyda..
gosc [Usunięty]
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 11:21 pm
Jak tej wanny nie masz to może wanienka dziecinna albo jakaś blaszana,kiedyś.... takie były do zdobycia,popytaj znajomych może jeszcze gdzieś mają na składzie.W ostateczności popróbuj łagodzić te stany okładami....nasącz gazę,przyłóż,zawiń folią i tak troszkę potrzymaj.Te kompresy to mogą być z rozgotowanymi płatkami i siemieniem.
Co do leczenia cygnolina to niestety też tak mam,że po wypaleniu ł. wraca,w innych miejscach,gdzieś obok leczonych plamek ale .....niestety. Ja się nie poddaję i cały czas zaczynam od początku.Może kiedyś nie wróci na dłużej.I tak się cieszę,że cygnolina działa bo to co było a to co jest to niebo a ziemia.
Aha jak coś to męża przyślij do mnie,mam Szater pod ręką,to na bank mu wytłumaczymy co i jak
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sob Lip 10, 2010 1:02 pm
Cirka nie bede sie bawic w psychologiczne zagrywki...musisz sie zebrac do kupy..nie ma wyjscia...miałas 16 lat odpustu ..teraz musisz troszke popracowac i znalezc cos co ci pomoze.Niestety ł nie jest prosta choroba tu trzeba na podstawie prób i błedów.W leczeniu nie ma zwolnienia ,odpoczynku i...przerwanie leczenia na 3 dni to...krok olbrzymi w stecz.Twój wysyp tak intensywny spowodowało wiele czynnikóe i dlatego wszystko po koleji trzeba sprawdzac i eliminowac.Słonce to nikomu nie zaszkodziło ale w rozsadnym dawkowaniu i...nie w tzw.pełnej agresji.Duzą role odgrywa stres.Kochanie dla nas najbardziej korzystny jest układ wzajemnej tolerancji,akceptacji i miłosci.Uwazam ze powinnas przeprowadzic z mezem szczerą rozmowe ...i wyjasnic mu co to ł i ze to choroba na całe życie,niestety nie zniknie z twojego ciała tylko dlatego że on sobie tego zyczy.Ludzie boja sie czegos czego nie znaja,byc moze on potrzebuje zwykłych informacji,oczywistych sytuacji...a nie ukrywania..i zamiatania spraw pod dywan.poza tym jak on widzi ze sama do siebie masz stosunek agresywny ..to jak uwazasz on ma traktowac te sytuacje?Czeka was cos powazniejszego niz ł-całe zycie,kłopoty i troski,problemy z dziecmi,choroby rodziców...i wasza starosc.Nie gdybaj wiec tylko porozmawiaj szczerze,leczenia nie przerywaj-kapiele,okłady,opalanie-próbuj wszystkiego,nie poddawaj sie i ...mysl pozytywnie.Powodzenia
Mam pytanie o cocois..
Wymyśliłam sobie, że będę nim smarowała to, co zostało po smarowaniu cygnoliną - czyli biały placek otoczony spalenizną. Tak sobie rozmyślałam, ze jeśli pani ł wraca tam, gdzie miałam poparzone, to powinnam smarować te miejsca czymś innym, żeby nie parzyć skóry jeszcze bardziej. I padło na cocois, bo wydaje mi się, ze nawet na mnie działa. W tej chwili jestem cała w różowo-czerwone placki, czyli powierzchnia jest spora. Czy mogę to potraktować cocoisem? Pytam, bo gdzieś czytałam że dziegcie mogą być rakotwórcze i dlatego wycofano delatar? Prawda to?
I czy to dobry objaw, ze po nasmarowaniu cocoisem czuję ciepło, a czasami szczypanie (lekkie)? Po zmyciu zaczerwienienia nie ma.
Byłam dzisiaj u psychiatry - pogadałam z miłym panem doktorem, dostałam piguły przeciwdepresyjne i zobaczymy..
Na białe plamy to chyba nie opłaca się używać Cocoisu, bo to jest już zdrowa skóra. No chyba, że zmiany chorobowe smarujesz to wtedy może też Ci pomóc, jeśli dziegcie na Ciebie działąją. Jakieś głupoty gadają, z tymi rakotwórczymi dziegciami, toż to sama natura jest. Chyba, że patrzeć przez pryzmat słońca. Dziegcie uwrażliwiają na promienie UV, także jak często używasz Cocoisu to skóra w tych miejscach jest bardziej podatna na słońce. Łatwiej jest się opalić, ale też łatwiej poparzyć.
Cocois nie powinien szczypać ani piec. W moim przypadku nie dawał o sobie znać, oprócz tego, że śmierdział, a ja często cały dzień wysmarowany nim chodziłem.
Wysłany: Sro Lip 28, 2010 9:55 am co u mnie.. chyba będę się chwalić :)
Powiem tak.. z dużą doza ostrożności, ale mogę chyba zacząć się chwalic..
Głowa czysta (zwalczone clobexem niestety, ale tylko 3 razy, teraz myję Polytarem)
Ręcę i dłonie czyste - zostało trochę przebarwień po cygnolinie i białych plamek po Ł, które za diabła nie chcą mi się opalić.
Plecy, uda z tyłu - super, stan podobnie jak ręce.
Najgorzej wygląda brzuch, uda z przodu i łydki - ale to głównie z powodu plam po cygnolinie, które opaliły mi się w pierwszej kolejności i wyglądają brzydko.
Co do zmian łuszczycowych - oczywiscie wciąż jeszcze są, głównie na nogach, niestety świeze, ale jest ich może z 10 kropek, które smaruję najsłabszą cygnoliną, a na ręce (sztuk 1 ) cocoisem. Miejsca podejrzane, czyli szorstkie, odstające w formie placka też cocoisem, który wolno ale pomaga.
Co mi pomogło - czasowe odstawienie cygnoliny, bo już sama nie wiedziałam co smarować a co nie. Poza tym z tak popaloną skórą nie mogłam się opalać, bo piekło, swędziało i bolało na raz. Postanowiłam dać skórze trochę czasu na regenerację, używałam przez cały czas cocoisu, maści cholesterolowej i Emolium emulsji specjalnej. Po kilku dniach okazało się, ze łuszczycy mam już bardzo mało, więc postanowiłam zacząć się opalać. Efekt - jestem zjarana jak murzin a pani ł w odwrocie (mam nadzieję).
Co jeszcze - schudłam 5 kg (jeżdzę codziennie na rowerze stacjonarnym i trzymam dietę), biorę piguły przeciwdepresyjne, które naprawdę mi pomagają, bo przestałam się wszystkim przejmować i od razu życie stało się fajniejsze, no i słońce jeszcze raz słońce (na razie niestety przerwa, bo u nas leje od kilku dni).
Jeszcze jedno - przez te wszystkie natłuszczania, nawilżania i złuszczania mam piękną, gładką, dobrze napiętą skórę. Przyznam szczerze, że nie pamiętam, bym kiedykolwiek w ostatnich latach tak miała - zawsze jakies przesuszenia, szorstkości i przebarwienia. A teraz, tam gdzie skóra jest już zdrowa, jest super. Naszła mnie taka refleksja, że w takim razie, po co nam te wszystkie drogie kremy z ich super składnikami, skoro najlepiej na skórę robią najprostsze apteczne maści i oczywiscie regularność w ich stosowaniu?
a propos stanu skory to wlasnie sie zastanowilam ze dzieki pani ł to mam zadbana mocno i nawilzona skore hehehehhehe jakas korzysc jest - pewno gdyby nie pani ł to by mi sie nie chcialo tak dbac... leniwa jestem
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Gratuluję dziewczyny Tak trzymać - samozaparcie i motywacja z pomocą forum to podstawa. No i dużo cierpliwości i można jakoś poradzić sobie U mnie też leje cały tydzień, to są jakieś anomalie pogodowe.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Lip 29, 2010 7:29 am
Fajnie sie czyta takie posty Widzisz Cirka życie i swiat nie sa tacy zli....
A u mnie słoneczko cały tydzień,lekkie z wicherkiem.....popadało intensywnie....pewnie ze 2 dni i....mam już poszczególne zielone trawki na trawniku przed balkonem.....miła odmiana po suszy....
Mam pytanie do założycielki wątku- jak wyszedł wymaz z gardła?
Mam obecnie bardzo podobna sytuacje. W styczniu potworna angina i po niej wysyp trwający do dziś. Zachorowalam na łuszczyce jak miałam 1,5 roczku, dziś mam 24 lata i pierwszy raz w życiu taki wysyp. Oczywiście nikt nie wie co mi jest, ja jestem pewna ze to coś związane z ta angina. Robiłam wymaz z gardła i wyszedł negatywny- czyli brak bakterii. Jestem ciekawa jak wyszedł Tobie.
Cały czas szukam przyczyny, biorę puve która zawsze super działała (10 lamp wystarczyło i miałam spokój na rok) a teraz ciagle mam nowe krostki. Wiem ze coś jest nie tak... Nigdy tak nie było jak teraz
Prawie 5 miesięcy stosowalam daivobet, teraz już z niego schodze bo wiem ze sterydy na dłuższa metę to pułapka. Teraz lekarz przepisał mi tetracykline- podobno ma pomóc na wysyp. Zobaczymy. Już tracę nadzieje ze będzie tak jak kiedyś... Kilka krostek i raz do roku puva.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum