Lenka, my z cygnolina u Zosi robimy tak: smaruje je przy bajce (stoi nagusieńka przed telewizorem ). Zakładm "cygnolinkowe ubranka", czyli takie stare dresy, które poswięciłam na ten cel. Ona po tej bajce sobie jeszcze troche bryka i kąpiel. Po kąpieli natłuszczanie. Zosia też jest ruchliwa, ale bajką ją zatrzymuje
Wiek: 45 Dołączyła: 09 Mar 2011 Posty: 446 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 4:10 pm
Justyna tak właśnie zrobiłam wczoraj,
Krysia, jeśli mogę się tak zwracać, teraz to wygląda tak, takie są plamy i je smaruję cygnoliną, dzisiaj zaraz ją posmaruję gliceryną, bo ma taką napiętą suchą skórę, a mazidła wieczorem zrobię, jak wczoraj. Ogólnie to nie mam żadnego doświadczenia ze stosowania cygnoliny, pierwszy raz ją mamy, tyle , co poczytałam tu i ówdzie
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 4:49 pm
ok...wyglada to na placki łuszczycy,spokojnie smaruj to cygnolina....z tego co widze to córka nie jest malutkim 2 latkiem i można ja zmusic w jakis sposób aby posiedziała w miare spokojnie przez godz.jezeli sie nie da to....spróbuj ten mój sposób z małymi kawałkami folii....uwazam ze powinnas pezeprowadzic z córką "powazna" rozmowe podczas której wytłumaczysz jej jak ważna rzeczą są zabiegi które wykonujesz przy niej.... a jak nie to......CIOCIA KRYSIA PRZYJEDZIE
Wiek: 45 Dołączyła: 09 Mar 2011 Posty: 446 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Mar 17, 2011 10:21 pm
oj opornie idzie to smarowanie, laska się drze, że nie chce, żeby ją zostawić, normalnie mam ochotę to wszystko rzucić i wyjechać na bezludną wyspę, dzisiejszy efekt smarowania - brudna ściana w łazience, CIOTKA PRZYJEŻDŻAJ
ale z tą starszą wogóle mam problemy i muszę znowu zacząć rozmowy z psychologiem, bo jest coś nie tak, laska jęczy, beczy, wkurza się, obraża, ale nie powie o co chodzi, dopiero po jakimś czasie coś wybrzdąka, boi się zostać sama, nawet na chwilę w samochodzie, gdzie ja stoję obok, od razu histeria, dodam, że nie była rozpieszczana czy że wszystko jej było kupowane, co chciała, każda zachcianka spełniona, wręcz odwrotnie, ale to już długa historyja i zmieniam temat postu pisząc o tym
że też akurat ją dopadło to choróbsko.........wrrrrrrrrrrrr
stosowałyście coś z melkfett na skórę, bo skończyło mi się emolium i szukam czegoś do natłuszczania i pielęgnacji jej skóry , kiedy nie ma mazideł na sobie
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 8:06 am
no to Lenka masz rzeczywiscie problem...cosik sie zadziało powaznego...jakies traumatyczne przeżycia musiały zaistniec skoro sa tak niewspółmierne reakcje na bodzce
Pisząc o "powaznej" rozmowie myslałam o takiej scence psychologicznej że to niby ona jest taka juz duża ze koniecznie jest CI potrzebna jej pomoc....krzykiem,złoscią nerwami nic sie nie załatwi ...trzeba sposobem....lenka a moze rzeczywiscie nie czekaj tylko psycholog niech ci podpowie co i jak....matko bo jak ona rozsmaruje te cygnoline ....nawet nie pisze....wydaje mi sie ze jest u was duzo krzyku,podniesionych głosów,nerwówki....to trzeba wyciszyc,wiem ze łatwo jest radzic aledla waszego zdrowia...dla was wszystkich...bo ta sytuacja odpija sie na wszystkich...sciskam mocno...jakbys miała pomysł jak moge ci pomóc,to pisz...
Lenko, pokaż jej zdjęcia mojej Ali. Nie, żeby ją nastraszyć, ale żeby właśnie wytłumaczyć jak ważne jest leczenie tej choroby i konsekwencja.
Jak Ala miała takie początki jak Twoja córcia (i w tych samych miejscach) to szukałam po necie info, i Ala zobaczyła kilka zdjęć, ludzi mocno zaatakowanych łuszczycą.
O jakie było jej zdziweienie, że inni też na to chorują i mają jeszcze gorzej. Posiadziałam już razem z nia, poczytałyśmy trochę, a ona na koniec mówi "o jak dobrze, że ja tak nie mam".
Nie zmienia to faktu, że po 3 miesiącach wyglądała gorzej, jak Ci z netu, ale po tej rozmowie zmiana w jej zachowaniu i napięciu była OGROMNA. Tak, jakby zaakceptowała, zrozumiała, wyciszyła się...
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 12:22 pm
Lenka....dzieki za zaufanie....sprawa jest jednak duzo powazniejsza niz sie wydawało....sytuacja przerasta wszystkich...koniecznie wizyta u psychologa...tu naprawde trzeba sposobem i ....całosciowo
PS....jakże inny obraz dziecka mam w tej chwili.....mam pewien pomysł....spróbuje i ...dam znac...tymczasem sie trzymaj sił i wytrwałosci życze....
Wiek: 45 Dołączyła: 09 Mar 2011 Posty: 446 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 12:13 pm
DZIĘKI
poczytałam o Pawle i Hanii, mam też znajomą z dwójka dzieci chorych na autyzm - dieta i leki, dwójkę dzieci koleżanek, których przy porodzie uszkodzenie nerwu przy obojczyku wymaga rehabilitacji , aby ruszały rączką, że MÓJ PROBLEM WALKI Z ŁUSZCZYCĄ U DZIECKA TO KROPLA W MORZU
Ze względu na stan paluchów odstawiamy neotigason. przez 3 tyg co drugi dzień, później przez 3tyg vit A+D3 i 6 maja do kontroli. Mam nadzieję, że wysyp w takim stanie jak był już nie wróci ale paluchy BARDZO Ali dokuczały to była tragedia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum