Witaj Rozmarynko
Jak rozumiem, jesteś "starym" praktykiem, w sensie cygnolina, tak, na Twój rodzaj ł.
Według moich doświadczeń, już czas na zmianę. Ja robię ten przeskok, jak zaczynam widzieć brak reakcji skóry na aplikowane stężenie cygnoliny-0 jakiejkolwiek reakcji, stagnacja.
Jeżeli tak ładna reakcja u Ciebie na tak niskie stężenie, to nie ma sensu łamać sobie głowy co będzie potem. Będzie potrzeba, to weźmiesz receptę na wyższe i już. W moim przypadku kończę dopalanko 1%.
Choruje prawie 11 lat
Cygnolinę stosowałam ponad pół roku temu w postaci pasty cygnolinowej, tą na wazelinie być może kiedyś (już nie pamiętam tych czasów:>)
Moja łuszczyca jest strasznie oporna (tak sądzę )gdyż remisję miałam może raz czy dwa w życiu i nie był to długi okres.
Zmiany są małe (nie jest to plackowata bo się nie zlewają) ale rozsiane wszędzie tzn. od stóp po samą głowę dlatego smarowanie cygnoliną w moim przypadku jest baaardzo uciążliwe :/
Niemniej jednak postanowiłam zacząć kurację...
Przeszłam na stężenie 0,3% bo chyba faktycznie już czas - po 2tyg wszystko jest jeszcze czerwono/brunatne.Gdzieniegdzie wpada w "brązowe".
gosc [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 20, 2011 7:48 pm
Toż my w tej walce równolatki prawie U mnie plackowata, to i te smarowanka jakoś tak łatwiej uskuteczniać.
Co do Ciebie to moje przemyślenia takie: jeżeli po tej cygusi, takie krótkie remisję, to może trzeba poszukać w innym kierunku, dziegcie?
Nie namawiam Cię na jakieś szaleństwa, w sensie skakania z kwiatka na kwiatek-zaczęłaś tą cygnolinką, dokończ nią. Ale może w przyszłości, popróbuj innej broni, w moim przypadku zaskutkowało. Jak najdłuższej remisji życzę
Niestety nie mam cierpliwości do dziegci
Przed cygnoliną zaczęłam smarować się exorexem ...ale wytrzymałam tylko 10 dni- nie mogłam wytrzymać ,a jak widziałam czerwoną zaognioną suchą skórę to szlag mnie trafiał
Co prawda przy cygnolinie też nie wygląda się za pięknie ( raczej tak ,że płakać się chce) ale przynajmniej widać ,że 'coś się dzieje".
Z cocoisem też nie mam dobrych wspomnień . Dużo lepiej (mimo mniejszego stężenia) działał na mnie delatar , ale to już stare dzieje niestety.
Najbardziej oporna na leczenie jest głowa -ostatnio w ogóle dzieje się coś strasznego .
Niecały miesiąc temu stosowałam blue cap i było znośnie ,a teraz koszmar.Być może faktycznie jest w nim jakiś steryd , albo to pogorszenie wynika jeszcze z czegoś innego.
Próbowałam smarować głowę cygnoliną 0,1% bo kłopotów większych ze zmyciem nie mam (lata doświadczeń) ,ale jednak efekty na razie żadne , no może poza maksymalnym wysuszeniem skóry głowy
Jak idę do fryzjera albo ogólnie potrzebuje dobrze wyglądać to niestety ratują mnie tylko sterydy (choć najmocniejszych raczej staram się nie ruszać).
Generalnie jeszcze parę lat temu choróbsko było bardziej znośne- głównie głowa i plecy.
Teraz jak mówiłam -kropki rozsypane są wszędzie A takie fajne nogi miałam !
Największą bolączką i blokadą są paznokcie-ktorych prawie brak i tutaj naprawdę ciężko coś zaradzić.
Jak już rosną to w niczym nie przypominają zdrowych.
Oby z cygnoliną dobrze poszło
gosc [Usunięty]
Wysłany: Wto Wrz 20, 2011 9:36 pm
Dzięki za tak całościowy obraz. Moja @ przy Twojej, to pikuś O dziegciach pogadamy jeszcze Na dziś.... daj cholerze czadu
Dołączyła: 18 Sty 2011 Posty: 148 Skąd: tu i tam Zach-Pom
Wysłany: Czw Lis 24, 2011 6:41 pm
Chcę się wam pochwalić, że ł u mnie prawie zaleczona jeszcze tylko pojedyńcze krostki na łokciach i kolanach. I o dziwo takie cuda zdziałała cygnolina 0,25%, a zawsze kończyłam połówką i to długim stosowaniem.
Pozdrawiam wszystkich i życze zaleczenia.
gosc [Usunięty]
Wysłany: Czw Lis 24, 2011 8:52 pm
O widzę Szanowny pracuś dorwał się do kompka
Monisiu cudnie, że tak cudnie u Ciebie. I dziękuję, że chciało Ci się podzielić swoja radością tu z nami. Buziaki i tulanko, Nikoli przede wszystkim
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią Lis 25, 2011 8:49 am
Moniś napisał/a:
Chcę się wam pochwalić, że ł u mnie prawie zaleczona jeszcze tylko pojedyńcze krostki na łokciach i kolanach. I o dziwo takie cuda zdziałała cygnolina 0,25%, a zawsze kończyłam połówką i to długim stosowaniem.
Pozdrawiam wszystkich i życze zaleczenia.
Ciesze sie Moniczko ze znowu moc mojej królowej okazała sie w pelnej krasie i ....co najwazniejsze dała tyle szczescia.
Zalecz wszystko ,nawet przez 2 tygognie po ustapieniu wszystkich zmian,postaraj sie co 2dzien posmarowac nawet na 10-15 min tym ostatnim stezeniem....no i oczywiscie natłuszczaj i nawilzaj do oporu.
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
no to pochwalę się troszkę od 4 miesięcy smaruję się cygnolinką wieczorem na około 40-70 min stężeniem 0.5 % staram się co dzień ale to różnie bywa więc mogę śmiało powiedzieć ze na 7 dni w tyg 4 się smaruję
EFEKTY: hmm... zadawalające około 70% łuszczycy poszło spać xd, mam juz piękne dłonie i łokcie zostało jescze troche na plecach
CYGNOLINA to dobre narzędzie ale wymaga czasu......
_________________ Mów mi sebeek
Otworzę plażę łuszczyków
Witajcie,
jestem tuż przed kuracją cygnolinową. Ciuchy do zniszczenia przygotowane, maść jest (stężenie 0,25% - kazdego dnia mam trzymać co 10 min dłużej), także teraz kwestia zdjęcia łuski.
Niby prosta sprawa, ale nie dla mnie Coś ta moja łuska jest bardzo oporna, nie działa na nią nic! Na głowę nie pomagła mi ani oliwka salicylowa, ani papka drożdzowa, które cieszą się raczej dużą skutecznością.
Na ciało smaruję się maścią siarkowo-salicylową z mocznikiem i rezultat jest niemak zerowy... Maść nakładam od tygodnia, dwa razy dziennie, a łuska ciągle się pojawia....Może nie bardzo gruba ale jest.
Wiecie w czym może być problem? Czy mogę z taką lekką łuską ropocząć działanie cygnoliną?
(Dodam, że na samym początku choroby stosowałam loridin a, ktory sobie poradził z dwoma zmianami swietnie, z dwóch super zdejmował łuskę, ale już nie stosuję sterydów i nie zamierzam, więc nie wiem co zrobić..)
sprobuj jeszcze okladow z zielonej herbaty ale wydaje mi sie ze z lekką luska jesli nie mozesz jej sciagnac calkowicie bo ona narasta mozesz zaczac kuracje cygnolinowa
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Czy możecie mi powiedzieć co mam zrobić , czego uzyć , kiedy łuska w ogóle nie chce zejść ? Używałem już wszystkiego chyba , olej salicylowy , maśc salicylowa etc .
Zamieżałem wystartować z leczeniem cygnoliną , ale plan spalił na panewce , bo od dwuch tygodni nie mogę zdjąć łuski , a z doświadczenia wiem , że nie ma sensu kłaść cygnę na łuskę , bo efektu nie będzie oprócz popalonej zdrowej skóry .
Ps. Ostatnio testowałem Squamax . Oj cieniutki jest , cieniutki .
Ps.2. Najlepiej jak do tej pory dzałała maśc robiona salicylowa na hascobazie , ale nie mam dostępu do robionych maści , bo jestem daleko . Czy jest ktoś tutaj , któ mógłby mi "załatwić" robione maści ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum