Wysłany: Sro Lut 26, 2014 9:43 pm Znalezione w sieci
Cytat:
Konwencjonalne leczenie raka ponownie wykazuje, że jest jedną z czołowych przyczyn nowotworów
Jest to szokujące przyznanie się biorąc pod uwagę, że amerykański Narodowy Instytut Raka (NCI) jest rządową agencją, która głównie wspiera konwencjonalny model diagnozowania i leczenia raka, nawet w przypadkach, w których wykazano jego nieskuteczność. Natomiast jeszcze gorszy jest wniosek, że niezliczone miliony zdrowych osób leczono toksycznymi substancjami i promieniowaniem w przypadku chorób, których nigdy nie mieli, co prawdopodobnie przyczyniło się do rozwinięcia prawdziwego raka, kończącego się nawet śmiercią.
Według Ji, zasadniczą sprawą jest fakt, że konwencjonalny model nowotworowy błędnie postrzega raka jako pewnego rodzaju atak na ciało, który musi być agresywnie zwalczany rygorystycznym leczeniem, zamiast jako mechanizm przetrwania, którym właściwie jest. Dla przykładu, gdy ciało pozostaje nieustannie w deficycie substancji odżywczych, lub gdy jest przeciążone promieniowaniem, rakotwórczymi substancjami lub innymi toksynami ze środowiska i jedzenia, nowotwory mogą się rozwinąć jako odpowiedź na ten szkodliwy najazd.
„Nasz cały sposób patrzenia na raka musi się zmienić z postrzegania go jako wroga, który nas „atakuje” i przeciw któremu musimy prowadzić wojnę, na coś, co nasze ciało robi, przypuszczalnie, aby przetrwać w coraz bardziej nieprzyjaznym, cechującym się deficytem wartości odżywczych, rakotwórczym i przesyconym promieniowaniem, środowisku”, dodaje Ji.
Autor: Ethan A. Huff
_________________ Prawdziwa przyjaźń opiera się na tym,co jest dobre dla obydwu przyjaciół
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Lut 27, 2014 7:47 am
a tu takie ciekawe ,realne z życia wziete,nie z amerykanskich horrorów ale z naszego podwórka:
"- No co tam?
- A nic. Zbyszek znów jest w psychozie …
Spotkanie przypadkowe, ale ja wiem, że nie ma przypadków. Spotkałyśmy się, bo byłyśmy sobie potrzebne – właśnie teraz, w tym momencie.
- W niedzielę odwieźli go do szpitala.
Dlaczego nie byłam zdziwiona? Wiedziałam, że tak się skończy odstawienie leków, ale wiedziałam też, że żadne tłumaczenie ani tym bardziej namawianie do zmiany ich decyzji nic nie da.
Znów podstępna i obłudna schizofrenia. Przyjaciółka z tysiącem twarzy. Jak Światowid tylko, że on miał cztery zwrócone w cztery strony świata a ona ma ich dużo więcej.
Marysia jest wspaniałą kobietą. Jest przy Zbyszku już bardzo długo. Dochowali się gromadki dzieci – dobrych, grzecznych, cichych, posłusznych i mądrych dzieciaków. Najstarszy syn już na studiach. Trójka pozostałych w domu i Zbyszek – piąte dziecko z przyjaciółką schizofrenią.
Marysia jest silna. Daje sobie radę. Ogarnia wszystko – swoje dzieci i męża – jak kwoka pisklęta. Dba o ciepło rodzinne, o atmosferę w domu, o to, aby wszyscy mieli co jeść i gdzie mieszkać. Nie skarży się. Jest pogodna, gościnna, uśmiechnięta. Siłaczka! Matka Polka! Kiedy ją poznałam nie mogłam wyjść z podziwu. Ja tu się szarpię, płaczę,mówię, że jest mi źle a tu przyjeżdża Marysia z czwórką dzieci, mężem, gitarą. Uśmiechnięci. On zaczyna grać. Razem śpiewają. Cieszą się życiem. Nie chce mi się wierzyć, że on choruje. Ona cierpliwie mi tłumaczy. Ja płaczę i opowiadam moją historię jak relację z pierwszej linii frontu. Marysia słucha. W jej oczach czasami też szklą się łzy. Mówi, że mnie rozumie i opowiada o sobie. Jej opowieść jest jednak inna – optymistyczna. Radośnie się uśmiecha. Mówi o Zbyszku, że pisze dla niej wiersze. Jest najlepszym mężem pod słońcem. Jest jej radością, światłem. Milczę i czuję się winna. Ja nie potrafię w ten sposób podejść do choroby męża. On jest inny.
Mijają lata. Dla mnie ciemne i bolesne. Dla Marysi radosne. Zbyszek bardzo kocha Marysię. Mówi do niej „kochanie”, śpiewa piosenki. Marysia też pisze wiersze dla Zbyszka. Sielanka.
Oboje są bardzo religijni. Kiedy przychodzę do ich domu Boga czuć prawie namacalnie.Działają prężnie w ruchu katolickim. Jeżdżą na rekolekcje, konferencje, zjazdy. Kiedyś nawet widziałam reportaż z ich udziałem. Marysia ze Zbyszkiem mówili o pięknie życia rodzinnego, małżeńskiego, chrześcijańskim wychowaniu dzieci. Reportaż był wyświetlany na zjeździe młodzieży, coś w klimacie Lednicy. Poczułam wtedy zazdrość, bo Marysia tak świetnie sobie radzi a ja tylko płaczę i narzekam.
Półtora roku temu Marysia i Zbyszek pojechali na rekolekcje dla małżeństw. Po powrocie byli zachwyceni, w euforii. Opowiadali o prowadzącym rekolekcje duchownym. Opowiedzieli też o spotkaniu z chrześcijańskim psychiatrą pochodzącym z Niemiec. Zbyszek dostał się na konsultacje do tego lekarza.
- Wiesz okazało się, że Zbyszek nie ma schizofrenii. To jest jakiś uraz psychiczny związany z przeżyciami z dzieciństwa. To te silne przeżycia wpłynęły tak na jego życie. Doktor powiedział, że musi wybaczyć swojemu ojcu, który jest alkoholikiem i swoim zachowaniem go skrzywdził i krzywdzi nadal. Zbysiu mu wybaczył. Pogodził się z sytuacją. I co najważniejsze doktor powiedział, że Zbyszek nie musi brać leków a nawet powinien je odstawić. Leki już nie są potrzebne. Musi tylko dużo się modlić i przystępować codziennie do Eucharystii.
- Widzisz, nie jestem chory – potwierdził zadowolony Zbyszek z błyskiem w oczach.
Byłam zaskoczona. Patrzyłam z niedowierzaniem.
- To teraz rozglądaj się za pracą. Marysia tak ciężko pracuje. Jesteś zdrowy, więc pomyśl w jaki sposób jej pomóc – odparowałam.
- Na razie będę w domu. Będę pomagał przy dzieciach.
- Ale dzieci już są duże, a w waszej sytuacji każdy grosz się przyda.
Zbyszek popatrzył na mnie a ja na niego. Pomyślałam, że uwierzę w te cudowne uzdrowienie kiedy on zacznie pracować. Łatwo można rzucać różne słowa, obietnice, które nic nie kosztują.
Często widywałam Marysię i Zbyszka w kościele. Zawsze razem. Zbyszek przystępował do Eucharystii codziennie. BYŁ ZDROWY. Nie mogłam wyjść z podziwu i z zazdrości, ale patrzyłam na to bardzo sceptycznie, bo przecież… Z tyłu głowy tliła się myśl, że jednak choroba jest. Przyczaiła się. Oni nie chcą jej widzieć. Chcą przez jakiś czas poczuć się wolni, szczęśliwi, bez piętna. Widać było to szczęście. Zwłaszcza przy przekazywaniu znaku pokoju. Zbyszek brał wtedy Marysię za prawą dłoń i czule całował a ona uśmiechała się do niego pełna miłości. Podstępna przyjaciółka schizofrenia była jednak z nimi.
W Księdze Rodzaju można przeczytać: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.” (Rdz 2,24) Tu jest mowa o małżeństwie – jedno ciało. Jeżeli cierpi jeden organ cierpi całe ciało. Nie dziwię się Marysi, że pozwoliła sobie uwierzyć w cudowne uzdrowienie Zbyszka. Choroba Zbyszka to choroba całego „ciała”. Brzmi strasznie, ale tak jest. Cierpi „głowa”, ale czuje całe „ciało”.
Dzisiaj Marysia cierpi w dwójnasób. Nie „dopilnowała” Zbyszka. Uwierzyła w cud. Zrezygnowali z leków. Zbyszek zapadł w ciężki stan psychotyczny. Świadkami psychozy były dzieci, które po raz pierwszy w tak drastyczny sposób zobaczyły na co choruje ich ojciec. Wcześniej dostawały „gorzką pigułkę” w „słodkim lukrze” opowieści Marysi o chorującej duszy taty – aby mniej się bać. Teraz boją się dwa razy tyle, bo dojrzalsze widzą, jak ciężka to choroba, jak zmienia człowieka, jak zmieniła ich tatę.
Najbardziej żal mi Marysi. Dalej chce być twardą kobietą, ale poczucie winy ją zjada. Myśli co jeszcze mogła zrobić, żeby do tego nie doszło.
Przyjaciółka schizofrenia jest bardzo podstępna, jak każda choroba psychiczna. Tworzy iluzję w której chory żyje sądząc, że to świat realny. Wciąga w swój świat osoby najbliższe. Jego opowieści, uczucia, zachowania są takie prawdziwe. Rodzina nie jest specjalistami – psychiatrami i żyje tym światem czasami bardzo długo. Cieszą się wtedy ze spokoju i normalności. Razem z chorym są w euforii. Schizofrenia przeraża zdrowe osoby, paraliżuje. Kiedy zdrowy zorientuje się, że z jego najbliższym dzieje się coś złego chce uciekać, ale uciec przecież nie może. Nie pozwala mu sumienie, chrześcijańskie wychowanie, zasady moralności. Nie wypada zostawić chorego. Trzeba się nim opiekować.
Nie jesteśmy w stanie wejść w głowę chorego i DOBRZE, bo sami wtedy stalibyśmy się chorzy. Chory ma świadomość tego, że powinien brać leki i na wszystkie sposoby od tego ucieka. Chorzy nie mają odwagi przyznać, że niektóre sytuacje są tylko wytworem ich umysłu. W przypadku Zbyszka iluzja wspaniałego życia, pełnego Boga, miłości, dobra po lekach pryska jak bańka mydlana. Realny świat jest szary, zły, rozczarowuje i przysparza tylu problemów. Który jest lepszy? Oczywiście, że ten bez leków. Więc … Boże daj siłę kobiecie, która się nim opiekuje."
Wysłany: Pon Cze 09, 2014 1:30 am Re: Znalezione w sieci
basia44 napisał/a:
Cytat:
Konwencjonalne leczenie raka ponownie wykazuje, że jest jedną z czołowych przyczyn nowotworów
Jest to szokujące przyznanie się biorąc pod uwagę, że amerykański Narodowy Instytut Raka (NCI) jest rządową agencją, która głównie wspiera konwencjonalny model diagnozowania i leczenia raka, nawet w przypadkach, w których wykazano jego nieskuteczność. Natomiast jeszcze gorszy jest wniosek, że niezliczone miliony zdrowych osób leczono toksycznymi substancjami i promieniowaniem w przypadku chorób, których nigdy nie mieli, co prawdopodobnie przyczyniło się do rozwinięcia prawdziwego raka, kończącego się nawet śmiercią.
Według Ji, zasadniczą sprawą jest fakt, że konwencjonalny model nowotworowy błędnie postrzega raka jako pewnego rodzaju atak na ciało, który musi być agresywnie zwalczany rygorystycznym leczeniem, zamiast jako mechanizm przetrwania, którym właściwie jest. Dla przykładu, gdy ciało pozostaje nieustannie w deficycie substancji odżywczych, lub gdy jest przeciążone promieniowaniem, rakotwórczymi substancjami lub innymi toksynami ze środowiska i jedzenia, nowotwory mogą się rozwinąć jako odpowiedź na ten szkodliwy najazd.
„Nasz cały sposób patrzenia na raka musi się zmienić z postrzegania go jako wroga, który nas „atakuje” i przeciw któremu musimy prowadzić wojnę, na coś, co nasze ciało robi, przypuszczalnie, aby przetrwać w coraz bardziej nieprzyjaznym, cechującym się deficytem wartości odżywczych, rakotwórczym i przesyconym promieniowaniem, środowisku”, dodaje Ji.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Cze 11, 2014 8:05 am
no widzisz annagie kolejny przykład że bytnosc twoja na tym forum związana jest jedynie ze spamowaniem
To forum ludzi połaczonych chorobą i wszyscy tu jestesmy kolezankami i kolegami....dlatego tak szybko wyłapujemy zwykłych spamerów,zasmiecających forum i nic do niego nie wnoszacych.Nie piszę do zobaczenia bo....mogłyby moje słowa okazac sie prorocze,wiec zegnam
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Dzisiaj w internecie można znaleźć wszystko i jeszcze więcej. Od najróżniejszych usług, po zakup wszelkiego typu produktów. Ja nawet szukałam teraz biura w których będę mogła prowadzić spotkania biznesowe
Ostatnio zmieniony przez Pawel Pią Maj 31, 2019 7:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum