Wysłany: Pon Cze 16, 2014 2:37 pm Jak o tym otwarcie powiedziec?
Czesc kochani.
Musze sie komus wygadac, bo wszystko mnie teraz przerasta.. Ciagle uzeram sie z ł., ostatnio wyskoczyły mi nawet małe plamki na nosie, co wprawia mnie w rozpacz. Chyba czas sie w koncu wziac za siebie..
No ale musze sie wygadac o innej sprawie:( Jestem ze swoim facetem 5 lat, jestesmy mega szczesliwi, wrecz jest miedzy nami idealnie. Ale jest pewien szkopul, on nadal nie wie o tym ze mam luszczyce... czyz to nie dziwne? Wszystko przez to ze nie moge przyjac do wiadomosci, ze jestem chora. Dla mnie jest to tematem tabu, doslownie..Nie potrafie mu o tym powiedziec, ale czuje ze ta tajemnica juz mnie strasznie meczy. On w koncu wie, ze cos jest nie tak, bo bylo pomiedzy nami mase intymnych sytuacji, czasem nawet widzialam ze cos podejrzewa. Raz mnie o to pytal, to nie dalam rady sie przyznac i powiedzialam ze to alergia. Nie wiem czemu jestem takim tchorzem, ale boje sie ze zacznie na mnie patrzec inaczej, ze mnie zostawi.. ale czuje ze odwlekam nieuniknione. Codzien praktycznie sie nie rozstajemy, planujemy juz przyszlosc razem.. Ja tak dalej nie moge, zaluje ze nie powiedzialam mu tego na poczatku znajomosci, ale balam sie ze odrazu sie wystraszy. A w koncu nalezalo mi sie przezyc cos pieknego:( Chce mu o tym w koncu powiedziec, przeciez nie moze sie o tym dowiedziec po slubie, ma prawo do swiadomosci... Jednak to jest takie trudne, ciagle to odwlekam i odwlekam;/ Boje sie ze jak mnie zostawi, to po prostu popadne w ruine. Pomozcie mi znalezc sposob na poradzenie z ta sytuacja
jesienny moze po prostu nastaw sie psychicznie i ktoregos wieczora powiedz prosto z mostu - skoro sie juz domysla to mozesz przyznac sie ze balas sie powiedziec ze sama nie mozesz sie z tym pogodzic itd. sa to okolicznosci lagodzace ale... powiedziec musisz...
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Odpowiedziałaś sobie zadając pytanie - jak o tym powiedzieć? Otwarcie. Taka tajemnica to nic dobrego, postaw się w jego sytuacji. To on powinien być osobą, z którą otwarcie możesz o wszystkim pogadać, on powinien być Twoim powiernikiem. Dlaczego tak nie jest? To nie jest tak, że jeśli Ty jesteś chora to jesteś nie dość dobra dla niego, to jest tak, że jeśli on nie będzie chciał zaakceptować Ciebie taką, jaką jesteś, to on nie jest dość dobry dla Ciebie. Widział Twoje zmiany, wie jakie masz problemy, dlaczego słowo "łuszczyca" miałoby cokolwiek zmienić? Zaplanuj co mu powiesz i kiedy, przydałaby Ci się też jakaś linia obrony, że nie powiedziałaś, bo się krępowałaś, a potem cały czas wydawało się "za późno" na takie informacje i tak się przeciągało... Twoim jedynym "przewinieniem" tutaj jest tajemnica, a nie choroba. To z tego powinnaś się wytłumaczyć, a nie z choroby. Przygotuj się, że może być mu przykro, nastaw się na to, że może mieć żal. Ale nie akceptuj, jeśli uzna chorobę za czynnik dyskwalifikujący Ciebie jako partnerkę. Nam potrzeba partnerów wspierających, ślub bierze się na dobre i na złe, każdy ma jakieś problemy z którymi będzie potrzebował się podzielić. Potraktuj to jako jeden z kolejnych sprawdzianów dla związku - Ty sprawdź, czy potrafisz być szczera i otworzyć się przed partnerem, a u niego sprawdź gotowość do radzenia sobie z problemami zdrowotnymi. W życiu jest różnie, potrzeba ufać ludziom wypróbowanym. Jeśli Ty nie potrafiłabyś być z nim szczera, albo on nie potrafiłby zaakceptować choroby, pomyśl sama, czy to szczęście które opisujesz nie byłoby złudą? Czy nie lepiej się o tym przekonać jak najwcześniej? Albo upewnić, że jesteście dla siebie stworzeni? Jak napisałaś, to nieuniknione, a ja dodam, że im później, tym gorzej. Zaplanuj rozmowę w ten weekend, pokonaj swoje demony ale i daj jemu zmierzyć się z nimi. Może da Ci tak ogromne wsparcie, że będziesz żałowała, że nie powiedziałaś mu od razu? Może odejdzie Ci stres i z samą chorobą będzie łatwiej walczyć? Postąpiłaś nie fair w stosunku do niego, ale czas najwyższy to naprawić i udowodnić sobie, że nie wiadomo co się stanie, ale Ty jesteś silną babką, potrafisz się przyznać do błędu ale i potrafisz oczekiwać zrozumienia i akceptacji.
_________________ Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Wto Cze 17, 2014 8:57 am
samo zatajenie choroby przed kims kogo sie kocha,już jest niekoniecznie fajną rzecza.
Nie pozwoliłas mu podjac decyzji dotyczacej JEGO ŻYCIA I JEGO PRZYSZŁYCH DZIECI!
To nie jest tak ze to jest tylko choroba skóry,ona ma konkretne konsekwencje.
Sorki ale zamiatanie sprawy pod dywan to raczej najgorsza z możliwych sytuacji.
Tak,zdecydowanie powinnas mu powiedziec całą prawde,dokładnie z kazdymi zawiłosciami bo on MA PRAWO PODJAC SWOJA SUWERENNA DECYZJE!
Bardzo,bardzo mnie irytuje takie własnie zachowanie.Nie ma nic co by tłumaczyło twoja postawe.Nic absolutnie!
Walczymy z całym swiatem ,na wszystkich płaszczyznach,o prawo do akceptacji,do normalnego traktowania do zrozumienia naszych potrzeb i oczekiwań a jednoczesnie wyskakuja takie kwiatki,sami oszukujemy w podstawowej rzeczy.
Moje słowa,moze i ranią,ale tez i moze spowodują ,że nastepna osoba zanim podejmie decyzje do życia w kłamstwie i oszukiwaniu drugiego człowieka przemysli.
Sytuacja dojrzała do tego aby niezwłocznie usiasc i powiedziec prawde..Sypanie to własnie kolejny etap ukrywania choroby,stres że sie wyda.
Przerwij to dziewczyno,jak go kochasz nie oszukuj dłużej,los lubi sie odwracać i jak mówią za wszystko kiedyś przyjdzie nam zapłacić.
Zycze dużo sił i odwagi do stawienia czoła problemowi,przyjmij z pokora to co twój ukochany postanowi.
Jestes tu wsród swoich,otrzymasz zawsze wsparcie,pomoc ale i konkretne wytknięcie błędów jak taka potrzeba.
Załatw pommyslnie sprawe a swiat nabierze jasnych kolorów a łuszczyca odpusci,tego ci z całego serca życze.
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Juz wie,powiedzialam mu wczoraj ze jestem chora. Powiedział ze w pelni mnie akceptuje i rozumial ze byl to dla mnie trudny temat. A wiec wiedzial juz dużo wcześniej:) w końcu stawilam temu czola,ale nie spodziewałam sie ze będzie tak dobry i wyrozumialy..bede go teraz powoli wtajemniczać w aspekty tej wredoty. Czuje duża ulgę,ze to juz za mna i wszystko skonczylo sie dobrze:)
Mhm, żebyś się z tym wtajemniczaniem nie zdziwiła, ja zawsze byłam przekonana że mnie mąż wysłuchuje, bo wysłuchuje, bo w sumie musi a okazało się, że jak nie widzę, to sam o tym choróbsku czyta i nawet mnie na forum tutaj próbował wyśledzić Skubany nie pokazywał, że się przejmuje, żeby mnie nie martwić, ale kiedyś się wydało, bo wyskoczyłam z jakimś babskim "ale ciebie to wogóle nie obchodzi!", to mi grzecznie wytłumaczył, że to nie do końca tak
_________________ Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Cze 18, 2014 7:58 am
Potwierdzam,niejednokrotnie logowali sie na forum męzczyzni,wszelakiej masci wiekowej i prosili mnie o pomoc,wsparcie i podpowiedzi odnosnie choroby i sytuacji damsko-męskich.Swiat ewauluje i to co kiedyś było tabu teraz próbuje sie otwarcie omawiac.
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Dziekuje wam za wsparcie:) no coz, a propo tego martwienia.. to sam pokazal, ze juz duuzo wie. Pewnie sam siegal do internetu, zeby sie dowiedziec to i owo;p no ale to mnie akurat pociesza:) Ciesze sie tez, ze nadal traktuje mnie normalnie, tak jakby nic sie nie wydarzylo. Wszystko idzie dobrym torem:)
Tak na marginesie.. dzis bylam w aptece, i znów wycofali Cocois;/ to jedyna maść która mi pomagała:( dzięki niej pozbyłam się połowy zmian na głowie, teraz planowałam zacząć się nią solidnie smarowac, bo robiłam to raz na 2-3 dni.. a tu nici;/ Kupilam szampon dziegciowy i nie wiem co dalej robic. Nawilzac ta skore glowy, czy cos? Bo chyba sam szampon nie starczy..Poradzcie cos prosze.
Dziekuje wam za wsparcie:) no coz, a propo tego martwienia.. to sam pokazal, ze juz duuzo wie. Pewnie sam siegal do internetu, zeby sie dowiedziec to i owo;p no ale to mnie akurat pociesza:) Ciesze sie tez, ze nadal traktuje mnie normalnie, tak jakby nic sie nie wydarzylo. Wszystko idzie dobrym torem:)
Tak na marginesie.. dzis bylam w aptece, i znów wycofali Cocois;/ to jedyna maść która mi pomagała:( dzięki niej pozbyłam się połowy zmian na głowie, teraz planowałam zacząć się nią solidnie smarowac, bo robiłam to raz na 2-3 dni.. a tu nici;/ Kupilam szampon dziegciowy i nie wiem co dalej robic. Nawilzac ta skore glowy, czy cos? Bo chyba sam szampon nie starczy..Poradzcie cos prosze.
Bylam u lekarki, no i niestety nic mi nie dala na ta glowe.. robionymi nie wyrobie, ciagle myc ta glowe bo wlosy przetluszczone;/ pytalam o prodermine, to powiedziala ze na glowe odpada. Czy to prawda?
Faktycznie ni mozna tego na twarz ani głowę stosować. Idź do innej lekarki. Może coś innego Ci poradzi.
_____________
Fantastyczne zespoły na wesele Warszawa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum