Łuszczyca Łuszczyca - leczenie - forum Łuszczyca
Leczenie, profilaktyka, wymiana doświadczeń

Artykuły o leczeniu łuszczycy, Artykuły o Łuszczycy, Leczenie ŁuszczycyArtykuły  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak rozpoczeła sie u nas Ł
Autor Wiadomość
muzzy 

Wiek: 33
Dołączyła: 05 Sie 2008
Posty: 6
Skąd: Szczecin
Wysłany: Wto Sie 05, 2008 4:22 pm   

Hej :) Jestem tu nowa.

Ja urodziłam się zdrowa.Dopiero gdy miałam jakieś 9 lat wysypało mnie. Oczywiście poszłam do lekarza a ten,że to uczulenie... i kazał mi nie jeść pszenicy itd. już nie pamiętam...ale z tego wychodziło że nic nie powinnam jeść... To moje "uczulenie" nie schodziło i poszłam do innego lekarza... i tak chodziłam po nich...dopiero po jakimś roku czy dwóch latach (nie pamiętam już) dowiedziałam się,że to łuszczyca. Nikt w rodzinie nie miał łuszczycy (przynajmniej mama i tata tak twierdzili)... mój tata ma teraz 60 lat i jakiś rok czy dwa lata temu dostał...
Mnie leczono sterydami od początku... mam teraz 17 lat i do niedawna leciałam na samych sterydach... Chodziłam po tylu dermatologach, byłam 2 razy w szpitalu i nic... i jeszcze byłam i jakieś bioenergoterapeutki czy jakoś tak...też nic. Jakieś 2-3 lata temu byłam u lekarza...łykałam jakieś okropne tabletki smarowałam się sterydami i chodziłam na lampy...i zeszło...ale nie na długo...wystarczyło,że zachorowałam...wtedy dałam sobie spokój.Teraz chodzę do dermatologa i nie lecze się już sterydami.... maść mi pomaga...już tak nie widać...właśnie byłam we Włoszech i mi dużo pomogło to słońce i ta woda...ale jak wróciłam to znów wysypało mnie...ale mniej... a wysypało mnie,bo maść się skończyła, a niestety na moją trzeba czekać... Tyle lat mam już tą łuszczycę i do dziś nie mogę się z tym pogodzić :cry: :cry: Ja wiem,że są na świecie ludzie,którzy mają dużo gorsze choroby,ale ta jest taka uciążliwa... O...i pamiętam jak się kiedyś ze mnie wyśmiewali :(
 
 
anoil87 
ruda


Wiek: 37
Dołączyła: 09 Gru 2006
Posty: 207
Skąd: Zabierzów/Kraków
Wysłany: Wto Sie 05, 2008 10:49 pm   

chyba każdy przeżył wyśmiewanie i złośliwe docinki ... najważniejsze żeby teraz o tym nie myśleć bo już z tego wyrośliśmy, chyba tak naprawde trzeba to przezyć żeby mieć siłę na dalsze życie z tym CZYMŚ ...... i uodparnia. To uwrażliwia, daje siłę .... to ważne żeby mimo wszystko sie nie poddawać :wink:

Bo my musimy umieć być szczęśliwymi ludźmi, potrzebujemy tego bardziej niż zdrowi ludzie :!:

Powodzenia w uśmiechaniu sie na co dzień :smile:
 
 
Groszka 
Groszka

Wiek: 54
Dołączyła: 22 Sie 2008
Posty: 1
Skąd: małopolska
  Wysłany: Pią Sie 22, 2008 7:17 pm   Witam drogich Towarzyszy Niedoli

Witajcie Kochani.

Poczytałam trochę, żal mi bardzo Was wszystkich i siebie też. Mieliśmy pecha ale pamiętajmy, że są ludzie, którzy daliby WSZYSTKO, żeby się z nami zamienić na pechy. Moja przygoda z naszą upierdliwą łuszczycą zaczęła się w wieku 13 lat czyli dokładnie 25 lat temu. W mojej rodzinie chorował na nią dziadek, jego siostra oraz dwie córki. U nich objawy dotyczyły wyłącznie łokci i kolan i to okresowo, bardzo łagodnie. Ja zebrałam karę za grzechy wielu pokoleń mojej rodziny i obsypało mnie w całości. Byłam wtedy mocno przeziębiona + hormony wieku dojrzewania i wyszła z tego prawdziwa BOMBA. Wysyp trwał niedługo i w sumie nie przejęłam się nim za bardzo, licząc, że mimo wszystko to minie. Przyjęłam do wiadomości, że łuszczyca jest jaka jest i nie mogę nic na to poradzić, więc jakoś muszę z nią żyć. Po tym koszmarnym wysypie było dużo łagodniej - trochę na brzuchu, trochę na plecach + głowa. Maści wszelakie wypróbowane z marnym efektem. Tak więc brzydko mówiąc olałam maści, bo jestem leniwa. Opalanie dawało cudowne efekty. Z wiekiem trochę się pozmieniało. Zaczęłam golić nogi /nie wiem po co, bo miałam prawie niewidoczne włoski/, potem depilować. Po tych moich "wynalazkach" obsypało mi łydki na długie lata. Z facetami nie miałam żadnych problemów, dla nich takie rzeczy nie są ważne /jesli stan jest dość lekki/. Wyszłam za mąż, mąż wiedział co i jak, nigdy mu moja choroba nie przeszkadzała, mimo, że bywało naprawdę ostro. W ciąży choroba znikła ale oczywiście zaraz po -wróciła. Z wiekiem nasilała się. Skończyłam studia i z braku laku zatrudniłam się 9 lat temu na stanowisku, którego nie znosiłam. Choroba się nasilała. 2 lata temu odkryłam Elocom i zaczęłam się systematycznie nim smarować /a miałam zajęte całe ciało/ i było nieźle. Po pół roku przestałam, bo zmęczyłam się już tą terapią, która przynosiła coraz słabsze efekty. To, co nastąpiło później, to była jakaś makabra! Zawsze miałam takie niewielkie plamki -do 1 cm średnicy. Po kuracji Elocomem porobiły się wielkie PLACE - do 10 cm średnicy! Katastrofa! W międzyczasie zrobiłam studia podyplomowe i zmieniłam pracę na taką, którą uwielbiam, choć wiele mnie kosztuje. Dowartościowałam się w niej, po wielu latach poniewierki i kompleksów ze względów zawodowych. Uporządkowałam też wiele spraw rodzinnych, tzn. przestałam udawać, że jest fajnie i powiedziałam kilku osobom, co o nich myślę, mimo, że całe wieki "podkładałam się" dla dobra rodziny. Ogólnie nabrałam większego poczucia własnej wartości. I co? I to! Kochani, przepracowałam rok w nowym zawodzie, oczyściłam atmosferę z "bliskimi" i łuszczyca, te wielkie place, ta masakra zeszła SAMA!!! Nie stosowałam kompletnie nic! Mam może ze 30 plamek, a miałam z 1000! Latami! Bardzo uporządkowałam swoje życie, dowartościowałam się nowym, trudnym i szanowanym zawodem, zmieniłam charakter pracy /ogólnie bardzo ciężki rok/ ale POLUBIŁAM SIEBIE, a tego nasze choróbsko nie lubi, oj nie lubi:)) Modlę się, aby tak już zostało. Kochajmy siebie, a nasze potwory odejdą :grin: Pozdrawiam gorąco wszystkich Forumków :grin:
_________________
Co nas nie zabije, to nas wzmocni
 
 
mad 

Wiek: 42
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 22
Skąd: Kę...
Wysłany: Czw Sty 08, 2009 8:26 pm   

Dobra no to czas na mnie :neutral:

No dobra to jedziemy! Moja historia zaczęła się jakieś 7 (8) lat temu! Byłem wtedy w technikum i myślę że to od stresu mnie zaatakowało ale tylko głowę (bo wtedy trochę się na mnie nauczyciel wyżywał i ogólnie jestem troszkę stresowym człowiekiem :???: ).
A nikt w rodzinie nie pamięta żeby ktoś był chory na ł.
Na początku nie wiedziałem co to! Poszedłem do Pani dermatolog i ona na początku stwierdziła "łojotokowe zapalenie skóry", dopiero po którejś wizycie zmieniła zdanie że to jest ł.!I pamiętam jak by to było wczoraj co do mnie powiedziała "Ta choroba jest nie uleczalna", byłem w cholere zaskoczony i sobie pomyślałem że jaja kobita sobie robi :roll: ale to jednak była prawda!Mówiła później że da się zmniejszyć zmiany albo całkowicie zniwelować nawet na wiele lat ale nie da się tego wyleczyć!
I tak do niej chodziłem (na NFZ nie prywatnie bo kasy nie miałem a już same leki były drogie) i mnie faszerowała różnymi maściami i kremami, nie pamiętam ich nazw tylko jedna mi utkwiła w pamięci która wtedy pomagała mi na parę tygodni, była to maść TRIDERM a potem zabrali mnie do MONu i tam już prawie z tym nie walczyłem (Ci co byli to wiedzą że ciężko tam się z grypy wyleczyć a co dopiero z ł.)a co gorsza zaczęła mi wychodzić na piszczelach ale to były małe zmiany i prawie nie widoczne! Nawet na początku myślałem że to nie ł.!
Wróciłem z woja to zmiany na głowie były bez zmian (czyli czasami dość ostre a czasami słabe) a na nogach powiększały się i coraz bardziej swędziały!
Więc pojechałem do innej Pani dermatolog - przepisała mi drogie leki które pomogły tylko na parę dni! A były to między innymi: CLOBEX, DERMOWATE, SQUAMAX i CLOBAZA !Ta ostatnia trochę z Dermovate mi pomogła na skórę nóg ale nic poza tym!
Później przegapiłem wizytę u tej lekarki (na prawdę nie wiem jak to się stało :neutral: )i postanowiłem na trochę dać sobie spokój!
W między czasie na głowę stosowałem jakieś zioła(nie pamiętam co to było) i pomagała mi w tym moja Kochana mamka:) Ale to nie wiele dało, może zmiany się nie powiększały ale i nie schodziły, po tym okresie i po długich namowach mamki zacząłem stosować własny mocz na zmiany na głowie i na nogach! Wiem że to obrzydliwe ale musiałem coś stosować bo czasami nie mogłem wytrzymać przez ten świąd! I w tym wszystkim też pomagała mi mamka (jakie z jej strony poświęcenie bo to ona to smarowała - jest cudowna:)
I muszę przyznać że zmiany na głowie zaczęły maleć i nie czułem świądu ale inaczej było z nogami, tam nie było tak kolorowo i co chwile pojawiały się nowe kropki!
Więc zdecydowałem się wrócić do pierwszej Pani dermatolog i kuracja zaczęła się na nowo!
I tak chodzę do niej (na NFZ) już rok i przepisuje mi różne maści i preparaty, które pomagają tylko na parę dni bądź w niektórych przypadkach na parę tygodni ale nigdy całkowicie! Były wtedy Spirytusy salicydowe i maść robiona ze smoły czy coś i inne!

Trochę się wystraszyłem jak mówicie o tych sterydach bo ja właśnie chyba tylko takie mam:/
Aktualnie mam przepisane: na głowę ELOCOM i COCOIS a na zmiany na ciele (bo nie tylko nogi, mam małe plamki na plecach, rękach) CLOBEDERM i CURATODERM !
I muszę powiedzieć że na głowę nie pomaga bo swędzi nadal i się drapie jak głupi ale zmiany na nogach zelżały a niektóre na ciele całkowicie zniknęły:)
Tylko że teraz jest okres intensywnego smarowania rano i wieczór!Nie wiem co będzie później już się boje!
A jeszcze niedawno zauważyłem małe plamki na prąciu :sad: ale zanim dowiedziałem się jak to leczyć to jakoś same zniknęły! Bardzo bym się wstydził powiedzieć czy pokazać to lekarce!O w morde oby tam nie powróciły!
Dobrze że zniknęły :)

Ale wiem że nie można się bać tylko trzeba trzymać głowę do góry!
I tak spróbuję zrobić :grin:

P.S. Przepraszam że tak dużo napisałem ale jestem nowy i chyba musiałem z kimś pogadać:) W końcu forum jest od tego :wink:
_________________
Nie ma ludzi zdrowych..........są nie zdiagnozowani....:)
 
 
GwiazdaDisco 
Nierealna...


Wiek: 36
Dołączyła: 11 Wrz 2008
Posty: 307
Wysłany: Sob Sty 10, 2009 2:22 pm   

Moja historia zaczęła się gdy miałam 4 lata... Pewnego dnia zachorowałam na ciężkie zapalenie płuc i aż musiałam iść do szpitala i miałam zastrzyki w pośladki ;/ No i byłam bardzo chora i tak naprawdę ledwo co uszłam z życiem ale udało się po podaniu mi jakiegoś leku na który moja mama musiała podpisać jakąś zgodę czy coś takiego (nie wiem czy to prawda ale rodzice mi tak mówili). Po wyjściu ze szpitala pojechaliśmy na mazury i tam zaczęło mi się to pojawiać, łokcie kolana na kostkach pod pachami i pachwinie, ja jako dziecko nie za bardzo się tym przejęłam, szczerze powiedziawszy moi rodzice też nie... W karcie choroby z Centrum Zdrowia Dziecka mam napisane ze rodzice mnie troszku zaniedbali no i to prawda jest... Następnie po stwierdzeniu łuszczycy jeździłam do Centrum regularnie... Mam 2 duże torby maści które już w swoim życiu stosowałam ale łuszczyca do tej pory mi nie znikła ale mam ją tylko na łokciach, jednym kolanie i pod kolanem i jednej kostce. Z domowych sposobów to mama mnie smarowała jakimś olejkiem z kwiatów i oleju ze słoika i zioła jakiegoś tak księdza. I tak sobie żyje z ta Panią najgorzej jest w lato bo sie wstyd pokazać a w zimę wychodzi dużo i załamka... Mój brat też ma łuszczycę ale jakąś inną odmianę bo ma na tułowiu takie plamy duże chociaż nie wiem do końca czy to jest łuszczyca a on do lekarza nie chodzi... Tak wiec koniec już tej opowieści kto wie może Ciąg Dalszy Nastąpi hehe :)
 
 
skylarkowa 


Dołączyła: 02 Lut 2009
Posty: 28
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Pon Lut 02, 2009 4:30 am   

Witam wszystkich. :)
Chciałabym Wam opowiedzieć również swoją historię bo nie znam nikogo kto chorowałby na łuszczycę.
A więc tak : Moja choroba nie trwa nawet roku. W maju 2008 roku pojawiła mi się mała plamka na brzuchu. Trochę mnie zaniepokoiła ponieważ w ogóle nie chciała zniknąć. Chorowałam wtedy na zapalenie węzłów chłonnych. Poszłam do lekarza rodzinnego z powodu węzłów, ale chciałam również pokazać tą plamkę. Lekarz powiedział, że to nic, a na węzły przepisał mi antybiotyk. Nadeszły wakacje, wyjechałam na 2 tygodnie nad Morze Czarne. Wszystko było pięknie, mała plamka na brzuchu zniknęła. Gdy wróciłam rozpoczął się rok szkolny, nowa szkoła, nowi ludzie, ale nie stresowało mnie to.
Gdzieś w październiku plamy zaczeły mi się pojawiać na łokciach, ta na brzuchu również się pojawiła. Poszłam więc do dermatologa. Lekarka mnie oglądneła i odrazu stwierdziła, że to łuszczyca. Byłam załamana ponieważ nikt u mnie w rodzinie na to nie chorował. Przepisała mi jakieś dwie maście, których nazw niestety nie pamiętam. Działało tak sobie, aż wreszcie się skonczyły, a ja mialam nadzieje, że to samo zejdzie i zaprzestałam 'kuracji'. Ale zaczelo się robic coraz gorzej. Pojawiło mi się mnóstwo kropek na łydkach, kolanach, udach, tłowiu, rękach, aż niedawno również na głowie. 4 lutego idę na wizytę do innego dermatologa. Wciąż łudzę się, że tamta lekarka źle to zdiagnozowała, że to nie jest łuszczyca.
Bardzo źle mi się z tym żyje. Mam 16 lat, uważam, że wyglądam dobrze i nigdy nie wstydziłąm się swojego ciała, aż do chwili kiedy TO się pojawiło.
Są dni kiedy płaczę patrząc w lustro. Myślę o śmierci i takie tam... Ale czasami czuję, że uda mi się to pokonać. Wierzę, że zaleczę to raz i nigdy więcej się nie pojawi. Może to głupie, ale mam nadzieję i nigdy nie chciałabym jej stracić.
Pozdrawiam. :)
 
 
madi 


Wiek: 50
Dołączyła: 06 Maj 2008
Posty: 69
Wysłany: Pon Lut 02, 2009 3:09 pm   

Trzymam kciuki :)
 
 
Paweł 


Wiek: 39
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 777
Skąd: Brzeźno Wielkie
Wysłany: Pon Lut 02, 2009 8:53 pm   

Skylarkowa głowa do góry, nie warto się użalać nad sobą. Trza mieć nadzieję i działać! Nie jest to łatwe, ale ta choroba uczy bycia silnym, bo trzeba być silnym.

Ok to teraz moja historia (nie wiem czy komuś będzie się chciało czytać, bo będzie tego dużo :P , ale może komuś się przyda to, co chcę napisać).

Łuszczyca pojawiła się prawdopodobnie dlatego, że miałem głupią nauczycielkę w pierwszych latach szkoły. Wyżywała się na małych dzieciach i wrzeszczała - a że to była moja wychowawczyni, to miałem z nią wszystkie lekcje. Ta kobieta była i pewnie jest nadal psychiczna, bo nie uważam za normalne np. cały dzień matematyki dla 8-latków, bo jej nie rozumieją. Plan zajęć to ona miała w 4 literach - robiła co chciała i się wyżywała.

Nie będę oryginalny pisząc, że zaczęło się od jakiejś krosty, ale tak było :P . W wieku bodajże 8 lat na głowie pojawiła się jakaś krosta lub dwie. Nie wiem kto to zauważył i czy swędziało, ale wynikiem było to, że wylądowałem u dermatologa. Pani dermatolog (pamiętam oglądała to przez jakieś wielkie szkło powiększające) zdiagnozowała (jak u dużej części forumowiczów błędnie), że jest to łojotokowe zapalenie skóry. Zapisała mi jakieś leki, które nie pomagały, a kropki zaczęły pojawiać się również na ciele.

No to wylądowałem u innego dermatologa (tym razem pan). Po chyba dwóch wizytach stwierdził, że to łuszczyca. Co ciekawe badając co to, sprawdzał moje dłonie i stopy (do dziś niebardzo wiem po co to było - były zupełnie zdrowe).

Od tego czasu zaczęły się cyrki i walka wyjałowiająca psychikę dziecka (mnie) i nastawienie do lekarzy i podobnym osób. Oczywiście były jakieś maści robione, nierobione, płyny itp. Sporo z nich jest wymienionych na forum. Sterydy też były, ale się nie przejmowałem jakoś nimi (w sumie do teraz :P ). Nie chce mi się opisywać reakcji po wszystkich lekach, bo nie pamiętam ich, i w sumie nie chciałoby się Wam czytać :P . Skupie się może na bardziej wazniejszych aspektach.

No to się smarowałem jakimiś lekami, kropek przybywało. PAmiętam, że na nos smarowałem się czymś i każdą plamkę mama mi zaklejała plastrem (żeby nie ubrudzić piżamy itp.). Także plaster szedł w sporych ilościach. Jednego ranka, gdy miałem wizytę u lekarza przeoczylem chyba jeden plaster, który został. No i u lekarza, gdy to zauważył ochrzanił mamę, że nie można plastrów stosować (chyba dlatego, że skora wtedy nie oddycha, tak mi się wydaje).

Po jakimś czasie dosyć syfiasto już wyglądałem, palmy rozmieszczone mniej więcej równomiernie na całej powierzchni ciała. No i wiadomo wstyd mi było itp. załamka i wogóle. Ale nie będę pisaćo reakcjach rówieśników i moich przeżyciach emocjonalnych, bo myśle, że nie ma po co.

Chciałbym również zauważyć, że jak byłem mały do miałem trochę inną postać łuszczycy (bardziej agresywną). Pod zdrapanymi łuskami pojawiała się dosyć duża "krwawa rosa" lub jakiś płyn. Same plamy były twarde i czasem pękały. I zdarzało się, że bolały.

W międzyczasie jak byłem zasyfiały ostro a nic nie pomagało napotkałem na swojej drodze różnych pseudo uzdrawiaczy i innych dziwnych lekarzy.

Pamiętam kobietę typu Zbyszek Nowak, co strzepywała złe prądy i tego typu różne bzdury. No i robiła jeszcze masaże pleców (chyba chodziło o jakieś punkty na plecach, nie wiem). Ogólnie na dzień dzisiejszy dla mnie to był jakiś czub. Równie dobrze mogłaby wypędzać szatana z mojego kota.

Druga tego typu osoba, to już była dłuższa wycieczka. Ta to jeszcze lepsza. Może złych mocy nie wypędzała (bo tylko raz u niej byłem), ale za to jakimś patykiem wykryła u mnie szmery na sercu. Na dzień dzisiejszy myślę, że ona ma szmery pod kopułą.
Jej kuracja polegała na piciu różnych ziół z rana. Oprócz tego, że chciało mi się po nich wymiotować (w trakcie picia), to jeszcze zawsze cały dzień mi śmierdziało nimi z ust. Oczywiście na łuszczycę zero reakcji.

Później u dermatolog zapisal mi jakąś maść robioną. Taka czarna, śmierdząca smołą. Co wieczoru trzeba było nałożyć ją na godz chyba i zmyć. I to był strzał w dziesiątkę :D Pomogło, chyba wszystko z ciała zeszło. Na głowę optymalnego nie miałem nic, ale nie było tam tego chyba tak dużo.

Po tym jak pomogło chyba przestałem chodzić do tego dermatologa. Na głowie trochę tam było, ale byłem zadowolony.

Jeśli mi coś wyskoczyło na twarzy to zwykle pomagał jakiś zwykły krem.

W przeciągu może 3-4 lat nie chodziłem nigdzie. Na głowie mi przybywało, a na ciele zaczeły się też pojawiać (ale nie takie twarde i ostre jak przedtem, pojawiały się takie suche, niebolące, bez płynów, i takie są do dziś na szczęście). W sumie w tym czasie miałem metodę na głowę, żeby się tak nie sypało (właściwie to, żadna metoda ale tak robiłem) - raz w tygodniu naoliwialem głowę oliwką, żeby łuska zmiękła i po godzinie zdrapywałem ją gęstym grzebieniem i myłem głowę.

Pamiętam w tym czasie przed którymś latem dużo wysypało mi na plecach, poniżej karku. Wiem, że średnio 9/10 łuszczyków słońce pomaga, reszcie szkodzi. Teraz Was może zaskocze, bo piszecie, żeby się nie spalić na słońcu. Tego właśnie lata co wyskoczylo mi na plecach sporo, jednego dnia się mocno spaliłem na plecach. Efekt tego był taki, że mi skóra zeszła płatami. I ku mojemu zadowolenie zerwałem cały płat ze zmianami łyszczycowymi a pod nim była zdrowa skora :D i nie pokazały się tam zmiany przez długi okres :D Nigdy więcej nie udało mi się, tak spalić, żeby skóra zeszła płatami.
Raz również, jak mnie brat ogolił na łyso dla jaj, letnie słońce sprawiło, że z głowy zniknęło mi też.
Tak nawiązując wiem, jak zrobić, żeby skóra zeszła z dłoni i stóp. Wystarczy przedawkować gripex, co mi się zdarzyło, bo mnie mama nafaszerowała raz tym.

Po jakimś czasie sporo zasyfiony wybrałem się do dermatologa (znów jakiś inny nie wiem czemu). Po stosunkowo niewielu wizytach pani dermatolog znalazła lek na moje ciało i głowę. Na cialo solarka + cignoderm = błyskawiczne usuniecie zmian. Na głowę diprosalic - również błyskawiczne usunięcie. Byłem happy bo pierwszy raz byłem cały czysty. Jednak tylko na jakieś pół miesiąca.

Po tym czasie na głowie zaczęły się pojawiać znowu, w innych miejscach. Na ciele spokój. Przez jakieś 4-5 lat smarowałem się non stop diprosaliciem na głowie. Z tego co tu czytam to już wiem, że to był błąd (bez wiedzy lekarza to robiłem, bo mama zaałatwiała jakoś to w aptece u znajomej). Każde odstawienie diprosalicu wiązało się z nagłym większym nawrotem, dlatego cały czas stosowałem i ogólnie łysy byłem. Rano się smarowałem i cały dzień chodziłem "tłusty". Także jak było słońce to był diprosalic + słońce, a to chyba nie jest dobrze. W międzyczasie wyskoczyło mi w ucho to też tam smarowałem diprosaliciem, bo wyglądało to jakbym miał brudne uszy.

W międzyczasie zauważyłem, że mój paznokieć od palucha jest jakiś żółty i pod nim jest sporo syfu jakiegoś. Po testach mykologicznych doszło do tego, że to nie jest grzybica (bo nic im nie urosło z mojej próbki). Także pewnie to jest też łuszczyca.

W międzyczasie była druga kuracja cignodermem. Głowa cały czas diprosalic.

Później znów chciałem zrobić sobie kurację cignodermem, ale okazało się, że nie jest dostępna ta maść, więc recepta na nic mi była, no i nic nie robiłem.

Zaczełem się trochę syfić. Najbardziej przerażała plama na jednej piszczeli, cały czas się powiększała i była już bardzo duża. Postanowiłem spróbować cignodermu na piszczel, który miałem w szafie stary. Przeterminowany był, ale spróbowałem. Po 2 dniach na ognisku pojawiły sie ropne, bolące krostki, więc zrezygnowałem z tego cignodermu, myśląc, że to skutek przeterminowania.

Dosyć krótko po tym trafiłem do on clinic. Od tego momentu przestałem używać diprosalic.
Po miesiącu stosowania ich leków nie było efektu na razie. Tu chciałem zauważyć, że po stosowaniu ich leków na piszczeli na ognisku zaczęły się znów pojawiać ropne, bolące krosty. Także myślę, że było to już poważnie zaawansowane ognisko i w ten sposób łuszczyca się broniła.

Kolejna wizyta trochę zaskoczyła lekarza, bo połowa mojej głowy to był syf. Było to wynikiem odstawienia diprosalicu. Także pani lekarz bardziej restrykcyjne metody zastosowała. Dobrze się odżywiać (wogóle mówiła, że na łuszczyce dobrze jeść warzywa strączkowe, fosolę itp.), natłuszczać Clobaza codziennie, ogólnie wiecej czasu głowie poświecić, i przestać pić alkohol (nie żebym pił codziennie, ale czasem się przecież zdarza).

To co ona powiedziała to był dla mnie wyrok, ta cała kuracja. Regularne posiłki, 0 alkoholu, i pół dnia czymś wysmarowany. Wszystko tak zorganizowane, że właściwie to nie miałem po co wychodzić z domu skoro zaraz musiałem iść spowrotem. No i tak siedziałem w domu zdołowany i obsmarowany.

Jednak po kolejnym miesiącu zauważyłem, że polepsza mi się na ciele i później również na głowie. Ogólnie może po 3-4 miesiącach na ciele i głowie nie było za dużo, także stosowałem to dalej, ale znów zacząłem samowolkę i nie zawsze robilem to systematycznie i dokładnie. W sumie co tu się dziwić jak nikomu się nie chciało w domu pomóc posmarować plecy, czy głowę gdzie nie widziałem.

Znów mogłem pić alkohol, bo w sumie to mi po nim nie wyskakuje, dlatego lekarz stwierdziła, że mogę.

Po kilku miesiącach niezbyt starannego stosowania, obraziłem się na lekarza i przestałem leczenie (nie istotne o co poszło).

Tak nie do końca wyleczony, przestałem robić cokolwiek z łuszczycą. W celu zamaskowania głowy zapuściłem włosy, a na ciele zostały niedoleczone obwódki plam.

No i taki stan mam teraz: głowa 2/3 syf (zakryte włosami). NA ciele w różnych miejscach mam, pojawiają się nowe sporadyczne. Na nogach mniej. O dziwo na brzuchu i klatce nie mam nic, nie wyskakuje mi tam nic od czasu kiedy zaleczyłem sobie tą śmierdzącą maścią smolną. Kilka zmian na paznokciach rąk i na paluchach stóp. Te paznokcie i głowa najbardziej mnie denerwują.

Ogólnie po tych wszystkich zdarzeniach z lekarzami to mam do nich uraz i nie lubię chodzić do żadnego lekarza. Unikam ich jak mogę. Sam się leczę na cokolwiek jestem chory, bo po co ma mi lekarz wymyśleć jakąs chorobę, żebym się przejmował? Jak przyjdzie na mnie czas to i tak umrę, a dzięki lekarzom to mogę umrzeć tylko szybciej.

Aktualnie mam nalane na tą łuszczycę :P Nawet w sumie nie wiem co to jest za odmiana ta moja.

Trafiłem tu do Was, i mam zamiar pierwszy raz z własnej inicjatywy i chęci zacząć się leczyć. Powiem tylko jedno, jakiś czas temu bardzo mocno podbudowałem swoją psychikę, sam, a samemu to jest ciężko. Teraz znacznie lepsze mam spojrzenie na wszystko, i metody na życie itp. A gdybym mógł zobaczyć swoją łuszczycę twarzą w twarz to powiedziałbym jej jedno: zginiesz mendo! :D Czy tego chcesz czy nie! :cool:

Pozdrawiam i wyrazy podziwu dla tych, którzy przebrnęli przez ten tekst :)
 
 
nutka 

Wiek: 47
Dołączyła: 11 Lip 2006
Posty: 359
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 02, 2009 9:08 pm   

Przebrnęłam! :mrgreen:
A łatwo nie było... :shock:
 
 
madi 


Wiek: 50
Dołączyła: 06 Maj 2008
Posty: 69
Wysłany: Sro Lut 04, 2009 8:11 pm   

Ja tez :) i o dziwo czytałam z przyjemnością ;)

Mam jedno zastrzeżenie co do gripexu, on uczula i znam przypadek gdy po zażyciu wysypało jakieś 90% ciała,a więc odradzałabym :)

Trzymam kciuki :)
 
 
marcelina 

Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2
Wysłany: Sro Lut 04, 2009 8:22 pm   

Jestem tu nowa i chciałam przywitać wszystkich bardzo cieplutko :grin:
Mam taki sam problem, jak większośc z Was, tylko, że moja choroba zaczęła się dokładnie tydzień temu.Zaczęło się od kilku krostek na zewnętrznej stronie dłoni, a po tygodniu to świństwo mam dokładnie wszędzie. :sad: Nikt w mojej rodzinie nie chorował na tą wstrętną chorobę, więc nie mam pojęcia skąd wzięła się u mnie. Jestem kompletnie załamana. Pani doktor u której dziś byłam nie jest mi w stanie pomóc. Jestem mamą od 5 miesięcy i dopóki karmię piersią nie wolno przyjmować mi żadnych leków..antybiotyków. Może Wy jesteście w stanie mi jakoś pomóc... To co mnie najbardziej przeraża to widok moich rąk. Od tygodnia nie ściągam rękawiczek, ale tak się przeciez nie da żyć. Może ktoś z Was wie co mogłabym używać, czym smarować, żeby to co się na rękach znajduję chociażby troszkę zbladło. Czy solarium może mi jakoś pomóc?? Proszę Was o rady, bo jestem już kompletnie zdołowana.
_________________
marcela
 
 
Paweł 


Wiek: 39
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 777
Skąd: Brzeźno Wielkie
Wysłany: Czw Lut 05, 2009 1:13 am   

Madi gripexu to już nie stosuję, jak jestem chory to jakieś lekkie leki biorę ;)

Marcelina najważniejsze żebyś się nie załamywała i walczyła. U większości łuszczyków słońce pozytywnie wpływa na chorobę, jak i solarium, więc możesz spróbować. Co do smarowania to może spróbuj tą papkę z drożdży co jest tu tak polecana. Wpisz w wyszukiwarkę forum "papka z drożdży" powinien gdzieś tam być przepis. Dobrze jest się też natłuszczać. Poszukaj może więcej tu na forum. Dużo naturalnych metod jest tu opisanych.

Głowa do góry :) Początki zawsze są trudne
 
 
skylarkowa 


Dołączyła: 02 Lut 2009
Posty: 28
Skąd: Rzeszów
Wysłany: Czw Lut 05, 2009 2:36 am   

Cześć kochani. ;)
Słuchajcie, byłam dzis u tego dermatologa, niestety potwierdził, że mam łuszczycę ;<
Ale dla pewności zrobił mi biopsję skóry ( nic przyjemnego bo mam po tym pamiątkę w postaci trzech szwów ;< ). Ale mniejsza o to. W kazdym razie przepisał mi 2 maście i szampon na te zmiany na głowię. I własnie o tym szamponie chciałam Wam powiedzieć.
Nazywa się Clobex, kupiłam go w aptece za 39zł. i powiem Wam... rewelacja.
Stosuję się go co pięć dni, na suchą skórę głowy nakłada się go na 15 minut, a później spłukać ( tak przynajmniej mi zalecono ), dzisiaj zastosowałam go pierwszy raz i jak przejadę palcami po głowie to w ogóle nie czuć, że coś tam jest, a wcześniej to tylko jakies zgrubienia, szorstkości i niewiadomo co jeszcze. xd podczas czesania z kilo tej złuszczonej skóry z włosów ściągnęłam, a na głowie zostały mi tylko różowe plamki. Jestem bardzo zadowolona, dlatego tu o tym pisze bo mam nadzieję, że i Wam pomoże ;)
Co do maści to zastosowałam dziś jedną, jakie będą efekty to Wam napiszę we właściwym czasie.
Pozdrawiam. :)
 
 
Paweł 


Wiek: 39
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 777
Skąd: Brzeźno Wielkie
Wysłany: Czw Lut 05, 2009 10:50 am   

Z tego co wyczytałem Clobex to bardzo silny steryd. Także efekty mogą być bardzo szybko, ale powrót ze zdwojoną siłą też może być szybki. Pytanie jak zachowa się skóra po odstawieniu tego specyfiku? Bo nie można go używać przez długi okres czasu.
 
 
marcelina 

Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2
  Wysłany: Czw Lut 05, 2009 5:50 pm   

PAWEŁ dzięki za podpowiedź. Skorzystam na pewno z solarium i z papki...Na razie jestem na etapie odstawiania córci od cyciusia. Nie jest z tego powodu zadowolona...Wiem, że czeka mnie jeszcze kilka dni Jej płaczu jak i mojego, ale cóż...takie życie. Teraz na pewno lekarz będzie mógł mi zaproponować jakieś leki...maści. Będę do Was zaglądać i czytać Wasze porady. Może i jak podczas leczenia zdobędę jakieś doświadczenie, któym będę się mogła z Wami podzielić.
Trzymajcie się :lol: [/list]
_________________
marcela
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Polecane strony montaż anten Warszawa