Wysłany: Pią Lip 21, 2006 9:45 am felieton z machiny
Macierzyństwo to ściema
Ja wiem, że Machina to nie jest miesięcznik dla początkujących matek. Ja wiem, że powinnam o popkulturze, o artystach, o płytach, o przeżyciach natury wyższej, ale obecnie to niemożliwe. Ni ch**a! Pisze Agnieszka Chylińska.
Ja jestem w szoku, jestem kontuzjowana i niech mi panowie Metz z Beliną wybaczą, ale ja z pyskiem wypłowiałym, mózgiem otępionym jedną godziną snu na dobę, z cyckami zaropiałymi jak po jakiejś supersesji sado maso, z wielką pieluchą między nogami, ja obecnie nie mogę inaczej i o czym innym. Muszę to napisać, muszę to z siebie wypluć, muszę to opisać, bo jakoś wcześniej z takim opisem się nie spotkałam i może gdybym wiedziała...
Macierzyństwo to ściema! Wiem to na pewno! Poradniki, gazetki, reklamy pieluch nawet: wszyscy kłamią! To pułapka, w którą dałam się złapać i teraz zdezorientowana i zaszczuta chowam się po kątach, by mnie nie zauważył ssak, którego powiłam parę tygodni temu, by mnie nie wypatrzył, nie wyczuł, że jestem w pobliżu. Nawet nie o mnie ssakowi chodzi, ale o dwa nabrzmiałe balony, które przy delikatnym nawet ruchu sikają strugami mleka. Zostałam oszukana, uległam propagandzie, poleciałam na tysiaka i teraz mam!
A tak ładnie wszystko szło. Kupowanie koszulki rozmiar 54 z napisem "Motorhead", wzdychanie i rozmyślanie nad tym, jak ukierunkuję ideowo syna mojego pierworodnego. Roztkliwianie się nad parą skarpetek, wzdychanie na widok uśmiechniętych bobasów widzianych przelotnie w centrach handlowych, zaczytywanie się poradnikami i wiara w to, że się jest uwarunkowaną genetycznie do bycia matką Polką, że się będzie stosować metody najbardziej delikatne, nieinwazyjne, naturalne przy pielęgnacji i wychowywaniu cudownego potomka.
A tymczasem??? Dlaczego nikt mi nie powiedział o tym, że poród będzie potwornym cierpieniem, i że się będę wstydziła przeć, myśląc cały czas o tym, by nie narobić dziecku na głowę? Dlaczego darłam się w niebogłosy, tworząc najbardziej spontaniczny tekst nowej piosenki pod tytułem "ja już k**wa nie mam siły", naczytawszy się wcześniej o fantastycznych znieczuleniach, technikach relaksacyjnych i innych takich? Dlaczego mamiono mnie opisami fantastycznych przeżyć, wręcz erotycznych, podczas karmienia piersią, gdy tymczasem okazało się , że bezzębny dziamdziak może zmasakrować suty w try miga i domagać się co godzinę dalszej masakry, więcej krwi...
I dlaczego dopiero pod koniec jednego z poradników małymi literami było napisane, że jeśli ma się chęć sprzedać swoje dziecko na allegro to powinno się zwrócić do osoby duchownej z prośbą o poradę lub od razu zamknąć się w psychiatryku... Ciekawe... I na czym miało polegać "wzmocnienie i rozkwit związku, gdy pojawia się dziecko", jeśli jedyne co mam do powiedzenia mojemu chłopakowi od miesiąca to: przynieś-wynieś-pozamiataj, nie rób tego tak, możesz mi pomóc?, a może ty go przewiniesz?, nie wk**wiaj mnie, to twoje dziecko, a to se go bierz, nie rozdwoję się, możesz tu łaskawie przyjść?
Nigdzie nie przeczytałam o tym, że dziecko drze gębę. Znalazłam wzmianki o tym, że kwili, płacze, marudzi, gaworzy, ale nie ma nic o tym, że ma syndrom "Blaszanego bębenka", znaczy się, że szyby pękają, gdy zaczyna ryczeć od 16.00 do 23.30, by usnąć z uśmiechem i pozwolić mi zrobić siku, umyć się, zjeść coś szybko. Koleżanki mi mówiły: Och, wiesz przy dziecku szybko się chudnie. Teraz wiem dlaczego. Bo nie ma się czasu zjeść. Teraz też się drze, a ja muszę oddać ten felieton i musi być dobry, z puentą, na poziomie, a mam oczy na zapałki i piszę tę jedną kartkę jakieś sześć godzin, gdyż odskakiwać muszę co chwila, bo kupa, bo płacz, bo mleko, bo coś tam i do tego jeszcze burdel w mieszkaniu i kot zazdrosny porzygał się właśnie ostentacyjnie na środku pokoju. Rokendrol, nie ma co..."
Jakieś opinie bo ja nie wiem czy śmiać sie czy płakać. Chociaż nie powiem przyznam że tekst dość ostry ale na samo wspomnienie tego czasu mysle sobie no chwilka czy ja gdzieś tego nie przerabiałam (tylko nie nazwałabym dziecka ssakiem bo to obużające)
_________________ Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem,
pesymista rółwnież, ale ...dobrze wie co to za otwór
no fakt mocny tekst ale czy to mozna tak nazwać czy moze jednak poprostu glupi ? ale jesli dobrze sie orientuje to CHylińska zawsze była taka osoba na swój sposób "ostrą" wiec i jej wywiady byly takie , a ze zostala matka toi ten wywiad taki jest ,.Jedne sie rodza i maja poczucie maciezyństwa a inne nie , ala mnie np. okres gdy dzieci byly male to czas chyba najfajniejszy , fakt! wstawanie w nocy, karmienie , ciagly placz i przewijanie pieluch z kupą to nie nalezy do pzryjemności , czasem mialam taka mysl ze jak bym to wszystko rzuciła w piguly! ale to mija i znowu jest wszystko ok, po latach jak juz dzieci sa duże, w miare samodzielne to czlowiek tęskni do tych "posranych pieluszek" > a Chylińska gdyby zmienila swój "ostry jezyk" to moze wydawaloby sie jej ze zmieniła siebie , ona chyba woli zeby ludzie spostrzegali ja jako "ostrą" , wyrafinowana , jędzę > moze sie myle , moze to co napisałam brzmi bezsensu
ładnie brzmi . pewnie tak chce żeby ludzie o niej myśleli ale jak sobie przypomne to nie zaprzeczę że pare opstrych słów mi sie wyrwało. Ale przyznam macieżyństwo to najwspanialsza rzecz na świecie
_________________ Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem,
pesymista rółwnież, ale ...dobrze wie co to za otwór
Ja myślę że to kwestia osobowości, dla mnie macierzyństwo jest czymś wspaniałym, mimo iż były ciężkie chwile, mój synek miał kolkę i piszczał przez 12 godzin, a my oczy na zapałki i nosiliśmy go na zmianę, czasami owszem miałam dość, ale zaraz potem były pierwsze uśmiechy i gaworzenie, nie wspomnę o pierwszym: mama. Czasami chciałam zatrzymać czas i na zawsze mieć go takiego małego, słodkiego, pachnącego bobaska.
Chylińska pisze o potwornym cierpieniu podczas porodu, owszem jest bolesny, ale przecież za opłatą oczywiście można zażyczyć sobie znieczulenie, nauczyć się w szkole rodzenia oddychania łagodzącego ból, są kroplówki przyśpieszające poród. Piersi bolą , ale przecież są nakładki. A ,,dziamdziak'' nie chce jej krwi, tylko mleka matki. Miło jest rozkwilać się nad maleńkimi ubrankami, wzduchać nad zdjęciami uśmiechnietych bobasów i myśleć że noworodek sam zmieni sobie pieluchę, albo nie będzie się załatwiał, od urodzenia będzie się śmiał i gaworzył. Ona nie potrzebuje dziecka tylko lalki interaktywnej, jej zawsze można wyjąć baterie.
Nie twierdzę że nie ma ciężkich chwil w macierzyństwie, jest ich bardzo wiele, ale jest to najpiękniejszy okres w życiu kobiety. Ja nie czytałam gazet, ja słuchałam serca.
Monika podpisuję się pod Twoją wypowiedzią. Dzieci to jest najlepsze co nas może spotkać w życiu. Chylińska powinna się cieszyć że ma zdrowe dziecko, które może karmić piersią. Ja karmiłam obie córy do 1 roku i nie raz miałam zapalenie piersi, ale one cały ten ból nagradzały swoją miłością. Myślę, że nie ma dla matki nic ważniejszego niż zdrowe i szczęśliwe maleństwo. Ja kocham moje dzieci bezwzględnie i nigdy tak o nich nie mówię nawet jak są bardzo nieznośne.
Widac "pani" Chylinska niedojrzala jeszcze do tego zeby byc matka. Z tego co powiedziala dziennikarzom Machiny (no chyba ze sama napisala ten felieton) to w macierzynstwie widziala tylko te pozytwne rzeczy, to tak jakby wyobrazac sobie roze, zapominajac o tym ze ma kolce. Dla mnie ona zawsze pozostanie czlowiekiem niedojrzalym, pragnacym zrobic wokol siebie szum tanimi prowokacjami.
Swoja droga to ze dziecko gryzie sutki, sra itp. itd. (nie chce tu juz wymieniac innych niepryjemnych rzeczy zwiazanych z porodem i pierwszym okresem "posiadania" dziecka) jest chyba czyms normalnym o czym wie prawie kazdy... no fakt - prawie.
Konkludujac moje wypociny na temat macierzynstwa i bycia matka (co ja moge o tym wiedziec jako facet) Chylinska nie zbyt przygotowala sie do tej roli, chyba wyobrazala sobie ze urodzi dziecko i wszystko samo sie dalej potoczy... :/
_________________ "Moje ludzkie cechy, są moim przekleństwem... "
Ewa
Dołączył: 14 Lip 2006 Posty: 7 Skąd: Grodzisk Maz
Wysłany: Wto Lip 25, 2006 5:08 pm
może ona wogóle nie będzie matką- bywa i tak jej wybór, ja ze swojej strony serdecznie jej współczuję
A mi się wydaje, że ona ma trochę racji. Przeważnie widzę w kolorowych gazetkach radosne mamy z różowym zawiniątkiem w rękach, podpisane "w chwilę po narodzeniu". Przepraszam bardzo, ale jak kobieta w chwile po porodzie może siedzieć, w pełnym makijażu, świeża i pachnąca? A gdzie pot, zmęczenie? I jak można usiąść na miejscu, przez które chwilę temu przeszła główka dziecka? Oczywiście, pewnie jest również ogromne szczęście, emocje, łzy. Ale nie da się tak fantastycznie wyglądać po kilku godzinach bólu, stresu i emocji.
Myślę, że autorce chodziło właśnie o ten cukierkowy przekaz w mediach na temat macierzyństwa. Gazety piszą: jak urodzisz, będzie cudownie! Maluszek będzie Cie kochał od samego początku! I będzie Ci tą miłość okazywał na każdym kroku. Poród nie jest trudny, to Twoje przeznaczenie Kobieto! To sama natura! A jakby co, lekarze Ci we wszystkim pomogą i nic nie poczujesz.
Jak kobieta to obserwuje od kiedy dostała okres i dowiedziała się skąd się biorą dzieci, to nic dziwnego, że czuje się co najmniej zaskoczona tym, że dziecko ma non stop kolkę, a ona sama jest dla niego jak narazie tylko zapachem, ciepłem i źródłem pożywienia.
A jeśli się nie ma mamy, z którą można o tym pogadać, koleżanki jeszcze nie rodziły, a akurat się nie wpadnie na program w TV w którym pokazują prawdziwy poród, to może to być zaskoczenie podwójne. <osobiście widziałam chyba przypadkiem 2 fragmenty porodów i tak mnie to przeraziło, że przełączyłam. podkreślam: przypadkiem. Gdyby nie to, do dziś tak naprawdę nie miałabym pojęcia jak to wygląda>
Ten felieton jest buntem i owszem, ale przed wpychaniem kobietom jakichś bzdur o lekkości, łatwości i samych przyjemnościach wynikających z macierzyństwa. Oczywiście, to ogromne szczęście i sama pewnego dnia przywitam swojego potomka na świecie, ale chce wiedzieć co mam zrobić, jak mi ponadgryza sutki, a nie czym mam posmarować sobie tyłek na rozstępy, bo to będzie mnie najmniej w tym okresie obchodziło. Zapewne będe szczęśliwa, jak przed padnięciem spać zdążę posmarować sobie chociaż 20% plamek łuszczycowych, nawiązując już do tematyki forum.
A ludzie są ssakami, więc czemu to określenie w stosunku do dziecka jest kontrowersyjne, nie mam pojęcia.
Do tego pani Chylińska na każdym kroku podkreśla jak wiele dziecko zmieniło w jej życiu i jak bardzo się z niego cieszy. Ten felieton jest napisany dość mocnymi słowami, ale widać w nim również czułość. Zajmuje się tym dzieckiem, bo tego chce i dlatego, że je kocha.
_________________ Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum