Witamy z powrotem:)
Nie uwierze że jesteś amatorem w rysowaniu:)
Co do poezji to ja także coś skrobę ( ale niestety nie tak optymistycznie jak Ty i nie na ten temat;/)
Jeśli uznać, że wychowanie plastyczne w podstawówce jest równoznaczne z wykształceniem plastycznym - to jestem plastykiem
Zapewniam, że jestem w 100% amatorem.
Jeżeli chodzi o pisanie, to tylko ktoś niezwykle uparty doszuka się w moim pisaniu poezji. Raczej nazwałbym to żartobliwymi rymowankami. Maściożerca ma tyle wspólnego z poezją co poeta z polentą
Kiss myślę, że wielu chętnie poczytałoby trochę prawdziwej poezji więc zakładaj odpowiedni temat i.... do roboty
Do mojego pisania lepiej pasuje moje określenie - Tfu-rczość
---------
Nie rzucajcie na lekarzy kamieniami
Oni też przydają się czasami
Smarujcie wytrwale co trzeba
W nagrodę pójdziecie do nieba !!
----------
Jeżeli chodzi o Niebo to każdy Maściożerca ma Raj zapewniony !!!
Będąc żonatym po wszystkich cierpieniach doznanych na ziemskim padole idzie wprost do nieba.Natomiast w przypadku gdy pierwsza odchodzi partnerka on ma Raj już tu na Ziemi
Wiesz Maściożerco, jak tam chcesz, ale Twoja "Tfu-rczość" nam odpowiada Ja tam wolę proste rymowanki z humorem i jasnym przekazem, niż poetyckie bełkoty z podwójnymi dnami i potrójnymi metaforami - takie to chyba każdy może pisać bo wystarczy pisać bez sensu a każdy sam sobie interpretuje co autor miał na myśli ( jak sobie przypomnę te wszystkie wiersze co kiedyś były na polskim to mi się chcę nawet z tego śmiać )
Kurde aż mi się zachciało napisać jakiś przykład "głębokiej" poezji, ale nie chce mi się nic wymyślać ;P
Ps. Tak słońce też narysuje, z autem już gorzej, no ale jak 6-latek i tak przecież wszystko umiem narysować
DWA PUNKTY WIDZENIA TEGO SAMEGO ZDARZENIA
( w dodatku oba prawdziwe)
PORANEK 1a
Gdy sen odpływa w krainy swe mgłą zaciągnięte, tajemnicze a zgiełk poranka z dzwonkami tramwajów w umysł rozdarty tęsknotą się wdziera, świadomość z mozołem, niechęcią pomału powraca i całą senną ułudę zabiera.
Wsłuchany w coraz bardziej rozpoznawalne gwaru miejskiego codzienne dźwięki, znienacka do uszu mych mrokiem otulonych dźwięk nowy, znajomy dociera. Dźwięk równy, miarowy, spokojny, z ciepłotą wonnego oddechu na twarz mą łagodnie opada i zmysły me delikatnie muskając do życia budzi.
Sklejone snem błogim powieki bodźcami przemożnymi do czynu sprowokowane pomału unoszę a widok niezwykły dech w piersiach moich zatyka, i kolejne pytanie o różnicę pomiędzy snem a jawą stawia.
Czy anioł ten złotowłosy w sen spowity z lekkim uśmiechem na ustach zastygłym ułudą jest jeno kolejną, marzeniem ulotnym??
Czy postać ta nieziemska jak kolejny sen spokojnie w dal odpłynie wspomnienie tylko ulotne za sobą pozostawiając kolejną udrękę zostawi?
Przerażony tą myślą dłoń swoją powoli do ramienia złocistego przybliżam i zamykając powieki w skrytości ducha modlę się by palce me w pustkę nie trafiły a gdy te opór ciepły napotkały zalęknione cudu ziszczeniem pierzchaja.
I jak co dzień znów od lat ze zdziwieniem, zakłopotaniem i zachwyceniem uświadamiam sobie, że to nie sen a jawa i oczy, które właśnie się we mnie wpatrują zdziwione moim zakłopotaniem są oczyma nie wyimaginowanej istoty, lecz mej żony.
Komu dziękować mi przystoi, że w życie moje z taką biegłością sen z jawą posplatał, iż czasami z trudnością odróżnić je potrafię??
Kimkolwiek Jesteś – Dziękuję.
Jacek
PORANEK 1b
Co za hałas, warkot z rana?!
Że ich nie wytłumia ściana?
Co za tumult, zgiełk i wycie?!
Że uprzykrza z rana życie?
Co za diabli spać nie dają?!
Z rana mordę wydzierają?
Jak wyskoczę zaraz z wyra
To ich wszystkich powybijam!
I do piekła zaraz wyślę
Czy się kiedyś wreszcie wyśpię?!
Trzeba ruszać wreszcie ciało
Bo już spać się odechciało
I w dodatku zew natury
W kibla zimne pcha mnie mury
Szybkie ciała smarowanko
Potem picie i śniadanko
Telewizor już włączony
Na pogodę ustawiony
Tam panienka z mapą staje
O słonecznym dniu nadaje
Lecz ja z tego już się śmieję
Bo za oknem właśnie leje
Coś za drzwiami wnet się skrada
To kobita Maściojada
Weźmie zaraz mnie w obroty
I wygoni do roboty
Trzeba ruszać, nie ma rady
Takie w życiu są układy.
Masciozerco, nie moge wyjsc z podziwu jak ladnie piszesz i rysujesz. O wiele lepiej widziec swiat tak jak to napisales prozą. Przyjemniej wkolo widziec anioly mimo ze nieraz ciezko....Ode mnie dla wszystkich piosenka http://www.youtube.com/watch?v=jqkKyG2PB-Y
Trochę znów porysowałem sobie. Wkleiłem do bloga cztery kolejne portrety. I tu niespodzianka. Jest wśród nich portret Maściożercy Niestety tylko nastoletniego Zresztą muszę przyznać że postać dojrzała Maściożercy też jest na blogu.
Zapraszam.
Dziś dodałem kolejne dwa rysunki. W tym portret dojrzałej postaci Maściożercy. Można porównać z postacią z serii pożółkłej tłumaczącą coś małemu chłopcu.
W trosce o Wasze dobro a zgodnie z altruizmem któren właśnie niedawno był się uprzejmy we mnie przebudzić, postanowiłem nie trzymać całkiej mej przebogatej wiedzy już dłużej wyłoncznie dla siebie, ino z ludzkościom się nią podzielić.
Jako człek nad wyraz doświadczon śpieszę Was poinformować o pszemyśleniach, jakie wew mym precyzyjnym umyśle niedawno się zrodziły. Otusz, wykombinowałem niezawodny sposup na łatwe i dostatnie rzycie!!!! Czeba pracować głowom a nie ręcyma..
Proszę się skupić i notować, bo dwa razy powtożoł nie będę. I nie kręćta się tak bo we łbie mi wiruje . Musze se siadnąć.
Zacznem od telewizora. To niezwykle skomplikowane urządzenie, kturego zasad funkcjonowania nie bede Wam tłumaczył, bo i tak nie zrozumicie. Musi Wam wystarczyć informacja, że ludzie, kture tam są w środku przeszli trudny proces zmniejszenia a chodzą tesz pogłoski, że ich tam w ogóle nie ma! Wracając do sedna sprawy.
Otósz ja mam telewizor!! Nie martwcie się! Może kiedyś uzbieracie i tesz sobie kupicie,
albo Wam się poszczęści i jak ja znajdziecie działający egzemplarz u Niemców gdzieś na ulicy. Do mojego załączony był firmowy zestaf naprawczy w postaci sierpa i młota. Widocznie od producenta. Jak się wie gdzie go dziabnąć i walnąć to świetnie funkcjonuje! Już z jednego metra widać, co tam się w środku dzieje. W dodatku jezd kolorowy!! Ma dwa kolory – czarny i biały. Ale dość o nowinkach technicznych bo jeszcze poczujecie się mi tutaj zagubieni i przytłoczeni nadmiarem skomplikowanej terminologii a dziś nie o tym chcę z Wami gadać. Nie będzie tu o cudach techniki ino o barzejszych wyższejszych celach.
Wracamy do łatwego i dostatniego życia.
Otósz właśnie wew telewizornii oglądając zwody sportowe wpadnołem na fantastycznego pomysła. Przecie taki sportowiec to on kurna kupę szmalcu zarabia a taki na ten pszykład miszcz olimpijski to on rentę do kuńca życia dostaje i żywot w luksusie pędzi. Taki to ma dobrze!!
Dlatego niedawno postanowiłem zostać miszczem olimpijskim w jakimkolwiek sporcie.
Problem nie polegoł na znalezieniu dziedziny sportu, w której bede najbardziej lepszy od innych, bo talentóf wszelakich przodkowie w genach pozostawili mi moc ino szło o to bym innych za bardzo nie przytłoczył osiągnięciami i by ta dyscyplina najbarzy mi pasowała.
Najbarzy oczywistą i naturalną dyscypliną byłyby szachy bo zez moją intelektualnością łatwo bym wszystkim do życi nakopał. Jak zaczełem przestawiać te figurki to mój trener po paru minutach już się poddał! ( mówiłem palantowi, że ni mo szans ale nie chcioł słuchać) Wysłoł mnie do jakiegosiś szpecjalisty od IQ czy jakoś tak ( pewnie po to rzeby sprawdził jak łatwo z innymi miszczami wygram) Ten pokombinował, cusik policzył i powiedzioł , że do szachuf się nie nadaje bo miszczostwa na poziomie neandertalczyka się nie odbywają. Nic z tego fachowego pieprzenia nie zrozumiałem, ale za bardzo się nie przejąłem bo pszecie jest kupa inkszych sportuf. A do tego szachy nie som dyscyplinom olimpijskom więc siem nie przejmuje za bardzo.
Na drugim miejscu pomyślałem o boksie.
Przecie okrutna i nieokiełznana moc we mnie drzemie!! I doświadczenie mam niewąskie, bo nieraz przy kiosku z piwem po mordzie brałem i odporności wielkiej nabyłem. A gdy kiedyś trzem facetom dałem po mordach to im kredki z tornistrów powypadały i zez płaczem pouciekali.
Poszłem zatem na trening do kluba sportowego i muwie, że bede miszczem olimpijskim ino niech mi dopasują jakąś fajną wage i dadzą ichniejszego boksera żebym mógł wykazać swoją wyższość.
Po chwili znaleźliśmy się na ringu. Zacząłem od rozgrzewki ( ale jak tu się dobrze rozgrzać bez butelki wina owocowego lub nalewki ?? !! ) Zrobiłem kilka pokazowych unikóf i kurde jak na złość właśnie w tej chwili nastąpił chyba koniec świata bo wszystko wkoło znikneło.
Obudziłem się na białym łuszku. Nademną krążyło kilka kobitek w białych fartuchach i coś pieprzyły, że szczękę już mi poskładali i że nieprzytomny byłem trzy tygodnie.
Nic z tego nie zrozumiałem ale samemu doszłem do wniosku że dobry Pan Bóg zlitował się nad ludzkością i koniec świata anulował. Postanowiłem jednak do boksu nie wracać bo łagodny jezdem w środku bardzo i krzyfdy żadnej ścierpieć nie mogę. Chyba za mientkie mam serce.
Już na schodach szpitala mnie olśniło !! Przecie krulową sportu jezd lekka tyka czy jakoś tak!
Tu znajde sobie odpowiednią dyscypline! Poszłem na stadion żeby pogadać z fachofcami coby dobrali mi fajną końkurencje.Był tam taki jegomość kturen nawijał że Polacy wielkie osiągnięcia mają w rzucie młotem. Kurde!! TO JEST TO! Przecie mam bogate doświadczenie z młotami choćby podczas uruchamiania mojego telewizora. Ok. postanowiłem zostać miszczem olimpijskim w rzucie młotkiem. Już jeden mam w domu i mogem nim sobie trenować i rzucać. Poprosiłem by mi pokazali co i jak. Zdziwienie moje było wielkie gdy zaprowadzili mnie do klatki i kazali rzucić czymś co ani trzonka ani obucha nie miało i ni cholery do młotka podobne nie było !!! A w dodatku było kurewsko ciężkie!! Ale co tam ! Niech im będzie!! Spróbuję! Zakręciłem cholerstwem gwałtownie, zawirowało i….leeeeeceeee . Fajnie!! Świetnie mi wyszło; chyba nikt nigdy tak daleko nie poleciał !! Musiałem machać łapami żeby wyhamować i nie wyrżnąć łbem w koronę stadionu !! A i tak ostro pier…. znaczy uderzyłem o ściane. Zadowolony z siebie wracam a ten na dole coś pieprzy, że to nie tak , że to to cholerne żelastwo powinno polecieć a nie ja, że nie ma czasu na abstrakcje i coś tam jeszcze pokrzyczał . pobiegał i se poszedł.
Kurde czy wszyscy trenerzy tacy porąbani??! Czy oni nie potrafią dostrzec prawdziwego talenta?? Przecie brylant w swych łapskach mają i tylko wystarczy go letko wyszlifować !!
Nie to nie!! Prosił się nie bede! Poszłem kupić nalewke i pogadać s kumplem żeby coś uradzić.
Zdzicho po kilku kolejkach zagadał, że fajne som sporty wodne i że ja spore doświadczenie mając z płynami na pewno tam się dobrze poczuję. Ja mu mówie że wody organicznie nie cierpię, że jest za mokra, za zimna, za rzadka że się nią brzydzę bo nie ma w niej ani odrobiny procentów. Ale ten się uparł i zabrał mnie na zawody wioślarskie.
Po zawodach doszłem do wniosku, że ci niby sportowcy to są jacyś niedorobieni. Cały dzień mieszali tymi wielgimi łyżkami wodę i do wieczora ANI JEDEN NIE SPRAWDZIŁ CZY TA WODA JEST JUŻ DOSYĆ SŁODKA I CZY NIE TRZEBA JESZCZE DORZUCIĆ CUKRU !! Przecie z samego mieszania słodsza nie będzie !! Ja piernicze jakie matoły!
Ich poziom umysłowy od razu po jednym dniu zniechęcił mnie do sportuf wodnych, choć nie do samego końca. Takie żeglarstwo to fajne dość. Sobie pływają w te i wew te i w tamte i spowrotem, a jak wiatru nie ma to se poleża na tych łutkach, poopalają sie ino do końca nie wiadomo któren wygrywa. Czy ten co bardziej opalony, czy ten co najwięcej tymi szmatami na palach nawykręcał? Za bardzo to skomplikowane a ja lubie jasne zasady. Taaaa sporty wodne są do luftu. Tacy pływacy to też nieźle porąbani!! Przecie 10razy szybciej znalazł by się na drugim brzegu basenu gdyby po prostu pobiegł dookoła.!!!!
Potem pomyślałem o tenisie ziemnym
Całkiem przyjemna dyscyplina sportu. Ino że nie dla mnie. Za gwałtowna i za wiele nabiegać się trzeba! Już od chodzenia do budki z piwem nogi mnie bolą a co dopiero od takiego biegania by było ??
Do szermierki też się nie nadaję. Tam czeba być nieziemsko szybkim !! Widziałem kiedyś gości na wyspach Galapagos, którzy zez takimi skorupami na plecach po plaży pomykali. Ci by się bardziej nadali.
Jeżeli nie tenis ziemny to może stołowy??
W tej dyscyplinie to nasi wschodni sąsiedzi są słyszałem najlepszejsi. Mówię oczywiście o Chińczykach ( Niech żyje Polsko-Chińska granica na Uralu ! ) Dziwię się ino jak oni z tymi skośnymi zamkniętymi oczami widzą piłeczkę??!! . Chyba grają intuicyjnie - „na czuja” Nie może być inaczej nie patrząc na piłeczkę! Postanowiłem spróbować. Wiadomo że jest w naszej reprezentacji narodowej kilku Chińczyków. Zakwalifikowani zapewne z powodu na swoją słowiańską urodę! Postanowiłem zmierzyć się z przedstawicielem tej nacji by nareszcie wykazać wyższość Europejczyków wew pingpongu. Okazało się, że dostępne są tylko kobity. No trudno niech i tak będzie. Stanęliśmy po obu stronach stołu . Musiałem sędziego kilkakrotnie prosić o potwierdzenie. że moja przeciwniczka jest z drugiej strony stołu !! Wcale jej zza stołu nie było widać !! ( prawdziwa walka z cieniem! ) Wykrzywiłem ślepia i mocno je zmrużyłem by tak jak oni grać intuicyjnie i poprosiłem żeby już ona zaczęła serwować . Na to sędzia mi odparł że już jest siedem do zera dla Chinki Po chwili podobno byłem już dwa sety w plecy !! Ja piernicze takie granie!! Z oszustami grać nie bede !
Tak oto skończyła się moja przygoda z tenisem stołowym.
Pomyślałem o szczelectwie ale Ździcho twierdzi że się nie nadaje bo łapska mi sie strasznie tszęsą. No to kurde jak mają się nie trząść jak pusto w portfelu i ani grama jeszcze dziś w pysku nie miałem >??!! Niech cfaniak jeden postawi to sam se zobaczy jak szybko mi ręce się uspokajają.
Obecnie jezdem na etapie wyszukiwania dyscypliny w której nie oszukują i w której nie narażając cudzego zdrowia będę mógł spokojnie wykazać swoją wyższość.
Maściojad
Dziś poszłem sprubować mych talentuf w zapasach ale tam powiedzieli, że to ja oszukuję.!! No to im kurde normalnie tłumaczę że to nie oszustwo ino jak co dzień jezdem wysmarowany linomagiem ,salicylem i innymi maściskami a ten koleś to nie dlatego nie mógł mnie złapać bo jestem śliski ino dlatego że on jest do bani!!
Idźta i im wyklarujta, że to nie oszustwo ino normalna kuracyja
Szukam dali.
Ps Gdybym napisał to w Wordzie to ten by chyba zwariował Całość trochę dziś zmieniłem. Doszedłem do wniosku, że aby utrzymać odpowiedni klimat musi być o wiele więcej błędów no i dołożyłem strzelectwo
Ostatnio zmieniony przez Maściożerca Pon Cze 01, 2009 12:48 pm, w całości zmieniany 2 razy
Oj masciozerco,ale zes elaborat wysmarowal. Ledwo co przes niego przebrnelam, a "bykow" w nim bez liku,jak na pastwisku. Ale swietnie napisane. Ciesze sie ze humor Cie nie opuszcza a wlasciwie to chyba ten humor powrocil z czego jestesmy niezmiernie zadowoleni. I prosimy o wiecej
Wiecie po co człowiek ma kręgosłup?? - aby nie musiał dupska na szelkach nosić
Wszystko wskazuje na to, że muszę sobie szeleczki sprawić.
Dorwałem się do kompa przypadkiem i na chwileczkę.
Niestety jestem w trakcie małego remontu kapitalnego.Nieplanowany acz przymusowy pobyt na oddziale neurologicznym,( zaczynam chodzić) prawdopodobna kolejna wizyta na neurochirurgii i kolejna operacja co oby się nie spełniło. Chwilowo ani pisania ani rysowania niestety nie będzie ( na wznak leżąc ciężko się rysuje:) )
Pozdrawiam.
Wiek: 59 Dołączyła: 18 Maj 2009 Posty: 171 Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 9:58 pm
Niestety miałam -wątpliwą-przyjemność z Neurochirurgami.
Od nich odpychać się rękami i nogami.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i do Nas.
Poznańska Pyra.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum