Wysłany: Wto Cze 30, 2009 11:32 pm Luszczyca i co dalej... ?
Temat zakładam ponieważ przegladam systematycznie wasze Forum. Wszyscy pieknie dziela sie informacjami odnośnie nowych lekarstw tudzież jak kto co wyleczyl cieszy sie swoimi osiągnieciami razem z nami. Inni znowu pisza ze nie mogą wyleczyć się wcale.
A mi nasuwa się bardzo proste pytanie tyle lat chorujemy inni dopiero ja poznaja inni już zyja z nia wiele wiele lat, ale jakoś nigdzie nie moge znalesc informacji ze ktokolwiek pracuje nad znalezieniem jakiegoś lekarstwa czy czego kolwiek które pomogło by nam na dłużej.
Jak myślicie czy ktokolwiek się tym zajmuje ?
Bo MY w sęsie chorzy na Ł ciagle sie smarujemy bawimy sie w królików doświadczalnych testujac na swoich pięknych ciałach niezliczone ilości maści , płynów , balsamów , światełek , elektrowstrząsów i chu..... wie co jeszcze A nikt nie pisze o tym co najistotniejsze czyli postępach w znalezieniu lekarstwa na to gówno za przeproszeniem...
sadze iz roznica miedzy nami polega na tym.,ze my juz wiemy to co najwazniejsze..luszczycy nie mozna wyleczyc..postaraj sie to zrozumiec i zaakceptowac...a przestaniesz zadawac pytania na ktore nie ma odpowiedzi
_________________ luszczyca jest tylko choroba..jak wszystkie inne..i trzeba z nia nauczyc sie zyc
sadze iz roznica miedzy nami polega na tym.,ze my juz wiemy to co najwazniejsze..luszczycy nie mozna wyleczyc..postaraj sie to zrozumiec i zaakceptowac...a przestaniesz zadawac pytania na ktore nie ma odpowiedzi
Stary łuszczyku właśnie skojarzyłem Twoją wypowiedź z moim dowcipem o Stefanie który trafił do nieba.
To, że łuszczyca jest nieuleczalna dziś nie oznacza, że taką będzie jutro. Haodas zadał pytanie czy ktoś pracuje nad tym aby właśnie "jutro" WYLECZENIE stało się możliwe.
Pytanie sensowne i celowe. Oczywiście. że są instytucje i placówki zajmujące się odmianą tego stanu rzeczy. Np. kliniki są bardziej placówkami naukowymi niż szpitalami. Myślę że prace dziś polegają nad znalezieniem przyczyn powstawania choroby, bo myślę że jedynie wówczas WYLECZENIE stanie się możliwym. Choć z naszego punktu widzenia postępy są ciągle niezadowalające gdyż paskuda ciągle jest nieuleczalna to nawet nie dopuszczam do siebie myśli że taki stan rzeczy będzie trwał w nieskończoność.
Odbieranie ludziom iskierki nadziei do niczego nie prowadzi bo odbiera sens jakiegokolwiek leczenia.
Choćby leczenie metodą biologiczną na zachodzie wprowadzone kilka lat temu a u nas jeszcze raczkujące może mam nadzieję przynieść spory postęp w walce z choróbskiem.
Być może ponownie wylazł ze mnie niepoprawny optymista.
Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Lip 01, 2009 5:08 pm Re: Luszczyca i co dalej... ?
haodas napisał/a:
Temat zakładam ponieważ przegladam systematycznie wasze Forum. Wszyscy pieknie dziela sie informacjami odnośnie nowych lekarstw tudzież jak kto co wyleczyl cieszy sie swoimi osiągnieciami razem z nami. Inni znowu pisza ze nie mogą wyleczyć się wcale.
A mi nasuwa się bardzo proste pytanie tyle lat chorujemy inni dopiero ja poznaja inni już zyja z nia wiele wiele lat, ale jakoś nigdzie nie moge znalesc informacji ze ktokolwiek pracuje nad znalezieniem jakiegoś lekarstwa czy czego kolwiek które pomogło by nam na dłużej.
Jak myślicie czy ktokolwiek się tym zajmuje ?
Bo MY w sęsie chorzy na Ł ciagle sie smarujemy bawimy sie w królików doświadczalnych testujac na swoich pięknych ciałach niezliczone ilości maści , płynów , balsamów , światełek , elektrowstrząsów i chu..... wie co jeszcze A nikt nie pisze o tym co najistotniejsze czyli postępach w znalezieniu lekarstwa na to gówno za przeproszeniem...
Pozdrawiam M.
My nawet nie mamy dostępu do różnych specyfików, a już nie mówiąc o znalezieniu jakiegokolwiek lekarstwa, wprowadzając na rynek farmaceutyczny dany lek potrzebna jest kasa i dostęp do tego aby je wyprodukować.
Ja w wieku 16 lat robiłem różne eksperymenty mieszając maści razem z ojcem, dodawaliśmy dwie maści do siebie i smarowaliśmy się nimi, powiem szczerze pomagało mi to, ale po kilku latach nie można już było dostać jednej z tych maści i produkcja domowa się skończyła. Było to już wiele lat temu i nawet nie pamiętam co z czym mieszałem.
Co do postępów w leczeniu łuszczycy, niby są pojawiają się nowe maści i inne tam dostępne na rynku, ale mi nawet maść za cenę ponad 100 zł nie pomagała - PROTOPIC, więc trzeba pamiętać o jednym, że nie na każdego to samo działa.
A jedyne co darmowe to słońce, które pomaga większości z nas
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Lip 02, 2009 9:24 am
GwiazdaDisco napisał/a:
Ja wierze że kiedyś ktoś wymyśli lek na to cholerstwo Wiem że pewnie ja tego nie doczekam ale inni może tak
Jesteś młoda,wszystko się może zmienić z dnia na dzień Co do mnie to tylko mogę umrzeć zdrowsza
Swoją droga jakoś specjalnie nie słyszałam o ośrodkach badawczych zajmujących się łuszczycą.Jest jeden dzień w roku kiedy cokolwiek mówi się o łuszczycy.Ostatnio dużo mówili o pomocy psychologicznej o prowadzonych badaniach nikt nie wspominal.Być może rośnie nam gdzieś człowieczek który odkryje w sobie potrzebę studiowania medycyny i naukowo zajmie się łuszczycą.Tego sobie i Wam życzę!
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Może kiedyś , Ktos znajdzie lek na objaw luszczycy, ale dopóki choroba bedzie przynosic "zyski" firmom farmaceutycznym i tyczy sie to nie tylko luszczycy, to raczej marne mamy szanse na wyleczenie. W końcu liczy sie zysk a z czego najlepiej czerpać zyski? z wojen i chorób.
_________________ Witam Wszystkich:):)
gosc [Usunięty]
Wysłany: Czw Lip 02, 2009 12:29 pm
Trudno znależć panaceum na tak zróżnicowaną chorobę,jak wiadomo każdy organizm jest inny.U każdego jest inna przyczyna powstania choroby,więc samo jej leczenie też jest bardzo trudne.Ale wszystko jest możliwe,może kiedyś.....mam nadzieję,że jeszcze za mojego życia
wiecie..ja jestem strasznie praktycznym czlowiekiem pomimo mojego zwariowanego sposobu bycia..dlatego tez nie wierze w wyleczenie luszczycy..chocby z tego prostego powodu iz jest wiele innych..grozniejszych chorob na ktore dotad nie ma lekarstwa..luszczyca wciaz postrzegana jest jako ,,zwykle,, schorzenie skory..no i jak piszecie..,,dorazne,, leki przynosza kolosalne zyski firmom farmaceutycznym..a na tym wlasnie opiera sie ich biznes..i nikomu nie zalezy na znalezienie skutecznego lekarstwa..bo to oznaczaloby koniec zyskow
_________________ luszczyca jest tylko choroba..jak wszystkie inne..i trzeba z nia nauczyc sie zyc
hej, jestem nowa na tym forum...
ja nie choruje na luszczyce, ale wczoraj bylam z moim chlopakeim u dermatologa i lekarz powiedzial ze to jest w 99% poczatki luszczycy. Ma drobne krostki na klatce piersiowej i jedna wiekasza plamke przy lewym ramieniu.
Chcialabym sie was zapytac jak ciezka jest ta choroba? jak sie z nia zyje? czy ona bardzo szybko postepuje? wiem ze to dopiero poczatek i nie jest do konca pewne ze to łuuszczyca, ale strasznie sie martwie co bedzie potem
prosze napiszcie cos na ten temat
pozdrawiam i życze wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia
Nie ma co ukrywać, przy łuszczycy często występuje dyskomfort psychiczny. W końcu człowiek różni sie wyglądem od innych. Dlatego najważniejsza wg mnie jest akceptacja - jeśli Twój chłopak zaakceptuje to, to będzie mu łatwiej. No i nie ma co ściemniać ludziom, że to jakaś wysypka czy coś.
To jest tak, że każdy łuszczyk ma inny tryb życia niż zdrowi ludzie: albo to codzienne kuracje maściowe, czy też jak kto woli diety - zależy co komu pomaga.
Ale bez przesady. Można z tym normalnie żyć. Trzeba się tylko przyzwyczaić. Ja sobie niczego nie odmawiam i jest relatywnie dobrze.
Może też być tak, że Twój chłopak zaleczy sobie łuszczycę i remisja będzie trwała nawet kilka lat - czego mu życzę.
Oczywiście należy też uważać z maściami sterydowymi. Są one dla ludzi, ale bez przesady - nie dość, że szkodzą na cały organizm, to często po ich zastosowaniu łuszczyca potrafi wrócić z jeszcze większym nasileniem.
ja miałam pierwszy wysyp łuszczycy jakies 5miesiecy temu. z malych plamek ktore miały być uczuleniem robiły sie coraz większe i większe, trwalo to ponad 2 miesiące jak mnie ciagle wysypywało i naprawdę sie na poczatku na przemian załamywałam i wściekałam na przemian, jednak zaleczyłam prawdopodobna przyczyne wysypu antybiotykami(przewlekle zapalenie gardla) a łuszczyce cygnolina i daivonexem i od ponad 2 miesięcy nic nowego sie nie pojawiło (blizny po cygnolinie zanikały ponad miesiąc).
teraz jem wszystko, pije alkohol, maczam się w chlorze i odpukać nic nie mam, choc na początku sie bardzo bałam ze to powróci. jednak trzeba myśleć pozytywnie i się nie poddawać i te wszystkie plamki smarować:)
niech Twoj chłopak poczyta sobie to forum, mi osobiście niektore rady bardzo pomogly a ludzie są na tyle serdecznie nastawienie ze zawsze wesprą na duchu;)
_________________ Wzniosę toast by Twój splin, zniknął wcześniej niż mój zapas win
Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Wto Wrz 22, 2009 4:39 pm
Jest to choroba jak do dnia dzisiejszego niewyleczalna, raczej zaleczalna. Niczego ona w życiu nie powoduje oprócz "ciapek" kótre każdy z nas ma, to wpływa jedynie negatywnie na naszą psychikę, czasami jest męczocą, dokuczliwa, bo wymaga smarowania, czasami swędzi, ale wydaje mi się, że na świecie są gorsze choroby.
Z tą chorobą można żyć, ona jedynie jest widoczna na zewnątrz w postaci plamek i łusek, co niektórym ludziom daje dyskomfort psychiczny
Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Sro Wrz 23, 2009 5:32 pm
Myślę, że nie jest to jeszcze aż tak złe w porównaniu z innymi chorobami, o wiele cięższymi. Nas to akurat spotkało i spotka jeszcze nie jedną osobę, ale nie ma się co załamywać, trzeba się poprostu pilnować, nie dopuszczać do większych zmian, wkońcu cieszmy się, że nie chorujemy na jakąś inną chorobę, bo w końcu przed nami jeszcze kawał życia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum