Witajcie!
Jestem tutaj nowy na forum ale z biedronką użeram się już 15 lat... Na początku nie było tragedii bo nawet dzięki niej uniknąłem obowiązkowej służby wojskowej (kiedyś taka była;) Ale na tym pozytywy się kończą. Lekarz źle zdiagnozował chorobę i byłem leczony na coś innego. Biedrona się pogłębiała i pogłębiała... W końcu nawet straciłem przez nią pracę.... Zacząłem popadać w stan obrzydzenia dla siebie i totalny brak pewności siebie... Doszły myśli samobójcze i ogólny brak chęci do życia.
Stan ten się zmienił jak poznałem moją obecną żonę... (ale może być, że przez Biedronkę niedługo byłą....)
Nie chcę Was zanudzać bo każdy ma swoje problemy i trudności ale potrzebuję wsparcia... Rozmów z osobami, które to rozumieją...
Aktualnie znowu jestem na etapie poszukiwania pracy (a dodam, że jestem osobą wykształconą z wieloma talentami) i każdy dzień jest jednym wielkim poszukiwaniem. Chciałbym pójść do "dostępnych dla każdego" zawodów typu: smażenie hamburgerów, policja itd... ale problemem jest wygląd no i oczywiście Sanepid.... Moja żona tego nie rozumie i w takiej chwili gdy dopada mnie depresja tylko mnie dobija tym, że jakoś inni mają pracę (i przytacza ww. zawody...). Co ja mam ze sobą zrobić? Kocham ją ale mam już jedną "kobietę" (tzw. Łucję , która wystarczająco mi psuje życie.. W tym poście mógłbym tak pisać i pisać ale nie chcę nikogo zanudzać. Jest ktoś na forum kto chciałby się stać moją bratnią duszą od Ł. i wzajemnie móc pogadać i wspierać?
Pozdrawiam Wszystkich...
rience witaj i przede wszystkim poczytaj forum i sprobuj z pania ł powalczyc da sie chociaz walka jest trudna - nie daj sie a zonie tlumacz tlumacz tlumacz i rozmawiaj z nia
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
rience
Dołączył: 28 Sty 2013 Posty: 4 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 7:20 am
Fora cały czas przeglądam, staram się z tym sam radzić ale różnie to wychodzi... Żonie cały czas tłumaczę i ona twierdz, że doskonale to rozumie i akceptuje a tu za chwilę bomba i tak jakby nigdy rozmowy nie było. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oprócz codziennych problemów dzięki niej żyję w notorycznym stresie a jak dobrze wiadomo "pięknie" to się przekłada na wygląd i stan psychiki...
Pani psycholog zna problem bo sama choruje
a i przy okazji spotkasz tam osoby w realu z którymi można pogadać,wymienić myśli jak i z samą p.doktor
http://www.forum.biedronk...c.php?f=75&t=90
spróbuj może
zawsze to realne spotkanie osób z tym samym problemem
_________________ Prawdziwa przyjaźń opiera się na tym,co jest dobre dla obydwu przyjaciół
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 12:41 pm
wszyscy doskonale cie rozumiemy,wiemy co to jest depresja czy obnizenie nastroju,kazdy z nas przechodził podobne stresy.Teraz sytuacja jest o tyle poważna ze jest naprawde kryzys i zdobycie pracy graniczy z cudem...pewnie ze żona powinna cie zrozumiec ale i ty pomysl w jakim stresie ona zyje....sama boryka sie z potrzebami dnia codziennego,dzwiga caly cały cięzar sama....ty chorujesz...ok,jestes nadwrażliwy-jak wiekszosc z nas....ale może za bardzo roztkliwiasz sie nad sobą,jestes dorosłym ,zonatym facetem....moze warto skorzystac z porady psychologa i....zabrac sie za konkretne poszukiwanie pracy.Twierdzisz ze u ciebie wiele talentów....wiec jak zechcesz...to zapewne cos znajdziesz.Niestety praca sama do ciebie nie przyjdzie,trzeba szukac,namolnie nachodzic kogo sie da,przeszukiwac ogłoszenia....gdzie jak gdzie ale w Warszawie to naprawde mozna znalezc prace,moze nie taka jakiej bys oczekiwał...ale jakakolwiek by była przyniesie ci spokój i stabilizacje....a potem ,już na spokojnie poszukaj cos na miare twoich .....talentów
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
rience
Dołączył: 28 Sty 2013 Posty: 4 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 6:29 pm
Roboty to caly czas szukam gdzie się da i u kogo się da. Czasy trudne i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Tak samo jak co do żony, która teraz sama to dźwiga. Mnie też to dobija.. Najlepiej, ze bylem dzisiaj na rozmowie i podziekowano mi ze wzgledu na to, ze do pracy nalezy wyglafac a nie miec cos takiego na twarzy... Zalamka... Zobaczymy. walczę, staram się... Normalność w domu by mi się przydała a wtedy jest o niebo lepiej...
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 8:31 pm
moze ...jezeli faktycznie jest tak zle to najpierw leczenie szpitalne powinienes sobie załatwic żona wychodzac za ciebie napewno wiedziała ze masz chorobe taka a nie inna,wydaje mi sie ze zawsze problem jest po srodku,razem powinniscie usiąsc i sprawe przegadac,byc moze ona widzi ze za mało sie starasz....pogadaj ze znajomymi,teraz najłatwiej prace dostac z polecenia....praca w marketach jest zawsze....od czegos trzeba zacząc
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
rience
Dołączył: 28 Sty 2013 Posty: 4 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 30, 2013 12:36 pm
Źródła już uruchamiane, walę wszędzie drzwiami i oknami Na magazyny, sprzątanie itd. nawet mnie nie chcą bo widać, że wyższe wykształcenie przeszkadza... Co za kraj... Najgorsze w tym wszystkim jest to, że stres się nasila a jak wiadomo za tym idą "widoczne" konsekwencje. Ciekawi mnie jak Wy sobie radzicie w sytuacjach kryzysowych?
jesli skladasz CV na jakiejolwiek stanowisko pomysl o usunieciu z CV wlasnie np. wyzszego wyksztalcenia, wiem ze przeszkadza, bo gdy ja szukalem magazyniera to wszyscy studenci i po studiach odpadali od razu. Stanowisko nie wymagalo takiej wiedzy, a taka osobe nie satysfakcjonowalyby ani zarobki ani format pracy, nie oplacalo sie przyjmowac pracownika na 2-3 miesiace, bo on i tak bedzie dalej szukal, byloby to marnowanie glownie mojego czasu i innych pracownikow.
dostosuj CV do tego gdzie je skladasz, a nie wszedzie takie same, z mojej obserwacji wynika ze najpier czytam co jest w @ napisane a pozniej CV, chetniej patrzylem na krotka informacje, np. "bardzo zalezy mi na podjeciu pracy poniewaz mam rodzinę na utrzymaniu, jestem osoba uczciwa i pracowita, w zalaczniku CV"
osoby majace rodzine lub zobowiazania dla pracodawcy sa o tyle ciekawe ze zalezy im na pewnosci zatrudnienia i stabilizacji, wiec jak sie z jakiegos powody w*** to nie rzuca pracy z dnia na dzien.
mowimy oczywiscie o stanowiskach tzw. niskich i niestety slabo platnych, ale lepsze rydz niz nic, a nikt nie broni szukac pracy dalej
Ciekawi mnie jak Wy sobie radzicie w sytuacjach kryzysowych?
Na wyciszenie biorę magnez
lub ziółka melisa pokrzywa itp
u nas trzeba zwiększać dawki bo te zalecane niewiele dają
jak np melisa 3 szkl dziennie a nie jedną
_________________ Prawdziwa przyjaźń opiera się na tym,co jest dobre dla obydwu przyjaciół
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Sty 30, 2013 5:33 pm
wieczny zdecydowanie masz racje pominiecie wyzszego wykształcenia....to podstawa...bo w tym szalonym swiecie wszystko stoi na głowie...
Prawda też jest taka ze jak ja wybierałam sie na studia to musialam zdac egzamin,trudniej było sie dostac,trudniej skonczyc...potem nadeszły czasy ze....wszyscy szli na studia,na zaocznych nawet książek na oczy nie widzieli...czesne zapłacone sie liczyło i ....efekt taki ze magistrów i inzynierów jak psów...a wiedza u nich....przeogromna....nikomu nie ujmujac...ale taka prawda...miałam mozliwosc egzaminowania chetnych do pracy....masakra!
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum