Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 5:47 pm
Kiss można być z człowiekiem nawet przez 5 lat i się z nim rozstać z dnia na dzień, nawet po takim czasie można dojść do wniosku, że to nie ten/ta. Poza tym jeżeli ktoś cię zostawia w takiej chorobie jak łuszczyca, to co by było na starość, gdybyście przeżyli ze sobą 40 lat i spotkała by cię jakaś inna choroba - pewnie zrobiłby to samo. Więc trzeba to olać, widocznie to nie ten związek. Wiadomo jest cieżko, ale tylko osoba myśląca poważnie o związku, o tym co masz w sercu a nie na zewnątrz jest w stanie dać ci prawdziwą miłość, taką którą się będziesz cieszyć do końca życia. Bo wiadomo każdy czlowiek jest wzrokowcem, ale chcąc spędzić z kimś resztę życia wygląd zewnętrzny staje na innym planie, a na 1 miejscu stawia się to co ma w sercu i jak nas traktuje.
Zdrowemu człowiekowi ciężko cokolwiek zrozumieć, ale zapamiętaj jedno, człowiek normalnie myślący, chcący założyć rodzinę patrzy na wnętrze, a ten co chce tylko związku na pokaz patrzy wzrokowo.
Nie wiem ile masz lat ale myślę, że jesteś rozsądną kobietą i napewno trafisz na to na co czekasz - czyli na miłość i zrozumienie
Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 5:50 pm
P.S. dodam jeszczwe jedno nie zaslaniaj się, nie chowaj choroby, wal w 1 dzień śmiało co ci jest, po to tylko, żeby nie oszukać kogoś i tym samym siebie. Siebie w tym stopniu, że ukrywając coś kilka lat, m-cy sama się wkręcasz w związek, w którym jest jakaś tajemnica, kłamstwo
daro wlasnie w podobnym sensie byla moja wypowiedz ze ja po czyms takim nawet jakby facet "pogodzil" sie ze kiss ma luszczyce - nie mialabym do czlowieka zaufania...
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Z racji doświadczenia ( moze nie aż tak uciążliwego) z "panną ł" powiem tak: nie ma się co dziwić osobom zdrowym , które nigdy nie miały do czynienia z łuszczyca, można się wystraszyć objawów luszczycy i na samom myśl o niej ma sie mieszane uczucia, tym bardziej , że jak dotąd b. mało sie mówi o tej chorobi. Możliwe , że sama gdybym nic nie wiedziala o tym schorzeniu reagowałabym tzw. 'ucieczką" .
Większość ludzi mysli, że jest to zarażliwe o moze dlatego boją sie tej choroby no i wyglad ma paskudny w czasie wysypu. A mozliwe , ze zastanawiaja się własnie nad przyszlością dla siebie i przyszłej rodziny , czy czasem dzieci tego nie odziedziczą?
My wiemy co to jest i jest nam prościej o tym mysleć , ja sama gdy poznałam męża nie mialam wysypow jeszcze dopiero po jakiś kilku latach małżeństwa objawila mi się ł, mąż zaakceptował moją chorobę i pomagal smarowac zmiany ( teraz jestem zaleczona i mam nadzieję że już nie dojdzie do wysypu) ale powiem Wam , że jak go mialam to często sobie myslałam "co on sobie mysli, gdy widzi mnie w takim stanie , kiedy dookola na kazdym bilbordzie sa piekne, zdrowe ciala, nie mówiac już unikaniu przezemnie zbliżeń, lub tak to kamuflowanie aby bylo jak najmniej widać.
To wbrew pozorom ale sa b. wazne sprawy i tematy.
Wiek: 48 Dołączył: 10 Lip 2006 Posty: 928 Skąd: Polska
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 10:16 pm
Dlatego my ludzie chorzy jesteśmy w stanie znieść więcej i zaakceptować więcej niż ludzie zdrowi, myślę, że ta choroba też nas czegoś uczy a przede wszystkim tego, że nie zostawilibyśmy bliską nam osobę z powodu jakiejś choroby, a w koncu dużo jest takich związków, że ktoś choruje na nieuleczalną chorobę i nagle się to rozpada.
Wszystko zależy od charakteru człowieka i jego psychiki ile jest w stanie znieść i w jakim stopniu może nam pomóc, dlatego tak samo jest z ludźmi zdrowymi, że czasami zwiżaek się rozpada z byle powodu, że ktoś czegoś nie wytrzyma
gosc [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 10:35 pm
EWaa w całej rozciągłości popieram.Być może inaczej odczuwa się łuszczycę jeżeli żyje się z nią naście lat,a inaczej jak zaatakuje cię ona z nienacka?moje doświadczenia ze współżycia z tą @ sa takie:wysypało mnie w wieku późnym,miałam unormowane życie rodzinne,nigdy nie doznałam od ludzi bliższych, czy dalszych żadnego odrzucenia.A wręcz przeciwnie-przyjaciele starali się znaleźć złoty środek,chyba bardziej niż ja.A ja nigdy, powtarzam nigdy nie pogodziłam się tą panią.Łuszczyca nie była i nie jest żadnym problemem w kontaktach z innymi ludźmi.Ale......
Tak odbieram to ja,a co można powiedzieć o człowieku,który zetknął się z tym po raz pierwszy.i wcale nie mówię tu o wszechogarniającym dziś kulcie pięknego ciała.
Kiss znacie się lat 5 jak piszesz,jesteście ze sobą miesiąc i twój partner nie zauważył twoich zmian skórnych tym bardziej,że masz je na rękach?Jeżeli,powtarzam,jeżeli był to poważny związek dwojga ludzi to pytam jak to było możliwe?udawaliście oboje,że nie ma sprawy?
Ja nie umiem dać Ci tu recepty,ale na pewno nie pozostawiłabym tak tej sprawy.
Tylko rozmowa w 4 oczy wszystko wyjaśni więc musi się ona odbyć.Osobiście jestem zwolenniczką ostrych cięć a chowanie głowy w piasek nic tu nie załatwi.Idź do kolegi i po prostu z nim porozmawiaj,w końcu mamy równouprawnienie.Będziesz wiedziała na czym stoisz.Tym bardziej,że w ciągu 5 lat znajomości ty równiż nic mu nie powiedziałaś.A jeśli on to odebrał jako twój brak zaufania wobec niego?To też jest możliwe,prawda?I wcale nie wydaje się mi,że czas cokolwiek zrobi w tej sytuacji.
Ostatnio zmieniony przez gosc Wto Gru 08, 2009 11:21 pm, w całości zmieniany 1 raz
gosc [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 08, 2009 10:55 pm
daro napisał/a:
Dlatego my ludzie chorzy jesteśmy w stanie znieść więcej i zaakceptować więcej niż ludzie zdrowi, myślę, że ta choroba też nas czegoś uczy a przede wszystkim tego, że nie zostawilibyśmy bliską nam osobę z powodu jakiejś choroby, a w koncu dużo jest takich związków, że ktoś choruje na nieuleczalną chorobę i nagle się to rozpada.
Wszystko zależy od charakteru człowieka i jego psychiki ile jest w stanie znieść i w jakim stopniu może nam pomóc, dlatego tak samo jest z ludźmi zdrowymi, że czasami zwiżaek się rozpada z byle powodu, że ktoś czegoś nie wytrzyma
Daro ale te życie takie po prostu jest. Przecież nikt nam nie obiecał,że będziemy zawsze szczęśliwi.Dlatego trzeba robić wszystko co w naszej mocy,żeby tak było.A do tego potrzebna jest moim zdaniem przede wszystki szczerość.Bo jak jej nie ma w życiu dwojga ludzi to po co być razem?
Wiesz czego mnie nauczyła choroba?że jestem słaba,że nie wszystko mogę,że muszę porzeć sie na drugim człowieku,że muszę mu zaufać i to wcale nie w sensie fizycznym.Ten drugi jest mi "strasznie" potrzebny ale on też musi o tym wiedzieć,a ja niestety nie zawsze to umiem..... ale się staram.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Gru 09, 2009 8:43 am
Kochani życie w związku to ogromne wyzwanie.Niezależnie czy trawi nas choroba czy nie potrzebujemy osoby,której możemy bezwzględnie zaufać,wesprzec sie na niej psychicznie a czasami i fizycznie.Nie ma prostych rozwiązań,recept na udany związek.Dla mnie ważna jest reakcja na problem-chce rozmawiac,zachowuje sie normalnie,poszukuje informacji-pozytywna postawa,ucieka,nie kontaktuje sie,nie chce rozmowy,unika spotkania w cztery oczy-nigdy bym nie zaufała takiemu człowiekowi.Nad czym tu myśleć,dokonywac analizy stanu rzeczy?Prawdziwa MIŁOŚĆ nie potrzebuje tego typu działań,przyjmuje Ciebie z całym dobrodziejstwem inwentarza
Kiss znacie się lat 5 jak piszesz,jesteście ze sobą miesiąc i twój partner nie zauważył twoich zmian skórnych tym bardziej,że masz je na rękach?Jeżeli,powtarzam,jeżeli był to poważny związek dwojga ludzi to pytam jak to było możliwe?udawaliście oboje,że nie ma sprawy?
Ja nie umiem dać Ci tu recepty,ale na pewno nie pozostawiłabym tak tej sprawy.
Tylko rozmowa w 4 oczy wszystko wyjaśni więc musi się ona odbyć.Osobiście jestem zwolenniczką ostrych cięć a chowanie głowy w piasek nic tu nie załatwi.Idź do kolegi i po prostu z nim porozmawiaj,w końcu mamy równouprawnienie.Będziesz wiedziała na czym stoisz.Tym bardziej,że w ciągu 5 lat znajomości ty równiż nic mu nie powiedziałaś.A jeśli on to odebrał jako twój brak zaufania wobec niego?To też jest możliwe,prawda?I wcale nie wydaje się mi,że czas cokolwiek zrobi w tej sytuacji.
jas_17 próbuje doprowadzić do spotkania w 4 oczy, ja chce żeby wszystkiego sie dowiedzial o tej chorobie ale ode mnie ( a nie z neta, czy od innych). Na razie pozostajemy na etapie smsów ( co troche boli :/, ale nie ma tematu choroby) Co do tego że nie zauważył? Hmm myśle i zawsze mi sie wydawało że głupi nie jest i zauważył że cos mam. W końcu znamy sie troche, ale do tej pory było wszystko na stopie koleżeńskiej. Nie wiem na ile ( przez ten okres czasu) tzw. "życzliwi" uswiadomili go co to jest, choć z drugiej strony, mój stan skóry nie jest aż tak przerażający... ( Pracuje nad tym żeby było co raz lepiej, żeby wygonić Ł.). Najgorsze mam nogi, a je skrzętnie ukrywam pod spodniami. Faktem jest że sztukę kamuflażu pani Ł. opracowałam do perfekcji, wiec może jeśli nie próbował wypatrzec to nie zoabaczył... A może faktycznie bardziej dotknęło go że coś ukrywałam niż to co to było takiego. Nie wiem. Cały czas mam nadzieje ze On po prostu musi sobie to wszystko po ukladać...
W piątek prawdopodobnie sie spotkamy...
_________________ Życie stawia przed nami wymagania na miarę sił, które posiadamy. Możliwy jest tylko jeden bohaterski czyn: nie uciec!
-------------------------------------------
Kochać i być kochanym to jakby z dwóch stron świeciło słońce.:***
kiss życzę powodzenia na spotkaniu.. ;>
Trzymam kciuki
_________________ Przecież ja Was nigdy nie opuszczę )
gosc [Usunięty]
Wysłany: Sro Gru 09, 2009 4:04 pm
Kiss jesteś bardzo fajnie ułożoną,młodą osobą.A ten twój przyjaciel to musi być niezłym gościem skoro TAKA dziewczyna o niego walczy.Zwiazek dwojga ludzi to ciągła rozmowa-więc nie rezygnuj jeżeli uważasz,że warto.A że nie ma tematu choroby?Dziewczyno,3 lata temu zachowałam sie identycznie jak twój przyjaciel.Na wieść o ciężkiej chorobie długoletniej przyjaciółki byłam w stanie tylko ją objąć,ucałować i cichutko przy niej być.Czymu taka reakcja?No,a co można powiedzieć?Płakać,pocieszać,załamywać ręce.I dodam tylko,że ja o jej chorobie wiedziałam wszystko a on prawdopodobnie o twojej -nic.Dużo wyrozumiałości Ci w piątek życzę.
powiem szczerze żę kciuki sie na prawdę sprzydadzą.. bo nadzieja na lepsze może i jest ... ale to tylko nadzieja....
_________________ Życie stawia przed nami wymagania na miarę sił, które posiadamy. Możliwy jest tylko jeden bohaterski czyn: nie uciec!
-------------------------------------------
Kochać i być kochanym to jakby z dwóch stron świeciło słońce.:***
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum