Łuszczyca Łuszczyca - leczenie - forum Łuszczyca
Leczenie, profilaktyka, wymiana doświadczeń

Artykuły o leczeniu łuszczycy, Artykuły o Łuszczycy, Leczenie ŁuszczycyArtykuły  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Z pamiętnika łuszczyka
Autor Wiadomość
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Wto Lip 26, 2011 7:40 am   

Hey
Ostatnio zmieniony przez Maściożerca Wto Lip 26, 2011 8:03 am, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Wto Lip 26, 2011 7:59 am   

Dziś od rana wszystkie światowe media podają sensacyjną wiadomość o powstaniu teorii, która ostatecznie wyjaśnia mechanizm powstawania wszechświata. Twórcą tej teorii jest polski (niedo)uczony Hiacynt Maściojad. W uznaniu epokowych odkryć i kolosalnych zasług dla ludzkości przyznano naszemu rodakowi tytuł : Procesor Traktor Herbatąpolany a wiele zagranicznych uczelni nadało mu zaszczytny tytuł Traktora humoris dawca.
Poniżej zamieszczamy bardzo obszerny wywiad z nowo kreowanym procesorem
TV: – Panie procesorze, zapewne cieszy się Pan z przyznanego mu właśnie choć niewątpliwie zasłużonego tytułu?
- no
TV: - Myślę, że nie będziemy osamotnieni w tym zapytaniu, które ośmielamy się Panu zadać – czy planuje Pan publikację kolejnych dzieł?
- no
TV: - Najmocniej Pana przepraszamy ale kamera się zacięła – możemy powtórzyć wywiad?
- no….sz k…



SENSACYJNE ODKRYCIE CZYLI TEORIA WSZECHŚWIATA WEDŁUG MAŚCIOJADA

Stara żaba Petronela mieszkająca obok lasu
Pomyślała z przerażeniem, że jej byt to strata czasu,
Że jej żywot na tym świecie uzasadnień nie ma wiele
Przez tą myśl zapadła wielce na umyśle i na ciele.

Psycholodzy i lekarze chociaż bardzo się starali
Choć dokładnie ostukali i gruntownie przebadali
Chociaż bardzo nad przypadkiem Petroneli się trudzili
To skutecznej dlań terapii jak na złość nie wymyślili.

Wiodła zatem żywot smutny, otępiała, pogrążona
Otulona beznadzieją, całkowicie rozstrojona.
Wychudzone, nędzne ciało, wielkie ślepia podkrążone
Łapki zamiast dziarsko skakać wlokła słabe, pomarszczone.

Mój ty losie – pomyślała – nie przeskoczę swojej karmy!
Wszak nie zmienię przeznaczenia! Los mnie czeka nędzny, marny
Nic nie wskóram, nie dam rady, przecież jestem tak maleńka
Nie zawrócę kijem Wisły sama jedna, samiuteńka.

I przepadła by żabula z przygnębienia z desperacji
Gdyby nie przypadek, który stał się kiedyś po kolacji.
Przekąsiwszy muszek kilka już do spania się spieszyła
Kiedy nagle się potknęła i w kant stołu uderzyła.
Przez calutkie dwie godziny nie przytomną była ona
Lecz gdy otworzyła oczy, wstała całkiem ODMIENIONA!

- Jaka k..a na mej drodze stół ten twardy postawiła?!
Pie..łam zajebiście! Prawie żem się tu zabiła!
Już ja znajdę tego gnoja co naraził życie moje!
Powyrywam nogi z dupy, będzie palant miał za swoje!

Przez chwil kilka Petronela po swej izbie się miotała
Roztrzęsiona, oburzona, w głowie wściekłość aż kipiała.

- Cóż ja k..a chciałam robić? Przez to wszystko zapomniałam!
Po cholerę lazłam tędy, jaki cel przed sobą miałam?
Nic nie kumam – zakumkała – chyba zrobię okład z lodem
Bo łeb strasznie na....la! Wiem już! Właśnie miałam spać! Z tym GŁODEM?!!

Czy mnie całkiem po...o? – pomyślała nie bez racji
Zapie...lać pod kołderkę tak na sucho?! Bez kolacji?!
Kilka muszek które zjadłam to jest gówno nie posiłek!
Muszę szybko coś przekąsić by wypełnić głodny tyłek

I nie myślę ciągle wpieprzać much robali i owadów
Czas najwyższy zmienić menu, trza konkretnych mi obiadów.
Trza obfitych mi posiłków, jadłospisu bogatego
Bo nie będę więcej w gębę brać jedzenia gównianego.

Nagle stara Petronela swe odbicie zobaczyła
W lustrze które tego lata na swej szafie powiesiła.

- O rzesz w mordę – jaka morda! Jakie pomarszczone ścierwo.
Co się stało z fajną laską która żyła z taką werwą?!
Com ja taka wychudzona? Jakie bydlę mnie głodziło?!
Niech no tylko se przypomnę! Dam chamowi w durne ryło!

Przeciągnęła się leniwie i wylazła przed chałupę

- Na początek bym zeżarła jakąś wielką tłustą dupę.

Obok chaty zobaczyła pasącego się królika
Nim minęły trzy sekundy – królik w żabiej paszczy znika

- Miła była to przekąska lecz na dzika mam apetyt!

Gdy myślicie że zbyt wielki – to mylicie się niestety.

Pierwsza locha która sama po polanie się włóczyła
Błyskawicznie, w mgnieniu oka prosto w żabi brzuch trafiła.
Z każdą chwilą rośnie gęba i apetyt Petroneli
Wszelkie zwierzę co dość blisko – trafia prosto do gardzieli.

- Zajebisty mam apetyt! Wszystko wielce mi smakuje
Tylko k...a co tak mało? Czegoś jeszcze mi brakuje!
Wpie....iła bym koniecznie cosik bardziej konkretnego
Kilka koni z kopytami albo jeszcze coś większego.

Przypomniała sobie wtedy, że widziała raz w gazecie
Jak w pobliskim miejskim zoo hipopotam był na diecie
Był na diecie bo obsługa zbyt obficie go karmiła
Przez to hipopotamica niby wielki balon była

- To dopiero godny kąsek , to dopiero jest wyzwanie!
Nie odpuszczę tłustej ku..ie! Zjem grubasa na śniadanie!

Obłąkaną żądzą mordę w mdłym grymasie wykrzywiła
Wypuściła z tyłu gazy i do miasta wyruszyła.
Już po drodze kilka saren, stado owiec w mig pożarła
A nad ranem wprost do zoo na otwarcie bram dotarła.

Strażnik zoo w bramie stanął do środka wejść nie daje
- pokaż bilet wielka żabo - gromkim głosem zapodaje.
Petronela pomyślała, że przed sobą ma kelnera
Zażądała szybko menu bo jest głodna jak cholera.

Gdy się strażnik mocno uparł i przed żabą drzwi zatrzasnął
Płazem tego płaz nie puścił, nadął wargi no i wrzasnął:
- Otwierajcie durne gnojki tą przeklętą restaurację
Bo tu ku..a z głodu zdechnę – nie doczekam na kolację!

Nie pomogły prośby, groźby, łkania ani złorzeczenia
Strażnik żaby nie chciał wpuścić bez biletu przedłożenia.

Tego było już za dużo! Tego było już zbyt wiele!
Pożar głodu już zagościł w Petroneli wielkim ciele.

- Sami tego żeście chcieli! Wy matoły po...ne!
Rozpędziła się troszeczkę no i rozwaliła ścianę!
Wpadła w zoo kręte ścieżki – już zaczęta hekatomba!
Zapieprzała wokół klatek jak powietrzna głodna trąba.

Ryki, kwiki, piski różne z kilometra słychać było
Kiedy głodna Petronela napełniała swoje ryło.
Biedne stwory, które przecież uwięzione w klatkach były
Łatwą i wygodną zdobycz dla żabola stanowiły.

I te z Azji i z Afryki i te z wody i te z lasu
Nie umknęły przeznaczeniu, bo nie miały na to czasu.
Niczym wicher Petronela przez wybiegi pomykała!
Co dopadła, szybko zjadła , wszystko hurtem połykała!

Wielka cisza po godzinie w miejskim zoo dziś zapadła
Bo przeklęta wielka żaba cały ten zwierzyniec zjadła!
Przycupnęła w kącie zoo wygrzewając się na słońcu
- Wreszcie coś na ząb wrzuciłam i pojadłam sobie w końcu.

Otworzyła wstrętną gębę wielkie ciało swe nadęła
Rozdziawiła wielkie ślepia, zacharczała i beknęła
Jej pierdnięcie jak grom z nieba też po chwili się rozległo
Po ulicach i chodnikach wielkim smrodem w dal pobiegło.

Miała sobie drzemkę walnąć , ślepia lekko przymrużyła
Ale właśnie na bilbordzie wieloryba zobaczyła!
Jak nie zerwie się na nogi! Jak nie wrzaśnie zachwycona!
- Ja pierniczę ile żarcia! Nie odpuszczę! Niech ja skonam!

- W jakim pierniczonym stawie żyje wielkie to stworzenie?!
- Taki kąsek to jest cudo! Taki kąsek to marzenie!
Wyruszyła Petronela w świat daleki w świat nie znany
Zaspokoić swój apetyt, wielki głód nie okiełznany

Europy wielką połać szybkim kłusem pokonała
I niewiarygodnie szybko, wprost do Brestu się dostała.
Tam nad brzegiem oceanu przystanęła zaskoczona
Wywaliła wielkie ślepia, poruszona, zadziwiona.

Gdy już oddech odzyskała, przystanęła dla ochłody
- Ja pi...lę jaki staw jest!! Ile tutaj ku...a wody!!
- Ile tutaj musi pływać wszelkich kąsków i przysmaków
- Ile dziwnych tłustych potraw, ile stworów i zwierzaków!

Podniecona perspektywą nura dała w zimne fale
Od tej pory przez dni kilka nikt nie widział żaby wcale.
Po tygodniu telewizja z przerażeniem donosiła
Że rybacka flota morska żadnej ryby nie złowiła!

Wytrzebiona morska fauna wnet się stała smutnym faktem
A światowy zjazd przywódców dyskutował mocno nad tem
Trza powstrzymać Petronelę! Grzmiały głosy z wielkiej sali
Ten potworny płaz łakomy - problem to w globalnej skali!

Uradzili wszyscy zgodnie wysłać całą wielką armię
By zatłukła straszną żabę zanim ludzkość zginie marnie.
Wyruszyły zbrojne hufce wojnę stoczyć z Petronelą
Zamierzali się uporać z zimnym płazem przed niedzielą

Nie wiedzieli biedni ludzie, że żabisko się zmieniło,
Że po morskim tym obżarstwie w wielkie monstrum przerodziło
Monstrum wielkie, obrzydliwe ciągle głodne i łakome
Nie mające żadnych barier, wielkiej siły swej świadome.

Odnalazła wielka armia pomarszczone cielsko żaby
Wystrzelili z wielką siłą, ale ogień był za słaby
Zakumkało żabsko strasznie, w ludzkich oczach już panika
Gdyż w gardzieli żabiej znika dziób wielkiego pancernika!

Samoloty tak jak muchy Petronela wyłapała
Wszystkie łodzie i okręty błyskawicznie pozjadała.
Kiedy prawie całą armię sprawnie, szybko żaba zjadła
To pod koniec strasznej bitwy w wielką furię ona wpadła.

- Chcecie wojny? – Będzie wojna! Nic mnie ku...a nie powstrzyma!
Bitwę z Ziemią Petronelcia z waszej winy rozpoczyna!
Samoloty i okręty macie trochę łykowate
Jakby nie dogotowane w witaminy nie bogate

Ale nie chcę już wybrzydzać dość mam selektywnej diety
Zeżrę wszystko co wokoło bom jest głodna wciąż niestety.

I ruszyła Petronela wprost przed siebie, w świat daleki
Pochłaniając na swej drodze góry lądy oraz rzeki.
Po dniach kilku całą Ziemię głodna żaba już połknęła
Potem Marsa i Jowisza. Później nagle przystanęła.

Odwróciła się za siebie popatrzyła prosto w słońce.
Czas by pojeść coś ciepłego, dość mam zimnych już przekąsek.
Słonko nasze ukochane co wytrwale nam świeciło
Też los marny nagle spotkał. W wielki żabi brzuch trafiło.

W tym momencie los kosmosu już był z góry przesądzony.
Żadna przestrzeń nie powstrzyma żabi szał tak rozpędzony.
Wielka gęba Petroneli już się wcale nie zamyka
Znika szybko gwiazd tysiące, galaktyka cała znika!

Gdy mgławica Andromedy w wielkiej gębie tej przepadła
Żaba trochę przystanęła pomyślała: coś bym zjadła!
Szybko muszę coś przekąsić! Muszę zjeść coś na śniadanie.
Strasznie słabo tu gotują! Dietetyczne każde danie!

Bebech wielki, kolosalny żaba lekko poprawiła
Otworzyła swoją gębę zakumkała i …… RUSZYYYYŁAAAA!
Już pochłania Petronela z coraz większą namiętnością
I mgławice, galaktyki, czarne dziury z zawartością!

Jak odkurzacz gigantyczny zapiernicza po kosmosie
Popierdując pobekując, wcina gwiazdy dłubiąc w nosie.
Zasuwała tak wytrwale bez ustanku, bez wytchnienia
Że już po niedługim czasie nic nie było do zjedzenia!

Od soboty do niedzieli cały wszechświat diabli wzięli!

Przystanęła Petronela wściekłym się rozgląda okiem
Jaki gnojek zamknął knajpę?! I to tuż pod moim bokiem!
Gdzie się ku..a zapodziało pie...ne całe żarcie?
Jest tu jakiś durny kelner? Czy już nic nie macie w karcie?

Całe piekło, całe niebo gdy spostrzegło co się stało
Gdy przekleństwa oraz bluzgi strasznej żaby usłyszało,
Rajskie oraz mroczne byty w jedno miejsce wnet zabrano
Z przerażeniem z w panice szybko ewakuowano.

Wściekła żaba na zielonej wielkiej dupie swej przysiadła
Że nie było nic innego, no to całą przestrzeń zjadła
Później czas połknęła ona - przeszły, przyszły, teraźniejszy,
Ten ostatni to na końcu bo on właśnie był najmniejszy.

Gdy już na tym wielkim świecie nic do żarcia nie zostało
Petronela się wkurzyła i połknęła własne ciało
Było dla niej zaskoczeniem i przedziwną przyjemnością
Gdy się nagle okazało że jest już OSOBLIWOŚCIĄ!!!!

Zachwycona Petronela wzięła oddech, wzdęła ciało
Żeby sobie bąka puścic bo jej właśnie się zachciało.
Naprężyła swe pośladki i nadęła się okrutnie
Wytrzeszczyła wielkie ślepia aż tu nagle… jak nie łupnie!!!!!!!!!

Teraz moi czytelnicy wreszcie się już dowiedzieli
Że tak zwany „WIELKI WYBUCH” to pierdnięcie Petroneli.

Gdybyś zechciał piękną Ziemię od przyszłości jej ocalić
Musisz znaleźć Petronelę nim się zdąży w stół przywalić.
Musisz przeciąć błędne koło musisz żabie raz przeszkodzić
By się mógł zestarzeć wszechświat zamiast ciągle nowy rodzić.

Maściojad

Osobliwość – w astronomii obszar, w którym przyspieszenie grawitacyjne lub gęstość materii są nieskończone.
Wielki Wybuch - teoria zakładająca początek świata jako wybuch osobliwości.
 
 
szater 


Wiek: 66
Dołączyła: 26 Maj 2009
Posty: 5953
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Wto Lip 26, 2011 8:05 am   

:shock: ...coż mozna rzec wiecej .....MISTRZU :*

szacun wielki za mysli przednie zamkniete w tym dziele i....za wysiłek ogromny fizyczny aby to dzieło nam przedstawic :brawo:
(licze ze z paluszkami juz deczko lepiej? :tuli: )
_________________
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE
Motto Falubazu
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Czw Lip 28, 2011 11:08 am   

Pytanie

Kiedy sobie w sądzie siądę
Sądząc, że ten świat posiądę
I popłynę z życia prądem
Jako premier ze swym rządem
To czy zgrzeszę swą nadzieją
A me życie w nos się śmiejąc
Pozakręca los mój w trąbę
I kolejny raz da w mordę?

hmmm - zaskakujące!!!!! - szklana kula? karty? fusy? - obojętnie co to było - dość skuteczne.
 
 
tygryska 
tygryska


Wiek: 63
Dołączyła: 07 Lis 2009
Posty: 2620
Wysłany: Czw Lip 28, 2011 12:44 pm   

masciozerco pieeeekne :)
_________________
kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Wto Sie 02, 2011 7:17 am   

Czasami człowieka coś dopadnie, potarmosi, sponiewiera i zamiast żartobliwych rymowanek powstaje cuś takie:

Kochanko moja, nocy upojna, która rozgwieżdżony płaszcz swój w tanecznym pląsie nad ziemią roztaczasz, przegoń błagam sen z powiek moich. Nie pozwól, by przebiegły Morfeusz znów skradł mi świadomość Twej bliskości. Pragnę zanurzyć się w ramion Twoich słodkie objęcia i utonąć w bezkresie namiętności. Zasłuchany w tajemniczą szeptów Twych melodię, otulony w ciemność, wdycham oddechu Twego cudowny aromat. I tylko jedno marzenie mną targa, by czas okrutnik w takiej chwili swą nieustanną wędrówkę zatrzymał.
Ty jednak odchodzisz?!
Wracaj niewierna!
…….znów w oku łza, w duszy cierpienie a w sercu kolec tęsknoty……
… będę czekał………..
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Wto Sie 02, 2011 2:32 pm   

Co prawda bez łzy w oku ale z tęsknotą.... też będę czekała na ..... rozwój wypadków. Wróciła? Maściożerco pozdrawiam gorąco :*
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Pon Wrz 05, 2011 1:53 pm   

Noc jak to noc - co dzień powraca, lecz paskuda jedna uparcie zawsze zbyt szybko się kończy.

W trakcie pisania jest kolejna bajka o Ktośku lecz długopisy i ołówki ostatnimi czasy jęczą mocno zaniedbywane w piórniku.
Ostatnio bardzo mi się nie chce chcieć i chciałbym nie musieć nic ( urlop ).
 
 
szater 


Wiek: 66
Dołączyła: 26 Maj 2009
Posty: 5953
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pon Wrz 05, 2011 2:08 pm   

Stworku moj kochany ktos kiedys powiedział:"Postanowienie nie robienia żadnych postanowień już samo w sobie jest postanowieniem."

Jak nic ci sie nie chce to tylko badz....mnie jak wiesz doskonale niewiele potrzeba do szczescia :*
_________________
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE
Motto Falubazu
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Wto Wrz 06, 2011 8:23 pm   

Bajka o Ktośku jednak powstała i choć pisana w pośpiechu, na kolanie, to wklejam. Ewentualne niedociągnięcia poprawię po powrocie. Jadę do rodzinnej norki.

WIELKA WYPRAWA KTOŚKA

Drodzy chłopcy i dziewczęta
Czy o Ktośku ktoś pamięta?
Mieszkał sobie w małej chacie
Nosił śmieszne w kratkę gacie.

Dziś opowiem Wam przygodę
Co Ktośkowi się zdarzyła
Kiedy ten wyruszył w drogę
By poszukać trąbadryla.

Na planecie Urabura
Trąbadryle rosną cudnie
W budyniowych wielkich dziurach
Od jeziora – na południe.

Pewnie się zastanawiacie,
W głowach tysiąc pytań macie
Co to są te trąbadryle
Czy to ptaki, czy motyle,
Czy zwierzęta, czy rośliny?
Z jakiej szuka ich przyczyny?

Trąbadryle to stworzenia,
Które taką cechę mają:
Raz przypięte do ramienia
Gwiżdżą, świszczą i dyndają.

Dodatkowo, gdy wyspane,
Pod czółkami podrapane,
Śmiesznie trąbki wyginają
Trąbelkują i plumkają.

To jest trendy i na czasie
Trąbadryla mieć przy pasie,
Na ramieniu, lub przy czapce,
Lub zwyczajnie trzymać w łapce.

Ktosiek będąc mody fanem
Gdy przeciągał się nad ranem
To mu nagle się zachciało
By przy uchu coś dyndało
By nareszcie mieć swojego
Trąbadryla prywatnego.

Postanowił bez czekania
Ruszyć na poszukiwania.
Trzeba byka brać za rogi
Przygotować się do drogi
I wyruszyć bez wytchnienia
Żeby spełnić swe marzenia.

Taka podróż to wyzwanie!
Trzeba najpierw zjeść śniadanie
Trzeba zabrać też jedzenie
Gdy dopadnie cię zmęczenie.
Trzeba picie uszykować
Do plecaka wszystko schować.

Zdjął swój plecak Ktosiek z haka
I by pleców nie forsować
Myśl mu wpadła w głowę taka:
Tylko ważne rzeczy schować!

Schować tylko te niezbędne
Nie brać tego co uwiera.
Zalecenie to nadrzędne
Wytrawnego globtrotera.

Ktosiek wiedzę ma bogatą,
Podróżnicze doświadczenie
Przecież kiedyś przed swą chatą
Gdy mu zbrzydło już leżenie
Dziarsko mężnie i wytrwale
Nie marudząc prawie wcale
Pod parasol głowę schował,
Wokół studni maszerował.

Dziesięć minut mój kolego
Trwała długa ta wyprawa!
Stąd u Ktośka odważnego
Podróżnicza wieeelka wprawa.

Chłopak plecak rozsznurował
Czas rozpocząć pakowanie.
Na dno stare garnki schował
Potem wziął się za ubranie.

W szafie Ktośka rzeczy wiele
Moi drodzy przyjaciele.
Lecz co zabrać? Problem wielki!
Czy kapelusz, czy też szelki?

Czy też może krawat w kratkę
Czy też lepiej szal i czapkę?
Lepiej ręcznik czy serwetę
Kocyk lepiej czy skarpetę?

Trochę Ktosiek pogłówkował
Całą szafę w plecak schował!
Wraz z półkami, wieszakami
Wraz z bokami no i drzwiami

No bo któż przewidzieć może
Co się przydać może w borze
A przez las wyprawa cała
Wieść Ktośkowi się wydała.

Teraz przyszła wielka pora
By jedzenie wziąć do wora
By spakować trochę jadła
Gdyby Ktośka krzepa spadła.

Spod ochoczych sprawnych łapek
Szybko wyszło pięć kanapek.
Pierwsza była z trocinami
Posypana guzikami.

W drugiej kromce prócz kiełbasy
Były śruby i zawiasy.
W trzeciej kromce – czapka stara
W czwartej tyka część zegara

A w ostatniej chleba kromce
Którą Ktosiek uszykował
Dwie żarówki są gorące
Które wcześniej ugotował.

Przysiadł Ktosiek na chwileczkę
Aby nabrać sił troszeczkę
Zerknął na bok od niechcenia
A tu chyłkiem, spod kamienia
Coś się skrada do jedzenia!

To kosmata, długa łapa
Łakomego gębokłapa!
Zerwał z krzesła Ktosiek tyłek
By ratować swój posiłek.

-Precz z tą łapą od jedzenia!
Darmowego chcesz karmienia?!
Gdzie ty pchasz tą swoją buzię?!
Łakomczuchu! Ty łobuzie!

Ty brzydalu , ty szkodniku!
Ja ci zrobię fiku-miku!
Jak cię złapię miły panie
Będzie wielkie łaskotanie!

Zmykaj szybko gębokłapie
Bo gdy Ktosiek ciebie złapie
Połaskota cię po łapie!

Wszystkie małe gębokłapy
Mają wielce czułe łapy
I nie lubią dotykania
A tym bardziej łaskotania
Więc gębokłap tylko drygnął
Mląknął, ciumknął no i .. zniknął

Spojrzał Ktosiek na jedzenie
Mając wielkie przeświadczenie,
Że to wszystko jest za mało
I że więcej by się zdało.

Więc dołożył do całości:
Sznycel z buta, krowie ości,
Smaczne ciasto z liści wielu
I wiaderka dwa kisielu.

Później wrzucił do środka:
Nocną lampkę, kawał młotka,
Stary fotel, umywalkę,
Gruby dywan oraz pralkę,

Ulubioną swą pierzynę,
Małą wannę i drabinę,
Kalkulator do liczenia
I kosiarkę do koszenia.

Na sam koniec do plecaka
Wrzucił Ktosiek: śpiew kurczaka,
Dziurę w całym, część całości,
Garść milczenia, torbę złości,

Pęk odwagi, chwilę czasu,
Słoik ciszy i hałasu,
Beczkę śmiechu, ciut drapania,
Cztery metry kołysania,
Szybkie kroki jeżozwierza
I z biedronki trochę pierza.

Wszystko ładnie spakowane
Wreszcie może być zabrane.

Napiął Ktosiek mięśnie swoje
I choć siły ma za dwoje
I choć bardzo je wytężał
Plecak leży tak jak leżał.

Strasznie ciężki – myśli sobie
Co ja teraz biedny zrobię?
Co mi teraz czynić trzeba?
Ruszać muszę, a tu bieda!

Mus wyrzucić coś kolego
Coś wielkiego i ciężkiego,
Coś, co przydać się nie może
I zawadza bardzo w worze.

Podparł Ktosiek się pod bokiem
Zerknął jednym, drugim okiem
- Ja nie mogę! Ja nie wierzę!
Po co mi z biedronki pierze?!

Przydać się nie może wcale
A to ciężkie niebywale!
W mig pozbędę się ja tego
W zamian wezmę coś lekkiego.

Wyjął szybko jedno piórko,
W zamian wrzucił swoje biurko.
Teraz, mój kolego drogi
Plecak gotów jest do drogi.

Wyszedł Ktosiek przed swą chatkę
Wziął patyka w lewą łapkę,
Na nogi założył konieczne,
Gumiaki przeciwsłoneczne,

Czapeczkę wcisnął na czoło
I z miną wielce wesołą
Wyruszył w swą długą drogę
By przeżyć wielką przygodę.

Za bramą… stanął jak wryty,
Gdyż widok nagle odkryty
Zaskoczył go niebywale!
Gotów nań nie był wcale!

Wokół, jak sięgnąć okiem,
Tuż pod Ktośkowym bokiem
Z boków, z przodu i w tyle
Wszędzie są trąbadryle!!

To ci dopiero zdarzenie!!!
To ci jest niespodzianka!!!
Największe to zaskoczenie
Tego pięknego poranka.

Zapomniał Ktosiek zupełnie,
Że chatka jego jest w chmurach.
Nie stoi sama, oddzielnie,
Lecz w budyniowych jest dziurach
I w dziurach tych na tą chwilę
Najlepsze są trąbadryle!

Nagle Ktosiek widzi łapkę
Która mu zdejmuje czapkę
I do boku jej przyszpila
Przepięknego trąbadryla.

To dzieweczka cud urody
Którą urzekł Ktosiek młody
Więc przybliża się do Ktosia
Witaj – mówi – jestem Zosia.

Drodzy moi przyjaciele
Z Zosią przygód było wiele
W górach, w chmurach, na Jamajce
Ale to już….. w innej bajce.

Maściojad

Ps. Jest wielce prawdopodobne, że wersja dla dorosłych też powstanie, gdyż pomysł na nią jest w mojej zrytej głowie ale w terminie :hmm: ..... hmmm... nie wiem kiedy :razz:

Ps.2 Wczoraj zapomniałem wkleić morał do bajki. Choć myślę, że jest dość czytelny, to kiedyś zrymuję i dołączę do całości : Czasami wielkich przygotowań, mozołu i trudu wymaga znalezienie czegoś, co jest blisko.
Ostatnio zmieniony przez Maściożerca Sro Wrz 07, 2011 10:18 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
tygryska 
tygryska


Wiek: 63
Dołączyła: 07 Lis 2009
Posty: 2620
Wysłany: Wto Wrz 06, 2011 8:30 pm   

hahahahah swietne masciozerco :) :) :) dzieki :)
_________________
kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
szater 


Wiek: 66
Dołączyła: 26 Maj 2009
Posty: 5953
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Wrz 07, 2011 8:41 am   

:hmm: chyba dłuzsze od moich ...weselsze,prostrze w odbiorze...zreszta moje zdanie znasz :*
_________________
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE
Motto Falubazu
 
 
kacper 007 

Wiek: 42
Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 39
Skąd: Olesnica
Wysłany: Pią Wrz 09, 2011 8:43 am   

sam to wymyslasz?ja w szkole to wierszy nie lubiłem,dobrze ze nie trza sie takiego długiego na pamiec uczyc :razz: ,ale ogólnie fajne
 
 
Maściożerca
http://jacenty50.blogspot.com/


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 349
Skąd: Uć
Wysłany: Pon Wrz 26, 2011 3:20 pm   

Objawy:
Ucisk w żołądku, „motylki w brzuszku”, drżące łydki, lekko podwyższona temperatura, potliwość dłoni, nierówne tętno ( często mocno przyśpieszone), niemożność koncentracji,
Diagnoza:
1. Nadchodzące zakochanie
2. Nadchodząca biegunka/ zatrucie pokarmowe

Do tej pory nie udało się ustalić co jest gorsze.

A jużek myśloł, że to będzie zakochanie a tu.... suprise!!! - znów opcja nr.2
 
 
tygryska 
tygryska


Wiek: 63
Dołączyła: 07 Lis 2009
Posty: 2620
Wysłany: Pon Wrz 26, 2011 5:57 pm   

stoperan ;) albo znalezc ladna masciozerczynie ;)
_________________
kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Polecane strony montaż anten Warszawa