Zdecydowałem się pójść do psychiatry. Mam problem z samym sobą, czuję pustkę emocjonalną i nie ukrywam, że popadłem w pewne uzależnienie, które działa na mnie destruktywnie (najciekawsze jest to, że nigdy bym nie przypuszczał, że tak się stanie). Do tego dochodzą dziwne kłopoty ze snem, lęki, nerwica, depresja sam już nie wiem.. Dlaczego o tym tutaj piszę? Bo wydaje mi się, że na problem trzeba patrzeć całościowo i ta łuszczyca na pewno także przyczyniła się do tego, że dzisiaj ledwo funkcjonuję. Trochę się boję, bo jedni mówią, że leki nie pomogą, inni podają optymistyczne statystyki, że 50% ludziom pomogły. Wybrałem takiego lekarza co jest również psychoterapeutom, więc wizyta chyba nie będzie polegać na przypisaniu leku i do widzenia. Nie wiem podejmuję ryzyko, bo nie widzę innej drogi, a za mną przepaść...
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pon Gru 09, 2013 7:54 am
witaj masz racje a i droga którą wybrałes prowadzi do celu.róeniez korzystam z pomocy psychiatry i psychologa,wielokrotnie też uczestniczyłam w zajeciach grupowych-grup wsparcia.zawsze wydawało mi sie że jestem twarda,że radze sobie,pomagałam innym a moje problemy pozostawały nierozwiązane.....dopadła mnie depresja,nie obnizenie nastroju ale depresja...zrobiłam jeden krok za dużo i w zupełnie destrukcyjnym kierunku.dzieki pomocy męza znalazłam odpowiednią droge i...jej sie trzymam.Leki pomagają w poczatkowym okresie ale najwiecej pracy musisz włozyc sam,to ciężka praca,na ugorze.Nie skonczy sie na jednej wizycie,nie odejdzie jak reka odjął,masz przed soba ogrom pracy ...efekty przyjdą pomalutku....masz do załatwienia mase spraw sam ze soba a potem....a potem walcz z choroba ale nie taka wyimaginowaną ale rzeczywista.jestem tu zawsze,gdybys chciał pogadac,podzielic sie postaram sie cie wesprzec
jade na spotkanie wigilijne moze zdecydujesz sie....pozdrawiam
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
despero luszczycy maja uklad nerwowy troche slabszy wiec jak najbardziej sluszna decyzje podjales - teraz trzeba ją wprowadzic w zycie
samemu nie da rady wszystkiego udzwignac - a lekarze sa po to zeby pomagac - dobrze ze twoj jest tez psychoterapeuta - jak pisala szater - leki sa po to zeby cie troche wyciagnac na powierzchnie ale potem bedziesz musial popracowac nad soba nad swoim stosunkiem do siebie swiata i zycia - ale skoro tylu ludzi dalo rade to przeciez ty tez dasz rade trzymam kciuki
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Byłem na 2 wizytach u psychiatry, powiedziałem o swoich problemach. Mam przypisane antydepresanty, które sam nie wiem czy pomagają, zachowania nałogowe uległy zmniejszeniu pomimo stresowego okresu. Na ulotce niby jest napisane, że pomagają na fobie społeczne - sam nie wiem czego się spodziewałem - może tego, że z introwertyka zamienię się w ekstrawertyka, ale to nie działa. Byłem na kilku imprezach towarzyskich, i siedziałem jak taki pajac nie umiejąc nawiązać rozmowy. Ale się nie poddaję będę na upartego chodzić póki mnie zapraszają. Brak pewności siebie niestety. I tak jak zauważyłyście, teraz jest ciężka praca nad swoim charakterem i pokonanie lęków temu towarzyszących.
Jeżeli o łuszczycę chodzi to na głowie w miarę spokój, na ciele mam zmiany, które ani się nie powiększają ani nie znikają, więc nie używam żadnych maści, bo mam już ich dość.
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Nie Sty 19, 2014 8:57 am
witaj...dobrze ze poszedles po pomoc do specjalisty,krok pierwszy wykonales masz leki które pomoga ci w pracy nad sobą ale same leki to niestety nie wszystko,nie zadziałają po pierwsze po tygodniu czy dwóch stosowania,potrzeba dłuższego okresu a i same tez nie dokonaja cudów.Powinienes koniecznie zgłoscic sie na terapie grupowa.Sa takie punkty dziennego oddziału nerwic,popytaj w swoim miescie.Tam nauczysz sie technik relaksacyjnych,autogennych,nauczysz sie jak sobie radzic w zyciu codziennym z problemami dla ciebie duzymi a dla innych nieistotnymi.Siedzenie w domu i branie leków to nie wszystko...zrób kolejny krok....jest organizowane spotkanie w Poznaniu...przyjedzie kupa fajnych ludzi,łuszczyków....zobaczysz jak inni żyją ,jak sobie radza,poznasz ludzi z forum...zerknij do tematu spotkania Biedronkowe.
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
Najtrudniejszy pierwszy krok, teraz może być już tylko lepiej .
Umiejętności przebywania wśród ludzi można się nauczyć, nie można tylko oczekiwać od innych zbyt wiele... Każdy z nas nawiązuje wiele kontaktów, na różnych stopach i od każdej ze znajomości oczekuje czegoś innego. Ludzie nie są "idealni" ani dopasowani do naszych oczekiwań, często ci, z którymi dogadujemy się na jeden temat, kompletnie nie odpowiadają nam w innej sferze życia, ba, oni nawet mają swoje wady. Nikt nie znajdzie swojego lustrzanego odbicia. I większość osób to rozumie, posiadając kilka "środowisk" czy kilku znajomych, z którymi spotyka się zależnie od własnego humoru.
Najtrudniejsze w tym jest to, żeby zdać sobie sprawę z tego, że z nami samymi też tak jest Też mamy wady, różnimy się od innych, a ci inni to po prostu akceptują. Nie musimy udawać idealnych, nie musimy zawsze starać się coś powiedzieć na każdy temat, bo mamy prawo nie mieć o czymś bladego pojęcia, albo się tym po prostu nie interesować. Ludzie szukają innych ludzi, podobnych do siebie w pewnych kwestiach, a nie zajmują się eliminacją tych "nieodpowiednich" w jednej tylko sferze. Tracą tylko zainteresowanie, a to nic złego - my sami też tracimy zainteresowani innymi, kiedy okazuje się że jednak "to nie to".
Skoro Cię zapraszają na imprezy, to dobrze Znaczy, że nie jest z Tobą aż tak źle, Despero Staraj się może powoli zadzierzgać z innymi relacje, skoro jesteś gdzieś zapraszany, znaczy że coś Cię łączy z zapraszającym, a to już temat do rozmowy. Nie wiem w jakich środowiskach się obracasz, może praca, może hobby, może grupka "starych znajomych z osiedla" czy z klasy. Szukaj wspólnych cech, zainteresowań, muzyki, książek, filmu, gier komputerowych, a potem już jakoś pójdzie I nie zrażaj się, jak coś nie wyjdzie.
_________________ Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Szater, Freya, Tygryska - dziękuje Wam za wsparcie, fajnie że jest takie forum. Zawsze jak ma się doła z powodu tej choroby można wejść poczytać i jakoś raźniej .
Lato już minęło i mam powód do zmartwienia. Pomimo dosyć długich czasów opalania na słońcu zmiany nadal mam liczne. Maści używałem, ale i cygnolina i daivonex strasznie podrażniają przy takiej powierzchni zmian - trudno opanować drapanie się, dlatego stosowałem niezbyt systematycznie. Jestem zawiedziony, bo rok temu wystarczyło jedne! dłuższe opalanie by zmiany całkowicie zniknęły, nie były one wtedy tak liczne jak teraz...Wychodzi na to, że już od prawie roku nie miałem okresu, w którym mógłbym powiedzieć, że jestem w miarę zaleczony.
Na teraz to zmiany mam wszędzie oprócz głowy i przedramion. Jestem już wyczerpany walką z tą chorobą. Schematy leczenia mam dwa: albo wezmę tabletki typu methotrexat i znowu rozwalę sobie wątrobę, albo do upadłego będę stosować cygnolinę , która strasznie podrażnia, a jej nakładanie i zmywanie zajmuje mi dobrą godzinę + 2 godziny uziemienia w domu. I nie wiem co wybrać, strasznie mnie te zmiany swędzą.
Na ostatniej wizycie u dermatologa, lekarz stwierdził, że jestem już doświadczonym łuszczykiem i że wiem co i jak stosować. Dzisiaj idę na wizytę do pierwszej dermatolog, która zdiagnozowała u mnie łuszczyce (jakieś siedem lat temu - pamiętam miałem wtedy dwie małe kropki ). Zobaczymy co powie, może jakiś nowy lek zaproponuje.
Nie biorę już antydepresantów, chociaż nie za bardzo się w życiu układa to wiadomo, że czasami tak musi być. Nie jest w sumie źle
Byłem u dermatologa, przypisała mi daivobet. Pierwszy raz będę tego używać. Dodatkowo się przebadam w laboratorium. Yhh jak mnie wku.... ta łuszczyca .
despero nie jestes sam - i kazdy z nas miewa momenty kiedy ma juz serdecznie wszystkiego dosc ale... wstaje nowy dzien i czlowiek (i kot) jakos sie zbiera w sobie i dalej walczy - nie daj sie
_________________ kot tez czlowiek, tylko ma ogon, futerko i jest madrzejszy...
Wiek: 66 Dołączył: 12 Maj 2010 Posty: 188 Skąd: Podbeskidzie
Wysłany: Sro Paź 15, 2014 8:20 pm
witaj ja kiedyś kupiłem worek 45 kg przysłali coś koło 300 zł , sypałem garnuszek 0,5 l do wanny i mało wody , był certyfikat że to jest sól z morza martwego , żeby sprawdzić czy pomaga musisz spróbować . nad morzem martwym jest bardzo mocne słońce które na pewno bardzo pomaga powodzenia w leczeniu .
Wiek: 66 Dołączyła: 26 Maj 2009 Posty: 5953 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Paź 16, 2014 8:05 am
Mam doswiadczenia z sola już wieloletnie i powiem ci że systematycznie stosowana z dodatkiem oleju wspomaga leczenie.natłuszcza i powoduje że skóra nie swędzi.Sama sól cudów nie zdziała,trzeba stosowac kila róznych wspomagaczy.Czy to sól z MM czy nasza bochenska nie ma specjalnego znaczenia.idealnie działa zestaw:solona woda MM,błoto MM i słonce ,które jest nad MM. Ważna czescią terapi jest wiara i optymizm-jezeli wierzysz że sól z MM jest lepsza i stac cie na zakup takiej akurat soli to kup i działaj abys tylko stosował.
_________________ DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE , WIERNI PO PORAŻCE Motto Falubazu
No właśnie chyba nie wierzę w tą sól z MM za bardzo. Nad Morzem Martwym tak jak mówicie jest zbawienna kombinacja - sól, błoto, słońce. Dlatego chyba kupie trochę mniej soli i innej
Spróbuję chyba tego: http://allegro.pl/sol-eps...4637887980.html
Przydało, by się błoto, ale drożyzna - w sumie da się jakoś samemu takie błoto zrobić? Taka kombinacja mogłaby dać efekty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum